Reklama
Strona 2 z 7 PierwszaPierwsza 1234 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 16 do 30 z 92

Temat: [opowiadanie] Życie na Rookgaardzie III - Powrót Wielkiego

  1. #16
    roxalor

    Domyślny

    Haha, naprawde fajne :D Czemu takich lektur nie pisza? ;< (nie to, ze jestem maniakiem) Pisz dalej!!!




    Pozdro

  2. #17
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    32
    Posty
    289
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Tak jak obiecałem... Mam lekki poślizg, ale trudno było mi wymyślić jakieś sensowne wydarzenia... Uważam, że ten rozdział jest ogólnie jednym z najsłabszych, jakie napisałem, co zrekompensuje wam w rozdziale numer 45. Wspomnę tylko, że ten rozdział jest trochę krótszy. Błędem było rozbicie walki Feniks vs. Zibban na dwa rozdziały... :D

    ===
    44. Rycerz, część 2.
    Przy moście uformował się dość pokaźny tłumek, który gapił się na mnie i mojego przeciwnika. O jakiej mocy on mówił?
    - Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałem.
    - Zobaczysz! - wykrzyknął i posłał w moją stronę dwa pociski energii, które na szczęście zdołałem uniknąć. Wszystko działo się tak szybko, że nie zauważyłem ściany, jaka wyrosła za moimi plecami. Uderzyłem w nią głową i upadłem. Po chwili podniosłem się, dobyłem katany i zadałem Zibbanowi dwa silne pchnięcia. Ostrze przebiło mu klatkę piersiową, mocno krwawił, ale nie wydawał się tym zbytnio przejęty. Mag znów uderzył swoimi kulami energii, także tym razem nie trafiając.
    - O tej mocy mówiłeś – powiedziałem.
    - Nie! - krzyknął Zibban, po czym wskazał palcem pobliski głaz. Drugą rękę skierował na mur chroniący wioskę, wymamrotał jakieś zaklęcie, a po chwili między mną a nim pojawiła się ściana ognia.
    - Co... co ty zrobiłeś?! - zapytał jeden z widzów.
    - Ina flam crux – powiedział mój przeciwnik, a nad jego głową pojawił się wielki, płonący krzyż.
    - Jestem magiem – wspomniał. - A potrafię władać trzema żywiołami. Energią, Ogniem i Ziemią. W połączeniu dają mi niespotykaną moc, niestety muszę zużyć ogromne ilości many, żeby coś takiego osiągnąć.
    - Iloma żywiołami włada przeciętny mag? - zapytał jeden z przypatrujących się walce rekrutów, który zapewne zamierzał opanować wszystkie zaklęcia, jakie istnieją.
    - Hmm... - zamyślił się Zibban. - Jednym.
    Wykorzystałem chwilę nieuwagi przeciwnika, dlatego spróbowałem przebić się przez wielką ścianę ognia. Nie było to jednak możliwe. Płomienie były zbyt gorące, w dodatku gdy tylko się zbliżyłem, odrzucało mnie na kilka metrów. Wielki krzyż nad głową Zibbana zaczął strzelać językami ognia w moją stronę. Próbowałem ich unikać, jednak przemieszczały się zbyt szybko. Gdy się zmęczyłem, obmyśliłem chytry plan. Miałem zamiar wspiąć się na skałę od tej strony, której Zibban nie widział. Następnie ze szczytu rzucić w kierunku wroga swój miecz. Zawołałem:
    - To wszystko na co cię stać?!
    - Nie lekceważ mnie! - krzyczał rozwścieczony mag. - Zabiję ciebie, a potem wszystkich ludzi na tej przeklętej wyspie!
    Kiedy był zajęty rzucaniem wszystkimi możliwymi obelgami, ja wspiąłem się na średniej wielkości skałę. Ukryłem się za krzaczkiem rosnącym na szczycie i obserwowałem ze spokojem, jak Zibban wpatruje się w przestrzeń, gdzie przed chwilą stałem. Niczego niespodziewający się mag dostał kataną prosto w serce, jednak nie zginął na miejscu.
    - To... - jąkał się. - To jest koniec... Feniksie...
    Po tych słowach chmury przesłoniły słońce, a w półmroku można było zauważyć poświatę pochodzącą od ciała Zibbana. Po chwili leżący na ziemi człowiek rozpłynął się w powietrzu.

    - Feniksie! - usłyszałem głos Cipfreda. - Jak to się stało, że poszedłeś z rekrutem?!
    - Powiedział mi, że ty go przysłałeś...
    - Przecież wiesz, że nie wysyłam cię... - mnich ściszył głos. - Mam dla ciebie misję!
    - Cóż znowu? - zapytałem zaskoczony.
    - Jak dobrze wiesz, wyspę z kontynentem łączy wiele szlaków handlowych. Podejrzewam, że minotaury będą chciały przechwycić transport mieczy z Carlin. Mam nadzieję, że rozumiesz.
    - Nie – odpowiedziałem.
    - O ja pierdolę – westchnął mnich.
    Wyszczerzyłem oczy na zakonnika, który nigdy nie używał takich wyrażeń.
    - Przepraszam, ale czy to aż tak cię denerwuje, żeby zachowywać się niekulturalnie?
    Rozgryzłem go. Byłem prawie pewien, że to nie jest Cipfred. Dla potwierdzenia swoich domysłów wyjąłem z plecaka drugą katanę, którą noszę zawsze ze sobą. Mnich spojrzał na mnie ze zdziwioną miną i wyszeptał:
    - Nie rób głupstw, Feniksie! Nie możesz mnie tknąć, kiedy jestem w ciele twojego ukochanego mistrza!
    - Zibban... - westchnąłem, gdyż okazało się, że miałem rację.
    - Ciii! Nikt nie może się dowiedzieć. A teraz grzecznie zrobisz wszystko to, co ci rozkażę!
    - Nie myśl sobie, że twój plan się powiedzie... Jest wiele różnych sposobów, dzięki którym ludzie mogą rozpoznać prawdziwego mnicha.
    - Wybacz... Jestem w jego ciele co oznacza, że przejąłem po nim wszelkie cechy.
    - Jesteś w jego... CIELE?! - wiedziałem, co to oznacza.
    - MORGAN! - krzyknąłem. - MORGAN JEST W WIOSCE!
    ===

    Ahh... Pewnie sobie myślicie: "ciągle ten morgan i morgan", ale... Poczekajcie na następny chapterek, to zobaczycie, o co tym razem poszło ^^

    Pozdrawiam, Rookgaard no Box!

