Kolejny, 45 już rozdział Życia na Rookgaardzie przed Wami! Wprowadza on nową postać w opowiadaniu, nowego, potężnego przeciwnika. Czy będzie on współpracował z Morganem, czy też będzie działał na własną rękę? Przekonajcie się sami!
===
45. Trzecia ofiara
- Blefujesz! - powiedziałem. - Jesteś Zibbanem!
- Nie! Nazywam się Morgan! Król minotaurów!
- Hmm... - usłyszałem głos za plecami. - Nie jesteś tym, za kogo się podajesz!
- Cipfred! - krzyknąłem. - Ale... jak to...?!
- Osoba, która się za mnie przebrała, nie jest ani Morganem, ani Zibbanem. Jest zupełnie kim innym! Kimś, kogo jeszcze nie znasz.
Zastanawiały mnie słowa mnicha. Czy mógłby być to Wirharoth?
Biegłem za uciekającym minotaurem, który co chwilę rzucał za siebie kilka kamieni. Zwinnie unikałem pocisków, co jednak bardzo mnie spowalniało. Nie mogąc dogonić uciekiniera, zdecydowałem się na obserwację. Wspiąłem się na wysokie drzewo, z którego widziałem biegnącego minotaura. Wpadł on do dziury, z której po chwili jednak wyszedł. Nie był sam. Towarzyszyło mu pięciu strażników, którzy najprawdopodobniej mieli go chronić. Postanowiłem sprawdzić, co było w tamtej zamaskowanej kryjówce. Schodząc z drzewa, zauważyłem, że w krzakach coś się porusza. Pomyślałem, że to para kopulujących królików, jednak po chwili usłyszałem dziwny hałas. Zbliżyłem się do zarośli i zobaczyłem hienę, skubiącą szczątki ludzkiego ciała.
- Skąd się tu wzięła hiena?! - pomyślałem, ale przyszło mi do głowy, że Minotaur Mag miał ucznia, Shenga, który potrafił je przywoływać. Zapominając o kryjówce minotaura, pobiegłem do Cipfreda, który wciąż dochodził do siebie po stracie ubrania.
- Cipfred! - krzyczałem. - Cipfred!
- Co się dzieje?
- Sheng...
- Sheng? - zapytał zdziwiony mnich.
- Uczeń Minomaga!
- Ach! Ten Sheng! - Cipfred wydał okrzyk radości. - Co u niego?
- Ty chyba nie rozumiesz! - wykrzyknąłem. - Znalazłem dziś trzecią ofiarę. Niestety połowa znaku na plecach była... wygryziona. Przy zwłokach żerowała hiena. Przecież one nie mieszkają na Rookgaardzie! Sheng je przyzwał!
Mnich wyglądał na zdziwionego zaistniałą sytuacją. Wyszeptał trzy słowa i usiadł na białej posadzce. Kazał mi uczynić to samo.
- Musisz wiedzieć – zaczął, - że przypadek Shenga jest znakomitym przykładem powiedzenia
”Uczeń przerósł mistrza”. Jeżeli zamierzasz z nim walczyć, musisz wiedzieć, że nie będzie ci łatwo go pokonać.
- Czy to Sheng zabija niewinnych rekrutów?
- Ech. Myślałem, że już rozgryzłeś, kim jest morderca – westchnął mnich. - Przecież to Morgan.
- Tak, tak – przytaknąłem, po czym wyszedłem ze świątyni bez słowa. Mnich jednak dogonił mnie na ulicy i wyszeptał:
- Poziom zagrożenia wioski podniesiony do maksimum! Musisz być ostrożny, Feniksie. Moje czary na nic się nie zdadzą przeciw potężnej magii Shenga.
W rzece, jak zwykle, poczułem się naprawdę wolny.
- Jeszcze nikt nie ukradł mi stąd ubrania – zaśmiałem się z Cipfreda, który naprawdę chodził przygnębiony. Nigdy bowiem w historii zakonu nie zdarzyło się, aby mnich stracił swój habit. Co gorsza, był on jedynym okryciem ich ciała. Nie nosili nawet bielizny. To doprowadzało Cipfreda do jeszcze gorszego humoru. A teraz jeszcze ta sprawa z Shengiem. Z tego, co o nim czytałem, dowiedziałem się, że ostatni raz pojawił się na wyspie na długo przed moim przybyciem. Nie mogłem ocenić jego siły jedynie z przeczytanych ksiąg i pamiętników. A te, nie oszukujmy się, były obszerne. Długo zastanawiałem się nad znaczeniem wizyty ucznia na wyspie. Nie mogłem znaleźć logicznego powiązania Shenga z Morganem, a jednak wiedziałem, że istnieje. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jego nagłego przybycia, jest pozbycie się ludzi z Rookgaardu. Obydwaj mają przecież taką samą ambicję.
