Mandarke napisał
Jeśli państwo nie powinno zajmować się budową autostrady, to powiedzmy, że wybudowałby ją prywatny przedsiębiorca (ta...), ale jak bodajże autostrada a4 została ukończona w 2013r., tak ta budowana prywatnie mogłaby zostać ukończona w 2023r. (albo w ogóle). Bo powiedzmy, że w planie biznesowym obecna sytuacja gospodarcza Polski nie pozwalałaby na zwrot tej inwestycji dla prywatnego inwestora, a jej budowa pochłania gigantyczne pieniądze, także on by czekał, i my byśmy czekali i nie mogli nic zrobić.
Pytanie: ile byśmy stracili z tego tytułu, że bylibyśmy zależni od tego czy ktoś zechce ją wybudować? Ile byśmy stracili jeśli zostałaby wybudowana 10 lat później? Ile biznesów by nie powstało, ile miejsc pracy, o ile mniejszy byłby wzrost gospodarczy? O ile byłby mniejsze wpływy budżetowe? Ile by wynosiły koszty dla całej gospodarki 10 lat nieposiadania autostrady?
Autostradę publiczną się buduje za pół darmo, bo na państwowych gruntach.
Kolejne pytanie: ile by kosztowały prywatnego przedsiębiorcę wykup gruntów na 700 kilkometrowej trasie? W tym wiele w bardzo atrakcyjnych (drogich) lokalizacjach. Bo chyba nie proponujesz za darmo oddawania ziemi akurat temu przedsiębiorcy?
Konstytucja daje prawo wywłaszczania na ważny użytek publiczny.
Kolejne pytanie: na trasie planowanej autostrady znajdują się tysiące prywatnych gruntów i posiadłości. Co by było gdyby konkurencja taktycznie wykupiła kilka gruntów w strategicznych położeniu, żeby prywaciarz nie mógł skończyć swojej inwestycji?
Kolejne pytanie: ile drożej by kosztował wykup gruntów, gdyby prywatni właściciele wiedzieli, że nie da się ich wywłaszczyć, i podawali by ABSURDALNIE wysokie ceny za swoje działki, bo wiedzieliby, że zaczynając inwestycje prywatny inwestor "MUSI" je posiąść za wszelką cenę, są one dla niego bezcenne.
Co by było gdyby ktoś postanowił jednak swojej działki nie sprzedać. Z 10 działek z 1000. Bo babka jest stara, mieszka tu całe życie, nie będzie się przeprowadzać i już. Wysokie kwoty jej nie urządzają, ona chce tylko spokoju.
Ciekawe co by zażądał właściciel lokalnej prywatnej drogi, która biegnie do autostrady, od właściciela autostrady. Jeśli się dogadamy, to droga będzie. A jak nie, to odepnie autostradę od drogi, która biegnie z miasta. Więc właściciel autostrady musiałby być także właścicielem dróg prowadzących do autostrady. Ale wtedy z kolei to samo można byłoby zrobić z drogami, które lecą do drogi lecącej do autostrady. Tylko trochę ciężej, ale wykonalne. Wystarczy kupić jedną główną drogę lecącą z miasta.
Jeśli jakimś cudem właścicielowi autostrady udałoby się to doprowadzić wszystko do finału, to ciekawe jakim kosztem i czy przerzuciłby koszty na klientów (tak).
I Korwin wcale nie proponuje by wszystko było prywatne.
Zakładki