Skoro już tak sobie gadacie o Filipinach, to chciałbym zauważyć, że przed chwilą padła jedna z największych głupot w historii tematu. Pan cowboy podając przykład Filipin (jako kraju o podobnych warunkach do Australii) stwierdził, że porównanie gęstości zaludnienia tych krajów jest niemiarodajne, bo większość ludności Australii mieszka w kilku wielkich miastach, gdzie jest ona wysoka, i które są kilkukrotnie większe od największych miast Filipin.
Tymczasem w samym zespole miejskim Manili nie tylko mieszka tyle ludzi co w całej Australii xD i jest on w ogóle czwartym największym na świecie xDD ale w dodatku ma gęstość zaludnienia wielokrotnie większą od każdej australijskiej metropolii xDDD
Co generalnie oznacza, że na Filipinach mamy całą Australię skomasowaną w jednej aglomeracji plus dodatkowo jeszcze ponad 80 milionów ludzi na reszcie powierzchni (mniejszej niż powierzchnia Polski).
Trochę się naczekaliśmy na te przykłady, ale przynajmniej widać, że zostały dobrane z największą starannością i po rzeczowej analizie.
Najwyraźniej pana eksperta od googla przerosło zajrzenie na wikipedię i wyszło takie trochę radio Erewań. Tzn. zamiast przykładu kraju o podobnych warunkach, łagodnej polityce pandemicznej i fatalnych statystykach kowidowych; dostaliśmy kraj o skrajnie różnych warunkach, dość restrykcyjnej polityce, i w sumie nie najgorszych statystykach.
Natomiast wracając już do tematu:
Taidio napisał
nie wątpie że tak się dzieje, bo wielu lewacks brzydzi mnie tak samo jak xivan, ale dobrze jest uczciwie podejść do tematu i zdać sobie sprawę że takie rzeczy dzieją się z obu stron
Prawda, ale to nie dotyczy tylko lewacksów i prawacksów. Dobrym przykładem jest tutaj kowid. Istnieje grupka, która twierdzi, że wirusy nie istnieją, a wszystko jest żydowskim spiskiem. W powszechnej opinii jest to grupa groźnych odklejeńców. Ale istnieje też grupka wyznawców kowida, chcących wprowadzać najbardziej absurdalne zakazy, bo liczy się tylko wirusik itd. No i właśnie - moim skromnym zdaniem ta grupa jest równie groźna. One oddziałują jak dwa bieguny, powodując dalszą radykalizację. Im więcej będzie narracji o "chwytaniu za mordy" i zamykania wszystkiego bez zastanowienia, tym więcej będzie mówiących o diabelskim spisku - i na odwrót. To są bardzo proste mechanizmy. Obie grupy działają też w podobny sposób, ślepo wierzą w swoją rację i oświecenie oraz automatycznie szufladkują każdego rozmówcę do tej drugiej. Ale nie to jest w sumie problemem. Margines prawdopodobnie pozostałby marginesem, gdyby nie narracja przyjęta w głównym nurcie. Media atakujące retoryką strachu przed kolejnymi mutantami to jedno. Można zrozumieć, że chodzi o klikalność. Politycy podejmujący absurdalne decyzje? To już mniej zrozumiałe i wyjątkowo szkodliwe. Ostatnio o tym pisałem, jak nieuzasadnione zakazy i nakazy mogą mieć skutek odwrotny. No ale powiedzmy, że to jeszcze można zrzucić na karb braku doświadczenia w zarządzaniu podobnym kryzysem. Ale żeby część środowiska naukowego i lekarskiego zmieniła się w zwykłych pieniaczy i krzykaczy to już jest nie do pomyślenia. A jakiś czas temu wklejałem tu linki z różnymi zradykalizowanymi wypowiedziami ekspertów z tytułami naukowymi (z sugestiami, by tworzyć "getta" dla niezaszczepionych włącznie). Generalnie zamiast mówienia o zachowaniu rozsądku i poszerzania rzetelnej wiedzy, to dominuje narracja paniczno-radykalna. Najbardziej to widać w temacie szczepień, który idzie w kierunku pośredniego zmuszania różnymi środkami, a nie przekonywania przez budowanie zaufania. To niestety skutkuje spadkiem tego zaufania i reakcjami skierowanymi w drugą stronę.
Zakładki