Tel Hai napisał
no, i przy okazji cofnąć Polskę w rozwoju do poziomu Białorusi czy Ukrainy
Wielka Brytania też miała upaść, i cóż, czekamy dalej.
Wyjście z Unii Antyeuropejskiej:
- Niższe ceny energii
- Brak euro-podatków (które dopiero raczkują, ale to kolejny rodzący się potwór)
- Brak gwarantowania długów pozostałych państw członkowskich
- Brak składki członkowskiej
- Brak euro-biurokracji
Z minusów to brak euro-funduszy i brak wspólnego rynku.
Unijne fundusze z roku na rok mają jednak coraz mniejszy udział w polskim PKB, składka jednak będzie rosła, ceny energii będą rosły, euro-podatki będą rosły i zadłużenie pozostałych państw Unii również będzie rosło, bo w końcu teraz zaczniemy gdzieś zaraz gwarantować ich długi, a to oznacza tańszy kredyt, a więc co raz więcej zapożyczania się.
Trend jest wyraźny. Benefity maleją a obciążenia wzrastają.
Jedyny wyraźny benefit to wspólny rynek, co jest oczywiste to wynegocjowania, bo obecnie wspólny rynek jest korzystniejszy dla pozostałych państw unijnych, dlatego płacą nam "euro-fundusze" - byśmy zgodzili się na otwarcie tego rynku. Teraz będą mieli ten sam wspólny rynek, ale za darmo. Nie ma szans by z tego zrezygnowali, nawet jakby była wola polityczna, to niemiecki biznes by przywołał polityków do porządku. Za dużo mają do stracenia.
Zależność między Niemcami i innymi państwami unijnymi a Polską jest taka, że Niemcy sprzedają nam swoje gotowe produkty, więc zakończenie wolnego handlu uderzyłoby w niemieckie firmy bezpośrednio po raz pierwszy, bo nie mogłyby tanio sprzedawać swoich wyrobów. Ich klientem jest klient końcowy. Natomiast Polska sprzedaje Niemcom głównie półprodukty w ramach łańcuchów dostaw. Więc zakończenie wolnego handlu uderzyłoby w niemiecki przemysł po raz drugi, bo nie mogliby tanio nabywać poszczególnych komponentów, które potem chcą sprzedać klientowi końcowemu. Polska jest w znacznie lepszej sytuacji negocjacyjnej niż Wielka Brytania, i prawdopodobnie w lepszej niż Unia także.
A poza tym możemy nawet sobie pozwolić na rezygnacje z wolnego handlu i pójść na wymianę ciosów przez cła. My dostaniemy od nich, oni od nas. Ale u nas nie obowiązywałyby unijne regulacje dot. energetyki i klimatu, więc ceny energii już znacznie by spadły, a co ważniejsze - nie rosły by dalej (w Unii będą rosły bez końca), co stworzyłoby przewagę konkurencyjną firm ulokowanych w Polsce (również Niemieckich), a do tego moglibyśmy jeszcze użyć karty jokera i ustanowić VAT 0% na całą energetykę (w tym prąd i paliwa), co już doprowadziłoby do takiej dysproporcji w kosztach, że jakikolwiek przemysł wyprowadziłby się z Polski z powodu ceł, to na jego miejsce przyszłoby 2x tyle z powodów zerowych kosztów za energię i jeszcze by te cła z pocałowaniem rączki płacili. A ci co by zostali też by płacili cła, ale nie płacili rachunków za energię, więc wyszło by dla nich to samo. I nawet nie wiem czy budżet by na tym ucierpiał, bo co prawda byłyby mniejsze wpływy z podatków, ale równocześnie większy wzrost, a więc większe zyski z innych podatków.
Zakładki