    Powrót do Spisu Treści
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 03-08-2011, 16:30
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  3. Reklama
  4. #18

    Data rejestracji
    2008
    Posty
    141
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Jak zwykle super, walka był strasznie dynamiczna a to lubię^^.
    Pisz więcej bo nie mogę się doczekać.

  5. #19
    Avatar Ununul
    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    32
    Posty
    81
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    Cytuj Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    42. Drzewo
    Szedłem ulicą, kiedy zaczepił mnie Cipfred:
    - Stój – powiedział. - Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
    - Słucham?
    - Znaleziono drugą wiadomość.
    Własnym uszom nie wierzyłem. Oznaczało to, że znów ktoś został zabity.
    - Ktoś nie żyje? - zapytałem pełen nadziei, że jednak nie był to podobny przekaz jak minionej nocy.
    - Niestety tak. Kolejny rekrut został powieszony na Krasnoludzkim Drzewie, wiesz gdzie to?
    - Tak, wiem. O ile mi wiadomo, to jest jedyne takie drzewo na Rookgaardzie?
    - Dokładnie tak.
    Miałem już zapytać, w jakiej formie była przekazana wiadomość, ale mnich mnie uprzedził:
    - Tym razem to też był znak, tyle że inny. Wielka litera s biegnąca przez całe plecy martwego.
    Wąż, pomyślałem(bud. zd.) i rzuciłem mnichowi kilka słów na odchodne. Pospieszyłem do domu, gdzie założyłem cały swój bojowy ekwipunek. Łuk, trzy kołczany strzał, łańcuchowa zbroja, miedziana tarcza oraz kilka włóczni do dobijania(bud. zd.). Zwołałem całą Grupę Odkrywczą i wyruszyliśmy pod Krasnoludzkie Drzewo.(akapit) Widok(jaki?) był przerażający. Podwiązany za szyję człowiek(int.) powieszony na gałęzi rozłożystej korony był jednym z rekrutów, którzy dopiero co przybyli na wyspę. Oczy i usta miał szeroko otwarte, a jego wyraz twarzy przypominał zdziwienie. Przyjrzałem się dokładnie zwłokom w poszukiwaniu jakichś anomalii i niemalże od razu zauważyłem kilkadziesiąt malutkich kropek na klatce piersiowej. Przypomniałem sobie opowieść o niebieskiej naturze ognia, która ma torturować, a nie zabijać. Podobne ślady miałem(powt.) na udach, kiedy Morgan atakował mnie cząstkami swojej duszy. W tym momencie rozwiązała się sprawa mordercy. Był nim władca minotaurów.(niespójnie) Pozostało jednak jeszcze więcej niewyjaśnionych zagadnień. Dlaczego zabija? Do kogo są te wiadomości? Jaki ma to związek z wężami? Czy można powiązać to z Mieczem Furii? Tego wszystkiego pragnąłem się jak najszybciej dowiedzieć.

    Kiedy przechadzałem się w okolicach sklepu Al Dee, jakiś rekrut zagadał do mnie błagalnym tonem(j.):
    - Wiem(int.) kim jesteś! - mówił. - Pomóż mi, proszę!
    - O co chodzi? - zapytałem nieco zaskoczony. Skąd rekrut mógł mnie znać?
    - W podziemiach zostawiłem plecak. Powiedziano mi, ze jesteś tutaj najodważniejszy... - chłopak przerwał na chwilę, aby później puścić kilka wiązanek(pot.):(akapit) - Pierdolone niedźwiedzie! Człowiek idzie na polowanie, a te jebaki leśne wyskakują zza rogu(int.) jak gdyby nigdy nic! Co to ma(int.) kurwa(int.) znaczyć?!
    - Ej, ej... spokojnie, człowieku! - zganiłem młodzieńca. - Nie życzę sobie, abyś w moim towarzystwie używał wulgaryzmów!
    Zrzedła mu mina. Wyglądał naprawdę komicznie z oczami wielkimi jak złota moneta, a ustami otwartymi jakby trzymał w nich niewidzialne jabłko, podobnie jak pieczone prosię(log.). Nie chciałem przerywać tego widoku(j.), kiedy jednak rekrut powiedział:
    - To kim ty (int.)kurwa(int.) jesteś?
    - Nie wiem, czy wiesz, ale nazywam się Feniks. Feniks z Rookgaardu.
    - To o tobie mówił mi tamten zakapturzony dres.
    - Cipfred? - zapytałem zaskoczony tym, że uśmiałem się z niezbyt dobrego żartu na temat mnicha.
    - Cipa, nie cipa... Ważne, że wskazał ciebie do nowej misji.
    Postanowiłem nie ryzykować naruszaniem spokoju Cipfreda, dlatego bez większego oporu ruszyłem z nowym(pot.) w miejsce pozostawienia ekwipunku.

