Taidio napisał
osoba zatrudniająca kogoś do pracy z dziećmi ma obowiązek sprawdzić tą osobę w rejestrze, może nie sprawdziła celowo, a może nie wiedziała o takim wymogu, księdzu to nie przeszkadzało no i se prowadził rekolekcje
a co do zgłaszania, to są przecież zgłaszani i są wyroki, ale problem jest z wyciszaniem danych spraw, jak chociażby jedna z głośniejszych księdza Pawła który był kilkakrotnie przenoszony z parafii do parafii pod wpływem zgłoszeń rodziców czy opiekunów którzy podejrzewali go o zbytnią zażyłość i kontakty z dziećmi, miał nawet wyrok w zawieszeniu za posiadanie pornografii dziecięcej, no i wciąż se pracował z dziećmi, bez wiedzy rodziców o jego przeszłości, aż w końcu zmanipulował i zgwałcił jakiegoś gówniarza, sprawa stała się gruba, dostał wyrok i te wszystkie poprzednie rzeczy o jego skłonnościach pedofilskich wyszły na jaw, niestety gdy już było za późno
no i też często im większa bieda tym większa wiara i ludzie zwyczajnie nie wierzą że ksiądz taki dobry mógłby takie rzeczy robić i z ofiar się robi tych złych, szczególnie na wsiach gdzie mamy chociażby ten głośny przypadek dziewczyny co dostała milion odszkodowania której własna matka nie wierzyła że ksiądz ją gwałcił(matka pijaczka jak huj, ale wierząca głęboko :)), na szczęście już to pokolenie powoli ginie
przecież odcinanie się od takich ludzi powinno być w interesie kościoła i tak się dzieje w każdym innym środowisku, od pedofili się każdy chce odcinać, prawie każdy
Zakładam, że chodziło ci o Pawła Kanię. To tak na przyszłość, bo księża mają też nazwiska. No więc, ten Paweł Kania nie jest już księdzem, ale mniejsza o to.
Odnoszę wrażenie, że nie do końca zrozumiałeś. Nie rozmawiamy tu o "interesie kościoła", bo przecież film i cały ten szum medialny nie zostały nakręcone w trosce o kościół, tylko ofiary molestowania. W każdej wypowiedzi można usłyszeć, że "pomoc ofierze jest najważniejsza". A w interesie osób pokrzywdzonych jest zgłaszanie tych spraw i doprowadzanie do skazania sprawcy. Tylko jakoś nie dzieje się to zbyt często, więc dlaczego? Albo skala w powszechnej świadomości jest znacznie wyolbrzymiona (przyjmijmy, że nie), albo zawodzą organy ścigania i sprawiedliwości, albo nikt tego nie zgłasza. W drugim i trzecim przypadku odpowiedzialność jest zrzucana na niewłaściwy podmiot. Zamiatanie spraw pod dywan przez kościół to jedno, ale do skazania sprawcy nie potrzebujemy błogosławieństwa biskupa.
A jak czytam jakieś opowieści, że "każdy wiedział, że ksiądz molestował wszystkie dzieci na wsi, a jebany biskup tylko go przeniósł!! jebać czarnom mafie!!", no to kurwa.. sugeruję się zastanowić, kto w pierwszej kolejności daje przyzwolenie (świadomie lub nie).
Osoba pokrzywdzona nie ma prawnego obowiązku zgłoszenia sprawy, ale inna osoba, która wie o przestępstwie, już tak.
Zakładki