No ale przecież to "odmrożenie" to jest tylko dlatego, że wirus już ludziom spowszedniał, a nie dlatego że sytuacja jest lepsza.
Dlatego ludzie mają wyjebane w dzieci umierające z głodu, w to że na raka płuc co miesiąc w Polsce umiera 2000 ludzi i tak dalej, bo już to wiele razy słyszeli. A jak umarła pierwsza osoba na koronawirusa to wszystko zamknąć!! o kurwa apokalipsa, kupować papier, kupować makaron, wszyscy do bunkrów!! minął miesiąc i co się niby zmieniło? czy nagle wirus zniknął? wynaleźli lek? szczepionkę? nie, zmieniło się tylko tyle, że teraz jest 600 martwych, a nie 1 czy 2, i 10k chorych, a nie 50, więc ludzie się z tym oswoili i nie robi to już takiego wrażenia. Kompletny absurd, ale tak jest.
Tak, wiem że rak płuc to co innego, bo nie jest zaraźliwy, no ale ilu sobie robiło zapasy jakichś vicerojów do kopcenia w bunkrze? dlaczego bali się wirusa, a raka już nie? dlaczego nie zwraca się tak uwagi na kopcenie śmieci (u mnie zimą się oddychać nie da) jak teraz na noszenie maseczek? bo o raku już każdy słyszał, więc nie robi wrażenia, a straszliwa zaraza to coś nowego i trzeba się bać. Jak były pojedyncze przypadki, to wszystko zamknęli, teraz jak jest ich kilkaset/kilka tysięcy razy więcej, to będą otwierać. Gdzie tu logika? Dlatego te 2 miesiące temu pisałem, że groźniejsza od samego wirusa to będzie histeria z nim związana.
Ja tam nie narzekam, stayathome i grajcie na Tibiantisie :) ale nie wyobrażam sobie, co muszą czuć ludzie, którym doprowadzono firmy do bankructwa bez żadnego uzasadnionego powodu. Bo skoro zamknięto, gdy było 100 zarażonych, a otwiera się gdy jest ich 100x więcej, to nie wiem jakie jest uzasadnienie. To tak jakby ktoś ci ujebał firmę i 2 miesiące później powiedział "sorry pomyłka, essa"
Zakładki