    Było zimno. Przeraźliwy chłód przypominał mi o długim tunelu, jakim prowadził mnie minotaur. Smród rozkładających się ciał. Doskonale to pamiętam.(bud. zd.) Były momenty, kiedy myślałem, że rekrut został przekupiony przez Morgana i ma mnie do niego doprowadzić, jednak te wątpliwości szybko rozwiązywały(fraz.) się same. Morgan(powt.) zabijał każdego człowieka, jakiego napotkał. Nie było więc możliwe, aby ten nowy po spotkaniu z nim przeżył. Coś mi tu jednak nie pasowało. Szliśmy wąskim korytarzem bez oświetlenia, bo nie zabrałem pochodni z myślą o tym, że tamten chłopak z jedną(lit.) miał. Myliłem się. Do polowania podchodził na zasadzie ”no kurwa, nie będę dźwigał takich ciężarów”(styl.) i chodził bez liny, łopaty... Zauważyłem nawet, że nie miał... bielizny. Jakież to budziło we mnie obrzydzenie, ile razy chciałem mu powiedzieć, że nie mam zamiaru z nim iść, ale jednak nie mogłem. Coś mi mówiło, że ta wyprawa może być jedną z ważniejszych w całym moim życiu. Po kilkunastu minutach marszu odezwałem się do nieznajomego:
    - Dokąd idziemy?
    - Zobaczysz – powiedział tajemniczym głosem, który mi się nie spodobał. Nie chciałem wnikać, bo gdybym zaczął wypytywać, mógłbym spłoszyć agenta minotaurów. Byłem głupi, jeśli myślałem, że to Morgan mógł go przekupić. Mógł(powt.) zostać przekabacony na złą stronę przez jego żołnierzy.
    - Zatrzymaj się tu – zaproponowałem.
    - Zaraz, kurwa... Idziemy po mój plecak, dziadek... nie?
    - Mówię do ciebie, zatrzymaj się tu! - krzyknąłem, aż echo poniosło się po wilgotnych ścianach jaskini. Chłopak przystanął i usiadł na jednym z wielkich głazów. Rozpoznałem to miejsce. Sala tronowa Morgana, w której byłem bliski śmierci,(int.) i w której dowiedziałem się o potrójnej naturze ognia. Postanowiłem zapytać towarzysza wyprawy, kim jest:
    - Jak się nazywasz?
    - Ekhem... - westchnął nieco zdziwiony. - Ja? Ja to jestem Zibban.
    - Zibbanie, co wiesz o Morganie? - zapytałem stanowczo, niczym na przesłuchaniu.
    - O kim, kurwa? - jego ton nie był mniej arogancki niż zwykle. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że pracuje dla minotaurów.
    - Nie okazałeś zdziwienia... Znasz go, prawda? Pracujesz dla niego, czy dla jego ludzi?
    - Co ty wygadujesz?! Ej! - chłopak zdenerwował się. Nie używał już brzydkich wyrazów. Miałem go.(j.)
    - Tak – powiedział. - Okropna sprawa. Wirharoth, jeden z tych obrzydliwych minotaurów powiedział, że zaprowadzi mnie na pewną śmierć, jeśli nie pójdę z nim na układ.
    - Co ci obiecał? - zapytałem.
    - Tysiąc sztuk złota i zatruty sztylet. Podobno nikt takiego nie ma na wyspie.
    Zastanawiałem się, skąd minotaury miałyby wziąć zatrute sztylety.
    - A co miałeś w zamian zrobić?
    - Zabić cię.
    - Zabić... mnie?! - nie wierzyłem. Zwykły rekrut miał mnie zabić? Może to brzmi egoistycznie, ale czułem, że taki ktoś jak on nie jest w stanie mnie pokonać!
    - Tak, zabić. Wiesz... Teraz, kiedy to wszystko wiesz, jesteś w stanie mnie całkowicie udupić. Siedziałbym w więzieniu za przejście na drugą stronę... Muszę cię zabić. Nie mam wyboru. Weź jednak do ręki swoją cudowną katanę, bo chcę, abyś zginął z honorem.
    - Walka? Nie ma sprawy...

    Długo jeszcze staliśmy w miejscu i patrzyliśmy na siebie. Po chwili zauważyłem, że trzyma w ręku taką samą katanę, jaką ja się posługiwałem. Miał podobne uzbrojenie. Musiał to wszystko mieć gdzieś w pobliżu ukryte. Rozpoczęła się walka. Najcięższa, jaką kiedykolwiek miałem stoczyć.
    Z grubsza tyle. Miejscami zapominasz o orzeczeniach, używasz zwrotów, których nie powinno tu być.

  6. #20
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    32
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Elo ;]

    No, naprawdę imponująca saga... Najbardziej podobała mi się pierwsza część, druga minimalnie słabsza (i tak b. dobra), ale trzecia zapowiada się świetnie :)

    BTW
    Czy nikogo nie nachodzi myśl o pewnym podobieństwie opowiadania do HP? ("Harry Potter") Rozczepienie duszy i wszczepienie jej w miecz - to tak jak z horkruksami... A ten Miecz Furii trochę przypomina mi o Czarnej Różdżce (z VII), dalej - te 'zajawki' Feniksa w I części też mają podobieństwo do "snów" Harry'ego od bodajże IV części...

    Oczywiście nie ma tutaj mowy o plagiacie, który niektórzy chcą udowodnić w innych opowiadaniach, gdzie pojawia się słowo lub podobna fabuła, użyte w jakiejś książce (np. "Wiedźmin" ;P).

    Ogólnie chyba najlepsze wieloczęściowe opowiadanie, jakie kiedykolwiek przeczytałem - wiem, tylko puste słowa, ale naprawde jest genialne ;)

    Nie będę oceniał, bo to niema sensu. To się nie trzymie w ramach jakiejkolwiek oceny "systematycznej" (tzn. cyferek ;)

    Czekam na kolejne części...

