fracek91 napisał
Wow, ktoś się zarejestrował żeby mi odpisać. Jeżeli wyglądasz jak ta dziewczyna w Twoim avatarze to chętnie umówię się w celu pożyczenia tej książki od Ciebie i nie tylko ;) A tak na serio to muszę dorwać gdzieś tę książkę i zobaczyć o co tam chodzi w końcu, fajnie, że mi przypomniałaś.
a wg. mnie jest to jedna z najgorszych książek, która trafiła w moje ręce. staram się przez nią przebrnąć, brakuje mi jeszcze tylko ok. dwustu stron (bo uważam, że nie można nie doczytać czegoś do końca, nieważne jak słabe by to było) i już teraz wiem, że nie sięgnę po drugą i trzecią część, a dalsze losy Christiana Greya i Ann Steele mam głęboko w dupie. pierwsze rozdziały czytało się przyjemnie - ot, lekka książka do zrelaksowania się w tramwaju podczas podróży na uczelnię. łatwy i bardzo przewidywalny styl pisania autorki sprawia, że "łyka" się stronę po stronię. kiedy jednak doszedłem do pierwszej (z tak, kurwa, niewyobrażalnie wielkiej ilości) sceny... erotycznej, chociaż ja wolę określenie - pornograficznej (bo w moim odczuciu opisy robienia loda i minety długie na pięć stron erotyką nie są), czar bajki dla gimnazjalistek prysnął niczym bańka mydlana. oto przed moimi oczami jawiła się najbardziej infantylna i odrzucająca wręcz opowieść, jaką czytałem. pisarka zrobiła z seksu coś bolesnego, złego, coś, czego normalny człowiek robić nie powinien (aż odechciało mi się masturbować po wertowaniu kartek z tymi opisami, serio). trudno, brnąłem dalej przez ten gąszcz głupoty, w którym seksu było więcej niż krwi w filmach gore, ale naprawdę - kiedy dziesiąty raz czytasz o tym, jak to nasza zakochana para uprawia wspaniały stosunek, i KIEDY SCENA TA JEST NAPISANA TAK SAMO, jak dziewięć razy wcześniej - odechciewa się czytać, a w zamian za to zachciewa się rzygać. poza tym charakter postaci jest sam w sobie niesamowicie wkurwiający. czytając, masz ochotę przerwać, wstać i polecieć do USA, żeby - przepraszam za kolokwializm - wypierdolić jednej postaci, albo drugiej. ja wiem, że książki powinny w nas wzbudzać emocje i oddziaływać na naszą psychikę, ale czy naprawdę mają zmuszać do tego, żeby nienawidzić dwóch GŁÓWNYCH postaci? przez to brakuje jakiegoś przerywnika, jeszcze jedno wątku będącego odskocznią od tego kretynizmu obrazowanego przez Pana Greya i Pannę Steel. być może kobietom ta książka się podoba. ja też ją kupiłem za namową koleżanki i powiem Ci szczerze - jako mężczyzna, jestem zażenowany jej poziomem. czegoś tak płytkiego dawno nie czytałem i tym samym książki NIE POLECAM, a wręcz namawiam, do kupna kraty browarów, zamiast "arcydzieła" (XDDDDDDD) zatytułowanego "50 twarzy Greya".
Zakładki