Powiew ciepłego wiatru rozwichrzył moje włosy. Pomyślałem, że dobrze byłoby je doprowadzić do porządku, gdyż obecna fryzura przeszkadzała mi w walce. Dłuższe kosmyki po bokach ograniczały moje pole widzenia. Kolejny podmuch przywiódł woń rozkładającego się ciała. Nie, nie był to zapach ludzkich zwłok, raczej wilka albo zająca. Przypomniałem sobie, że niedaleko jest góra, na której podczas każdej pełni wyją wszystkie wilki z okolicy. Postanowiłem odwiedzić tamto miejsce, gdyż tak podpowiadała mi intuicja.
Kiedy się ściemniło, ruszyłem do sklepu Al Dee.
- Masz może kilof? - zapytałem.
- Chyba oszalałeś! Myślisz, że ci dam albo sprzedam jeden z nich? - zakpił sprzedawca.
- Przecież masz ich całe mnóstwo!
- To nie znaczy, że muszę się nimi ze wszystkimi dzielić.
- Dam ci... Cenne wskazówki na temat Miecza Furii – wymyśliłem na poczekaniu krótką historyjkę na temat Minotaura Maga, Morgana i Legendarnego Ostrza. Wiedziałem, że Al Dee szaleje na jego punkcie. W zamian za opowieść dostałem dwa nowiutkie kilofy. Zaopatrzony ruszyłem na Wilczą Górę. Księżyc był akurat w pełni, co oznaczało sporą ilość zwierzyny do upolowania. Tak, smakowało mi wilcze mięso, jak żadne inne, a poza tym przywracało energię. Po solidnym obiedzie czułem się jak nowo narodzony.
Wilki ustawiły się jeden obok drugiego. Kiedy mnie zauważyły, zawyły głośno i rzuciły się do ataku. Jeden cios, drugi, trzeci... Zwierzęta nie przestawały ciąć mojej skóry swoimi ostrymi pazurami. Kiedy jednemu odciąłem nogę, jego ciepła krew trysnęła mi na twarz. Nie myślałem teraz o wytarciu się. Raczej chciałem pozbyć się wszystkich wilków i zobaczyć, co tak śmierdzi. Kiedy bestie były martwe, zszedłem po drugiej stronie góry i zauważyłem hienę, pożerającą martwego wilka. Rozumiałem już, dlaczego zostałem tak ostro zaatakowany. Postanowiłem śledzić hienę, gdyż myślałem, że doprowadzi mnie ona do kryjówki Shenga. Przywołane istoty zawsze wracają do swojego mistrza, chyba że... zostaną zabite. Obserwowałem ucztujące zwierzę dobre pół godziny, kiedy przeniosło się w inne miejsce. Tam, niestety, również leżało rozkładające się ciało. Zauważyłem jednak jego dziwny rozmiar i kształt, lecz nie chciałem podchodzić bliżej. Upewniłem się, że był to człowiek. Człowiek, który stał się najprawdopodobniej czwartą ofiarą Morgana. Kim był? Co oznaczała wiadomość, którą miał wyrytą na plecach? Nie wiedziałem.
Kiedy Cipfred dowiedział się o czwartym zabitym rekrucie, postanowił ujawnić wiosce sekret Shenga, największego maga w dziejach Rookgaardu.
===
Powrót do Spisu Treści
Następny rozdział już niedługo... To już 46 o_O I pomyśleć, że jeszcze tylko 14 do końca serii :D
Proszę o komentarze ; )
/down
poprawiłem, ale tych "pare int. i jeden jęz. nie, bo nie wiem o czym mówisz ;>
Widziałeś to? Ja dopiero teraz natknąłem się na ten 'topic'...
Tak, widziałem ^^
/Yami
Ojć, będzie ostra dyskusja zaraz pewnie :P
- no, był i sobie polazł... nawet śladu po sobie nie zostawił! ;<
//poprawione błędy wytyczone przez Ununula
- 01.08.11
Zakładki