Voldemop napisał
jak on się w ogóle po tej desce pozbierał jak tu wcześniej pisane było że na 1000 lvlu to jak zdedasz to normalnie 1500zł tracone to co dopiero na takim 1650
Pomyliło ci się, te 1500 zł to by tracił gostek z 90+ mlvlem na starej tibii, jakby miał odrabiać na manasach. Na nowej, z tego co @
Xoltro ; pisał, to niektórzy (jakaś wąska grupa, która ponoć wywaliła 20k zł na wbicie 140 mlvla) tracą koło 100 zł. No ale deathloss jest większy na nowej, bo wtedy nie wydawali tyle na manasy, a teraz tak. Nadąża pan?
Najlepsze, że typ cały czas neguje moje zdanie, że skrajne przypadki nerdów są zawsze, bo wg niego na nowej tibii to każdy pyka casualowo. A na starej to musiałeś nie wiadomo jak się wysilać, żeby "coś osiągnąć". Ale jednocześnie powołuje się na przykład ludzi, co podobno w nowej tibii casualowo wywalają 20k pln na samo wbijanie mlvla.
Kolega druid, co miał być w topce i pykać casualowo 3h dziennie po robocie, to okazało się, że jest gdzieś w top 600 tibii, a w zeszłym miesiącu wyrobił średnią 7h+. Czyli gość poza snem, pracą (jeśli robi 8h na etacie), toaletą i graniem w tibię, nie ma praktycznie żadnych innych zajęć. Do tego w majówkę potrafił napierdalać 24h.
Na starej tibii podobno topka expiła 24h na dobę, jak profesorek, a zupełną normą miała być średnia 14h/dzień. Okazało się, że profesorek ma średnią 9.5h, a top levele tibii w swoim czasie, czyli EO i MDW podobnie lub mniej. Do tego nie mieli żadnych insomniac entries (czyli dni z online 20h+). A tymczasem casualowy top 1 nowej tibii, czyli Bobeek, tylko w tym roku 7x wyrobił 23h w ciągu doby, do tego przeważnie to były po dwie doby pod rząd
I na deser: nowa tibia jest fajna casualowa, bo można casualowo być w topce, nie to co na jakichś tibiantisach gdzie musisz tłuc guardy 24h. Ale jak się okazało, że ten sztandarowy przykład, czyli profesorek, nie robi średnio nawet 10h, to dowód że łełełe zdehlica bo mała konkurencja.
Naprawdę dawno nie widziałem osoby tak zaślepionej i broniącej swojej gierki krzesłem do upadłego, gotowej zaprzeczać jakimkolwiek faktom, a nawet sobie samej. I co jest najśmieszniejsze, to zupełnie bez powodu, bo nikt tej gierki specjalnie nie atakował. De facto to gość sam się uparł na argumentum ad profesorkum, a ja tylko chciałem wytłumaczyć, że budowanie narracji w oparciu o skrajności (i to w dodatku nie faktyczne, tylko mocno wyolbrzymione) jest bez sensu. xD
Zakładki