    Pzdr ^^

  7. #21
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    32
    Posty
    289
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Czy nikogo nie nachodzi myśl o pewnym podobieństwie opowiadania do HP? ("Harry Potter") Rozczepienie duszy i wszczepienie jej w miecz - to tak jak z horkruksami... A ten Miecz Furii trochę przypomina mi o Czarnej Różdżce (z VII), dalej - te 'zajawki' Feniksa w I części też mają podobieństwo do "snów" Harry'ego od bodajże IV części...
    Haha XD Dobre spostrzeżenie ;)
    Czytałem wszystkie częsci HP, ale powiem, że nawet na myśl mi nie przeszło, że to jest podobne :D No... te rozszczepienie duszy jest podobne, chociaż LV miał 8 horkruksów (7?! :P), a Morgan ma tylko cząstkę swej duszy jedynie w mieczu ;>

    Przyznam jednak, że pisząc fragmenty snów Feniksa chciałem jedynie zrobić taki nastrój, jaki robia sny w książkach J.K. Rowling. Nie wzorowałem się samym pomysłem, a sposobem ich napisania ;P

    Rozdział następny być może jutro, jeśli się postaram może nawet dziś ^^

    @down
    Zapomniałeś o Mieczu Gryffindora XD
    Btw. Teraz zmieniam tytuły na grafiki... I i II już otrzymały grafiki. Ta częśc ma na razie tytuł taki, jak w moim podpisie widać, ale tez zmienie (w podpisie zostanie xD)
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 11-08-2008, 17:57
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  8. #22
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    32
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    No, stary - pokaż, na co Cie stać ;) Kurde... Już się nie mogę doczekać następnych roździałów ;]

    #H.P.

    L.V. miał 7 horkruksów: Pamiętnik Toma Riddle`a, Pierścień Gauntów (w którym był też Kamień Wskrzeszenia,) Diadem Ravenclav, Czarkę Hufflepuff, Medalion Slytherinu, Nagini, no i był jeszcze Harry ;P A z tym Morganem - no fakt, ale znów tak, jak w HP - Miecz był cennym przedmiotem o znaczeniu historycznym... To też był horkruks...

    #edit
    Przy tych horkruksach popełniłem podwójną pomyłkę ;p Nie dość, ze pomyliłem byłych posiadaczy przdmiotów, to zapomniałem o pierścieniu Gauntów...

    No właśnie - Miecz Gryffindora był jedynym "nieskalanym" byciem horkruxem artefaktem Voldemorta =>:
    - należał do domu antagonistycznie nastawionego, więc to się nasuwa od razu...
    - nie został zniszczony - a wręcz przysłużył się do zniszczenia 2 horkruksów - Nagini i Medalionu Slytherina; jak horkruks mógłby zniszczyć horkruksy? Przypomina się mi ta przypowieść biblijna, kiedy Jezus mówi coś w tym rodzaju: "Jak może szatan własną mocą wypędzać z ciał demony? Jeśli się sam przeciwko sobie obróci, tedy się jego królestwo nie ostoi [...]" ;P
    - był to przecież przedmiot, do którego, jako jedynego Voldemort nie miał dostępu, gdyż Miecz Godryka Gryffindora mógł wyciągnąć z Tiary Prydziału tylko prawdziwy Gryfon, czyli osoba bardzo odważna - zrobiły to tylko prawdopodobnie dwie osoby - Harry i Nevile;
    - pamiętam fabułę ;P JESZCZE... Za pół roku chyba znowu jadę całego HP xD

    Pzdr ^^
    Ostatnio zmieniony przez kuba : 12-08-2008, 11:32

  9. #23
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    32
    Posty
    289
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Kolejny, 45 już rozdział Życia na Rookgaardzie przed Wami! Wprowadza on nową postać w opowiadaniu, nowego, potężnego przeciwnika. Czy będzie on współpracował z Morganem, czy też będzie działał na własną rękę? Przekonajcie się sami!

    ===
    45. Trzecia ofiara
    - Blefujesz! - powiedziałem. - Jesteś Zibbanem!
    - Nie! Nazywam się Morgan! Król minotaurów!
    - Hmm... - usłyszałem głos za plecami. - Nie jesteś tym, za kogo się podajesz!
    - Cipfred! - krzyknąłem. - Ale... jak to...?!
    - Osoba, która się za mnie przebrała, nie jest ani Morganem, ani Zibbanem. Jest zupełnie kim innym! Kimś, kogo jeszcze nie znasz.
    Zastanawiały mnie słowa mnicha. Czy mógłby być to Wirharoth?

    Biegłem za uciekającym minotaurem, który co chwilę rzucał za siebie kilka kamieni. Zwinnie unikałem pocisków, co jednak bardzo mnie spowalniało. Nie mogąc dogonić uciekiniera, zdecydowałem się na obserwację. Wspiąłem się na wysokie drzewo, z którego widziałem biegnącego minotaura. Wpadł on do dziury, z której po chwili jednak wyszedł. Nie był sam. Towarzyszyło mu pięciu strażników, którzy najprawdopodobniej mieli go chronić. Postanowiłem sprawdzić, co było w tamtej zamaskowanej kryjówce. Schodząc z drzewa, zauważyłem, że w krzakach coś się porusza. Pomyślałem, że to para kopulujących królików, jednak po chwili usłyszałem dziwny hałas. Zbliżyłem się do zarośli i zobaczyłem hienę, skubiącą szczątki ludzkiego ciała.
    - Skąd się tu wzięła hiena?! - pomyślałem, ale przyszło mi do głowy, że Minotaur Mag miał ucznia, Shenga, który potrafił je przywoływać. Zapominając o kryjówce minotaura, pobiegłem do Cipfreda, który wciąż dochodził do siebie po stracie ubrania.

