Ejże! Wiara! Chodźmy na Demona!
Na Demona? Cos ty! On to nas pokona!
Nic to, Rycerzu, ty nam go zatrzymasz,
My zaczniemy, co żywo, strzałami go pokrywać,
I pociskami! I magią wszelaką!
- W porządku - rzekł rycerz - Tylko problemy mnie trapią
Jakże to mam zatrzymać Demona potężnego
Gdy żołd od kroła ledwie starcza do pierwszego...
Nie bój się, rycerzu drogi!
Udostępnimy ci fundusz niedrogi!
Na małym procencie, z dosyć długą spłatą,
Więc poradzisz sobie, nawet z niską wypłatą...
Zatem chodźmy, kupmy tarczę, run kilka dla siebie,
Nie chcę się przecież zbyt wcześnie znaleźć w Tibijskim niebie...
Ach! Głupiś ty! Przecież szybko wrócisz!
W świątyni, na marmurze, w proch się nie obrócisz...
W porządku, magowie, i wy palladyni,
Pójdę go zatrzymać, wy zaś, w tej chwili,
Szpikujcie go strzałami! I magią! i stalą!
Będę stał dopóty, dopóki mnie nie powalą...
I wyruszyli, magowie, rycerze i inni,
Tyle, że tylko w grze. Normalnie - są niewinni.
Nie biją demonów, nie polują na wilki,
Nie kradną ze skrzynek, nie zabijają ich goblinki,
Tylko siedzą na krzesłach, z oczami w monitorze,
Gdy któryś raz umrze, oczywiście, nie daj Boże,
Wszyscy mu wspólczuja, trzymają go w pokorze,
Wszakże w Tibii umarł! Skil mu opadł, i lewel!
Teraz żałobą się pokryje, na jakieś sześć niedziel...
Zakładki