— Dałbyś wiarę, że kiedyś miałem tę samą, cholernie nudną robotę, co ty? — rzucił beznamiętnie, najprawdopodobniej, żeby mnie sprowokować. — Też siedziałem na dupie i przesłuchiwałem różnych świrów, zgrywając wielkiego skurwiela.
Zamknąłem drzwi w milczeniu, po czym usiadłem naprzeciw niego, kierując lampą w jego oczy, co z pewnością utrudniało mu możliwość ujrzenia mojej twarzy. Westchnąłem cicho, po czym rzekłem:
— A teraz opowiedz mi dokładnie – jak to było? Od początku do końca.
— Zaczęło się to jeszcze w ogrodzie Eden, gdy pierwsza para ludzka postanowiła wymówić posłuszeństwo Bogu.
— Skończ wreszcie pieprzyć! — W moim głosie dało się usłyszeć nutę irytacji. Usta siedzącego przede mną śmiecia wywinęły się w wymowny grymas satysfakcji.
— Okej, okej, spokojnie, szefie. Już Ci mówię jak to było. Trzeba się aż tak gorączkować?
***
Możliwe, że zaczęło się to już w dzieciństwie. Ten widok porozrzucanych po ulicy flaków, samochód ze zbroczoną krwią maską zaparkowany na poboczu i głowa psa leżąca tuż pod moimi nogami. Tak... Na początku czułem przerażenie, ale z czasem jak coraz częściej powracałem do tamtej chwili i wywoływałem ten obraz w mojej głowie, zacząłem sobie zadawać to jedno, można by powiedzieć, prawdziwie życiowe pytanie.
Z czasem moja ciekawość pogłębiała się coraz bardziej. Pamiętam jak na biologii robiliśmy sekcję żaby. Zastanawiałem się, jak to jest, gdy jakiś durny dzieciak grzebie ci jakąś pęsetą we wnętrznościach. Jednakże po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że niektórzy chirurdzy są mniej godni zaufania od takich szczyli. Tak... Nie zaprzeczę, fascynowało mnie to, co ujrzałem. Wszystkie te organy, niewielkie serce, które tłoczyło krew do wszystkich zakątków ciała, aż do momentu, gdy wydasz ostatnie tchnienie. Wtedy ponownie zacząłem sobie zadawać to samo pytanie, co kiedyś.
***
Wstałem znudzony, po czym wyciągnąłem fajkę z kieszeni koszuli i zajarałem. Opierając się o ścianę, poprawiłem okulary, ciągle spoglądając na siedzącego przy stole gościa. Wypuściłem z płuc obłok smoły, amoniaku, nikotyny i innego cholerstwa. Przez chwilę paliłem w milczeniu.
— Nie wierzysz mi — stwierdził ponuro.
— Gadałem już z tysiącami takich jak ty. Mam obowiązek nie ufać nikomu. Wszyscy wciskają jakieś durne bajeczki, byleby ktoś uznał ich za niewinnych.
— Wcale nie stwierdzałem, że jestem bez winy! — chłopak podniósł głos. Zaskoczony tą reakcją zgasiłem szluga i wróciłem na miejsce.
— Wróćmy zatem do tematu. I teraz mówię o nim poważnie: Jesteś oskarżony o morderstwo trzech osób! Co masz, kurwa, w tej kwestii do powiedzenia.
— Niewiele więcej, ale skoro nalegasz, będę mówił dalej.
***
Z czasem moje życie zaczęło się stabilizować. Znalazłem dziewczynę i w końcu przestałem sobie zadawać to pytanie z dzieciństwa. Wszystko układało się świetnie. Bawiliśmy się i imprezowaliśmy pełni szczęścia... Aż do momentu, gdy okazało się, że Natalia zachorowała na stwardnienie rozsiane. Nic jej nie pomagało. Proponowałem jej, że zakupię dla niej marihuanę, bo to pomaga, jednak odmówiła, a zaraz potem powiedziała coś, co przywróciło wszystkie te okropne obrazy z przeszłości. "Już dłużej nie chcę znosić tego bólu. Błagam Cię, skarbie, pomóż mi"...
Powiedziałem, że zrobię dla niej wszystko. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że chciała, abym ją zabił.
Po upozorowaniu tragicznego wypadku, w ciężkiej depresji wróciłem do domu rodziców. Cały czas rozmyślałem nad tym okropnym pytaniem, które wróciło do mnie, niczym bumerang. Nie byłem w stanie udzielić na nie odpowiedzi. Moja matka na próżno próbowała mnie pocieszać, mówiąc, że ta suka nie zasługiwała na kogoś takiego jak ja. Stwierdziłem, że ma rację i w dowód wdzięczności postanowiłem pomóc mojej mamusi wyzbyć się ziemskich cierpień.
***
— Niestety, nawet po tym, nie umiałem sobie odpowiedzieć, co czuje żywe stworzenie w chwili śmierci. I dlatego... dlatego ja...
— I właśnie dlatego popełniłeś samobójstwo. — Mój głos zanikł w otaczającej mnie ciemności, zanim moje ciało z impetem uderzyło w asfalt.
Zakładki