    - Cipfred! - krzyczałem. - Cipfred!
    - Co się dzieje?
    - Sheng...
    - Sheng? - zapytał zdziwiony mnich.
    - Uczeń Minomaga!
    - Ach! Ten Sheng! - Cipfred wydał okrzyk radości. - Co u niego?
    - Ty chyba nie rozumiesz! - wykrzyknąłem. - Znalazłem dziś trzecią ofiarę. Niestety połowa znaku na plecach była... wygryziona. Przy zwłokach żerowała hiena. Przecież one nie mieszkają na Rookgaardzie! Sheng je przyzwał!
    Mnich wyglądał na zdziwionego zaistniałą sytuacją. Wyszeptał trzy słowa i usiadł na białej posadzce. Kazał mi uczynić to samo.
    - Musisz wiedzieć – zaczął, - że przypadek Shenga jest znakomitym przykładem powiedzenia ”Uczeń przerósł mistrza”. Jeżeli zamierzasz z nim walczyć, musisz wiedzieć, że nie będzie ci łatwo go pokonać.
    - Czy to Sheng zabija niewinnych rekrutów?
    - Ech. Myślałem, że już rozgryzłeś, kim jest morderca – westchnął mnich. - Przecież to Morgan.
    - Tak, tak – przytaknąłem, po czym wyszedłem ze świątyni bez słowa. Mnich jednak dogonił mnie na ulicy i wyszeptał:
    - Poziom zagrożenia wioski podniesiony do maksimum! Musisz być ostrożny, Feniksie. Moje czary na nic się nie zdadzą przeciw potężnej magii Shenga.

    W rzece, jak zwykle, poczułem się naprawdę wolny.
    - Jeszcze nikt nie ukradł mi stąd ubrania – zaśmiałem się z Cipfreda, który naprawdę chodził przygnębiony. Nigdy bowiem w historii zakonu nie zdarzyło się, aby mnich stracił swój habit. Co gorsza, był on jedynym okryciem ich ciała. Nie nosili nawet bielizny. To doprowadzało Cipfreda do jeszcze gorszego humoru. A teraz jeszcze ta sprawa z Shengiem. Z tego, co o nim czytałem, dowiedziałem się, że ostatni raz pojawił się na wyspie na długo przed moim przybyciem. Nie mogłem ocenić jego siły jedynie z przeczytanych ksiąg i pamiętników. A te, nie oszukujmy się, były obszerne. Długo zastanawiałem się nad znaczeniem wizyty ucznia na wyspie. Nie mogłem znaleźć logicznego powiązania Shenga z Morganem, a jednak wiedziałem, że istnieje. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jego nagłego przybycia, jest pozbycie się ludzi z Rookgaardu. Obydwaj mają przecież taką samą ambicję.

    Powiew ciepłego wiatru rozwichrzył moje włosy. Pomyślałem, że dobrze byłoby je doprowadzić do porządku, gdyż obecna fryzura przeszkadzała mi w walce. Dłuższe kosmyki po bokach ograniczały moje pole widzenia. Kolejny podmuch przywiódł woń rozkładającego się ciała. Nie, nie był to zapach ludzkich zwłok, raczej wilka albo zająca. Przypomniałem sobie, że niedaleko jest góra, na której podczas każdej pełni wyją wszystkie wilki z okolicy. Postanowiłem odwiedzić tamto miejsce, gdyż tak podpowiadała mi intuicja.

    Kiedy się ściemniło, ruszyłem do sklepu Al Dee.
    - Masz może kilof? - zapytałem.
    - Chyba oszalałeś! Myślisz, że ci dam albo sprzedam jeden z nich? - zakpił sprzedawca.
    - Przecież masz ich całe mnóstwo!
    - To nie znaczy, że muszę się nimi ze wszystkimi dzielić.
    - Dam ci... Cenne wskazówki na temat Miecza Furii – wymyśliłem na poczekaniu krótką historyjkę na temat Minotaura Maga, Morgana i Legendarnego Ostrza. Wiedziałem, że Al Dee szaleje na jego punkcie. W zamian za opowieść dostałem dwa nowiutkie kilofy. Zaopatrzony ruszyłem na Wilczą Górę. Księżyc był akurat w pełni, co oznaczało sporą ilość zwierzyny do upolowania. Tak, smakowało mi wilcze mięso, jak żadne inne, a poza tym przywracało energię. Po solidnym obiedzie czułem się jak nowo narodzony.

    Wilki ustawiły się jeden obok drugiego. Kiedy mnie zauważyły, zawyły głośno i rzuciły się do ataku. Jeden cios, drugi, trzeci... Zwierzęta nie przestawały ciąć mojej skóry swoimi ostrymi pazurami. Kiedy jednemu odciąłem nogę, jego ciepła krew trysnęła mi na twarz. Nie myślałem teraz o wytarciu się. Raczej chciałem pozbyć się wszystkich wilków i zobaczyć, co tak śmierdzi. Kiedy bestie były martwe, zszedłem po drugiej stronie góry i zauważyłem hienę, pożerającą martwego wilka. Rozumiałem już, dlaczego zostałem tak ostro zaatakowany. Postanowiłem śledzić hienę, gdyż myślałem, że doprowadzi mnie ona do kryjówki Shenga. Przywołane istoty zawsze wracają do swojego mistrza, chyba że... zostaną zabite. Obserwowałem ucztujące zwierzę dobre pół godziny, kiedy przeniosło się w inne miejsce. Tam, niestety, również leżało rozkładające się ciało. Zauważyłem jednak jego dziwny rozmiar i kształt, lecz nie chciałem podchodzić bliżej. Upewniłem się, że był to człowiek. Człowiek, który stał się najprawdopodobniej czwartą ofiarą Morgana. Kim był? Co oznaczała wiadomość, którą miał wyrytą na plecach? Nie wiedziałem.

    Kiedy Cipfred dowiedział się o czwartym zabitym rekrucie, postanowił ujawnić wiosce sekret Shenga, największego maga w dziejach Rookgaardu.
    ===
    Powrót do Spisu Treści

    Następny rozdział już niedługo... To już 46 o_O I pomyśleć, że jeszcze tylko 14 do końca serii :D
    Proszę o komentarze ; )

    /down
    poprawiłem, ale tych "pare int. i jeden jęz. nie, bo nie wiem o czym mówisz ;>

    Widziałeś to? Ja dopiero teraz natknąłem się na ten 'topic'...
    Tak, widziałem ^^

    /Yami
    Ojć, będzie ostra dyskusja zaraz pewnie :P
    - no, był i sobie polazł... nawet śladu po sobie nie zostawił! ;<

    //poprawione błędy wytyczone przez Ununula
    - 01.08.11
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 03-08-2011, 16:31
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  10. #24
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    32
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Elo

    LoL, widzę całkowity brak komentów nowej części... o.O A zauważyłem pod postem takie "małe, biedne"
    Comments plx! ;<
    , więc żeby nie było:

    Bardzo ciekawy odcinek opowiadania... Nie ma tutaj za dużo akcji, za to rozwinięty wątek z Appentrice Shengiem - do tego tylko jeden odcinek - uważam, że b. umiejętnie rozplanowane... Już jestem ciekawy, co z tego wyniknie... ;] Ogólnie ok :)

    Zauważyłem parę "int." i (to chyba się pod niego kwalifikuje...) jeden błąd "jęz."; co do pierwszych - jak masz czas, to popraw, ale to:

    Kiedy wszystkie bestie były martwe, zszedłem po drugiej stronie góry i zauważyłem hienę żrącą martwego wilka.
    "Żrącą"? Prędzej mogłeś napisać np. "szarpiącą zwłoki/ścierwo wilka", albo "pożerającą -II- ", ale w sumie, może być...

    No i pomiędzy 'hienę', a "żrącą" - przecinek.

    Byłem pewien, że był to człowiek. Człowiek, który stał się najprawdopodobniej czwartą ofiarą Morgana.
    Tutaj się wszystko zgadza ! (przynajmniej, jak na mój gust) - jest to powtórzenie w formie środka stylistycznego i jak najbardziej pasuje do tekstu (piszę ze względu na niektórych ludzi, którzy poprawiliby coś takiego)

    #edit

    Widziałeś to? Ja dopiero teraz natknąłem się na ten 'topic'...

    forum.tibia.org.pl/showthread.php?p=2384310

    Najlepsze opowiadanie.

    1. Życie na rookgaardzie (głosów 9)
    2. Pies, Opona (3 głosy)
    3. Fiolka Mistrza (2 głosy)

    To coś świadczy o autorze... ;P

    Pzdr ^^
    Ostatnio zmieniony przez kuba : 20-08-2008, 15:46

  11. #25
    roxalor

    Domyślny

    Co ty tak wolno piszesz? :/ dawaj next part albo hunted ;o

    I oczywiscie, ze zajebiste ;o

  12. #26
    Avatar Yami
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Wrocław :)
    Wiek
    31
    Posty
    51
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Wstałem, a tu patrzę: za oknem brzydka pogoda. ; ( To se myśle: przyjebię się do czegoś :) Najwyższa pora.

    Tekst ma napewno dużo wyższy poziom niż większość pisadeł w P.O., toteż nie widzę sensu bawienia się w orty i inty, bo i tak pewnie nic nie znajdę... Mam za to kilka rzeczy które można by było dociągnąć:

    Cytuj Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Biegłem za uciekającym minotaurem, który co chwilę rzucał za siebie kilka kamieni. Zwinnie unikałem pocisków, co jednak bardzo mnie spowalniało.
    Właściwie samo rzucanie za siebie kamieni jest nieco bez sensu. Dopiero po przeczytaniu dalszej treści można pojąć o co naprawdę chodzi... Proponuję zmienić "rzucał za siebie" na "rzucał we mnie".

    Cytuj Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Wspiąłem na wysokie drzewo, z którego widziałem biegnącego minotaura. Wpadł on do dziury, z której po chwili jednak wyszedł. Nie był sam. Towarzyszyło mu pięciu strażników, którzy mieli najprawdopodobniej za zadanie ochranianie go.
    Fatalnie.
    Lecimy od początku... Zawsze wychodziłem z założenia, że „wpaść do dziury” znaczy tyle, co „nieświadomie wleźć w jakiś wykopek lub rów”. Wykopek - takie małe coś, głębokości... hmm.. może do kolana. Nadążasz? - Okey... W twoim postrzeganiu jednak, ta "dziurka" to wielka jaskinia w ziemi, w której mieści się 5 strażników i najprawdopodobniej można by było tam użądzić moją osiemnastke. ;D Czaisz o co chodzi? - "Wpadł do dziury" kojarzy się raczej z nieświadomym wpadnięciem w jakąś dziurkę kreta... Ja wiem, że te "Tibijskie dziurki" są takie magiczne, że wleziesz w małą szparę, a tu kurde Magadaskar (ewentualnie Kopalnia Wieliczka xd), no ale w rl to nie przejdzie. Nie podoba mi się to trochę. ;/

    Cytuj Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    /Yami
    Ojć, będzie ostra dyskusja zaraz pewnie :P
    - no, był i sobie polazł... nawet śladu po sobie nie zostawił! ;<
    Pogryziemy się innym razem. Ciao : )

    Cytuj Ja pierdole, wtf? o so hosi? failed 4ever? pokeboll iĆ, wyjć i nje czaskaj dźfiami napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Elite Box
    Temporarily Banned
    Doh? Za co tym razem?

    @A teraz coś do kuby333

    Cytuj kuba333 napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Zauważyłem parę "int." i (to chyba się pod niego kwalifikuje...) jeden błąd "jęz."; co do pierwszych - jak masz czas, to popraw
    To mu je zaznacz... --.--'

    Cytuj kuba333 napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    "Żrącą"? A o jakim stężeniu?
    To nie było zabawne. Jeżeli chciałeś się popisać wiedzą chemiczną to też się nie popisałeś... już nie mówiąc o krytyce...

    Cytuj kuba333 napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Tutaj się wszystko zgadza ! (przynajmniej, jak na mój gust) - jest to powtórzenie w formie środka stylistycznego i jak najbardziej pasuje do tekstu.
    No to prawdopodobnie nie widzę sensu zaznaczać? IMHO większość tekstu "się zgadza".

    I po co zaznaczać rzeczy które są dobrze?

    @Down
    Doh? Ale za co ban?
    Ostatnio zmieniony przez Yami : 16-08-2008, 12:06

  13. #27
    Xadrian

    Domyślny

    Dawno tu nie zaglądałem, pf i aż mi stanął na 45cm z liczby rozdziałów o0
    Głównie jestem tutaj, bo coś mam przekazać...
    To coś jest w załączniku.

    PzDr0,
    XaD.

  14. #28
    Avatar Yami
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Wrocław :)
    Wiek
    31
    Posty
    51
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Cytuj Xadrian napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Głównie jestem tutaj, bo coś mam przekazać...
    Teraz to już nie istotne. Obaj wywalczyliśmy wolność dla Boxa. Wychodź z klatki i pisz.

    @Edit
    O kurwa mać. Skąplikowało się... ... Boxik ma bana. Od dzisiaj chyba ja będę zamieszczał za niego rozdziały. :<

    @Box
    Zawiodłeś >.<
    Ostatnio zmieniony przez Yami : 16-08-2008, 18:48

  15. #29
    Avatar Yami
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Wrocław :)
    Wiek
    31
    Posty
    51
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Cytuj Box napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Bóg ręcoma księdza (wtf), Box ręcoma Yamiego. 46. rozdział opka :P I tak wcześniej zawsze będą na mojej stronie (link na screenie kilka postow up)
    46. Sheng
    Mnich zarządził zebranie swoich najbardziej zaufanych ludzi, w tym mnie.
    - Masz jakieś nowe ślady? - zwrócił się do mnie szeptając.
    - Myślę, że jest coś – odpowiedziałem. - Ale muszę mieć pewność, że się nie mylę. Tego dowiem się prawdopodobnie dzisiaj.
    - Zrozumiałem – odpowiedział Cipfred, po czym nakazał gościom usiąść wygodnie, na wcześniej przygotowanych krzesłach.
    - Dziękuję, że przybyliście! - rozpoczął przemowę. - Dziś, w tej sali, padną słowa, które pomogą wielu z was rozwiązać swoje życiowe sprawy. Pomogą także tym, którzy od wielu lat szukają czegoś wyjątkowego na tej wyspie. Musicie jednak wiedzieć, że to, co tutaj usłyszycie, jest najpilniej strzeżoną tajemnicą Rookgaardu!

    Mnich przez kilka minut opowiadał o przepisach na ciasteczka, które opracowywała Lilly, o tajnikach pisania ksiąg. Nie zabrakło także opisów dzieciństwa Cipfreda. Kiedy jednak przeszedł do rzeczy, zacząłem uważnie słuchać:
    - Czy wiecie, kim jest Sheng? - pytał widzów. - Jest on minotaurem, który uczył się u boku Minotaura Maga. Tak, tego, który został zgładzony przez Feniksa. Sheng przybywa na wyspę jedynie, gdy ma tu coś do załatwienia. Mieszka w Mintwalin, głęboko pod Thais. Król Tibianus wiele razy skarżył mi się, że minotaury w tamtejszych podziemiach okropnie się rozpanoszyły. Co i rusz można napotkać świeże zwłoki rycerzy, czy magów. Wiele lat temu, kiedy przybył na Rookgaard po raz pierwszy, wydarzyło się tu coś okropnego. Minotaury były wtedy szanowane przez ludzi, nie trwała między obiema rasami wojna, a jednak zdarzały się walki. To właśnie podczas jednej z nich zginął najlepszy przyjaciel Shenga, Annus. Rozwścieczony utratą kogoś bliskiego, postanowił pomścić jego śmierć. Założył wspomniane miasto, Mintwalin, i przez lata zbierał tam żołnierzy oraz magów. Przygotowania do wielkiej wojny trwały, aż do dziś. Minotaur Mag wytworzył specjalny portal, przez który potwory przybywały na wyspę. Sheng skorzystał z niego tylko trzy razy.

    Nie obchodziło mnie prywatne życie Shenga, lecz jego powiązania z Morganem i Mieczem Furii. Wiem już, że był uczniem pokonanego przeze mnie maga, ale nadal nie rozwiązuje to zagadek śmierci czterech rekrutów. Mnich kontynuował opowieść:
    - Za pierwszym razem przybył sam. Byliśmy znajomymi, niezbyt dobrymi, ale zdarzyło nam się obgadać kilka spraw. Właśnie podczas pierwszej wizyty rozmawialiśmy na temat porozumienia wyspy z Kontynentem. Rozpatrywaliśmy różne propozycje Tibianusa, lecz wszystkie odrzuciliśmy. Pomysł Shenga okazał się nie do zrealizowania, dlatego też Rookgaard wciąż jest oddzielony od Thais. Podczas drugiego naszego spotkania próbował wznowić negocjacje nad budową podwodnego tunelu. Tym razem to ja się nie zgodziłem, bo uważałem, że byłoby to zbyt niebezpieczne dla rekrutów. Rozdrażniony porażką minotaur uciekł ze świątyni i nie widziałem go przez piętnaście lat. Po tym czasie jednak przybył, aby mnie zabić. Jak widzicie, nie udało mu się to, dlatego przybył tu znów, aby dokonać swego.
    - Ale dlaczego ucieszyłeś się, gdy o nim wspomniałem?! - zapytałem z wyrzutem.
    - Myślałem, że przybył tu z innego powodu. W końcu minęło tyle czasu... Jednak dopiero teraz zrozumiałem, że chce mnie pozbawić życia. Wszystkie cztery znaki na ciałach rekrutów pochodzą z jego herbu. Herb jednak składa się z sześciu symboli, co oznacza jeszcze co najmniej dwie ofiary.

    Rozmyślałem nad znaczeniem symboli, jednak mnich szybko o nim opowiedział, jakby potrafił czytać w moich myślach:
    - Trójkąt przebity kreską. Skierowany wierzchołkiem w dół oznacza upadek, a linia symbolizuje człowieka. Litera „S" to pierwsza litera jego imienia. Krzyż z poprzeczką na dole symbolizuje miecz, którym miał zabić mnie, co pokazuje kolejny znak, litera „C", czyli mój inicjał. Wszystkie te piktogramy już znamy. Ja jednak przybliżę wam kolejne dwa, a także historię z nimi związaną.

    Czyżby sprawa tajemniczych znaków na zwłokach została rozwiązana? Upadek Shenga, który próbował za pomocą miecza zabić Cipfreda. Taką wiadomość do tej pory przekazał Morgan na ciałach. Z tego co mówił mnich, brakuje jeszcze dwóch symboli, a więc jeszcze dwóch znaczących faktów. Wszystko zaczynało się pozornie układać.

    - Następnym znakiem jest litera „D" oznaczająca Dalheima – kontynuował mnich. - Jak wiecie, był on niegdyś dobrym znajomym Morgana. Ten jednak przeszedł na złą stronę i rozpoczął wojnę przeciwko ludziom. Sheng przyłączył się do niego, o czym świadczy ostatni znak, strzała bez grota, co oznacza pojednanie. Teraz wszystko podsumuję. Przygnębiony śmiercią swojego przyjaciela Sheng postanowił usunąć się w cień. Długo nie przybywał na wyspę, a na kontynencie założył miasto. Zdobył tam miecz, którym później próbował mnie zabić. Po nieudanym zamachu znów się wycofał, ale miał po swojej stronie Dalheima. Nie długo, gdyż Morgan nie chciał, aby jego przyjaciel był szpiegiem na Rookgaardzie. Później jednak zrozumiał swój błąd i sam zaczął działać na szkodę wioski. Połączył także swoje siły z Shengiem, który jeszcze bardziej się rozwścieczył na wieść, że jego mistrz nie żyje.

    Ot cała historia... Zdawało mi się, że czegoś tam jednak brakuje. Zagadka powoli dobiegała końca, rozwiązanie było coraz bliżej, a jednak czułem niedosyt. Chciałem poznać wszystkie fakty i mity, jakie istniały. Przeczytałem wiele ksiąg i niczego się nie dowiedziałem. Kupiłem kilka zwojów, gdzie także nie znalazłem żadnych informacji. Wydawało mi się, że temat Shenga jest czymś zakazanym. Zakazanym nie z powodu ciemnej strony mocy, lecz... strachu. Mieszkańcy bali się kolejnej wizyty, która jednak nastąpiła szybciej, niż przypuszczali.

    - Widziałeś? Tam ktoś jest! - usłyszałem.
    - Stój! Kto idzie?! - pytał jakiś nieznajomy głos.
    - Jestem... - zawahałem się. - Nazywam się Kilo, o co chodzi?
    - Opuść tę okolicę, tu jest niebezpiecznie!
    - Jesteście minotaurami! - oburzyłem się.
    - Tak – odparł nieznajomy, podpierający się o głaz. - Mogę cię zabić jednym ruchem ręki, więc lepiej zrobisz, jak stąd pójdziesz.


    ~~Dla Zbanowanego Box'ika od Yami'ego~~

  16. #30
    konto usunięte

    Domyślny

    Wszedłem na tą stronę opa.xt.pl ale widzę tylko te rozdziały, które już są! Yami, poproś Elite jak masz z nim kontakt, żeby napisał następne rozdziały bo nie mogę się już doczekać co bedzie dalej ._.

    I nie wiem co to było to kursywą :f Albo daj na pw jego gg to sam mu pospamuje, może pod naciskiem napisze 47 rozdział.

    Dziś, w tej sali, padną słowa, które pomogą wielu z was rozwiązać swoje życiowe sprawy. Pomogą także tym, którzy od wielu lat szukają czegoś wyjątkowego na tej wyspie. Musicie jednak wiedzieć, że to, co tutaj usłyszycie, jest najpilniej strzeżoną tajemnicą Rookgaardu!

    Mnich przez kilka minut opowiadał o przepisach na ciasteczka, które opracowywała Lilly, o tajnikach pisania ksiąg. Nie zabrakło także opisów dzieciństwa Cipfreda.
    To mnie rozwaliło >D
    Ostatnio zmieniony przez Egiptolog : 19-08-2008, 19:59

Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. The Big Bang Theory (Teoria Wielkiego Podrywu)
    Przez Hootz w dziale Filmy, seriale i telewizja
    Odpowiedzi: 24
    Ostatni post: 06-10-2012, 13:33
  2. Życie na Rookgaardzie
    Przez Pingwin w dziale Zdjęcia
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post: 23-06-2010, 23:41
  3. Zwycięzcy wielkiego konkursu firmy Drom!
    Przez Dr. Omader w dziale Niusy
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post: 01-02-2008, 20:38
  4. Odpowiedzi: 0
    Ostatni post: 30-01-2008, 16:46

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •