Zapowiadał się kolejny nudny dzień. Nikogo w Vipach, pusto przed dp w Carlin i na samą myśl o tym człowiek dostawał lęku. Postanowiłem wynagrodzić sobie tą samotność i odpaliłem MC by postawić swoim Druidem Monka i poskillować troszeczkę... Zlurowałem 2 paskudne bugi i zacząłem mozolny trening na kolejny już poziom "mieczyka" i "obronki". Ciągle jednak otaczały mnie tylko bugi, monk i mój drut, zaczęło mnie to dziwić coraz bardziej. Przez 20 minut do dp przyszło zaledwie trzech poszukiwaczy przygód chociaż i tak za chwilę sobie poszli. Nie było do kogo otworzyć buzi, a może raczej dla kogo użyć klawiatury. Jak się okazało była to tylko cisza przed burzą. Po około 30 minutach zrobiło się naprawdę tłoczno. Jacyś początkujący zabili mi bugi no i skończył się trening. Było przynajmniej z kim porozmawiać. Przed depozytem stanęło około 12 mało doświadczonych graczy i odczuwali dziwną radochę z postawionego przeze mnie monka. Jedna osoba nawet chciała kupić u niego Parcel :D
Wszyscy po kolei zaczęli się wyzywać od takich to a takich i ogólnie atmosfera zrobiła się tragiczna. Przed chwilą jeszcze zadowolony, z tego powodu, że było z kim porozmawiać teraz już miałem tego serdecznie dość. Pomyślałem sobie "najchętniej to bym Was wszystkich powybijał" niestety mój również niski lvl nie pozwalał mi na to. Po chwili wydarzyło się coś niesamowitego. Tak jakby Bóg usłyszał moje myśli i postanowił mi pomóc. Wpadła dość wysoko lvlowa postać magiczna (Już nie pamiętam czy był to Sorc czy Druit) i używając jednego GFB (chociaż nie jestem pewny czy to było GFB ponieważ nie znam się na czarach postaci magicznych gdyż nigdy takową nie grałem. Mój drut jest mojego kumpla postacią, którą używam tylko do skillowania) padli wszyscy którzy byli na zewnątrz dp i zostały tylko 3 postacie. Atakujący, jakaś postać AFK w DP i ja z 3HP!!!
Postać, która o mało mnie nie zabiła wypisała na klawiaturze charakterystyczne ;d i napisała, żebym poczekał aż zniknie jej czaszka. Ja również się uśmiechnąłem i napisałem jak że oryginalne zdanie "ok". Po parunastu minutach skulls znikł i weszliśmy do dp. Postać dała mi długą wypowiedź na temat tego, że jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji kiedy atakuje pod dp czarem masowym, a przy życiu zostaje tylko jedna postać i to z taką ilością hp. Rozpisał/a się troszeczkę, a ja po każdym zdaniu wpisywałem zaledwie ;d gdyż muszę się przyznać co on do mnie pisał przetłumaczyłem dopiero po rozmowie w translatorze :D PO takim wykładzie na moim depozycie ukazał się Crown Set, Tower Shield oraz 50K, które dał mi tylko dlatego, że nie ma żadnej broni, a przynajmniej tak mi powiedział :D Ja delikatnie zszokowany grzecznie podziękowałem i z naprawdę wielkim uśmiechem założyłem wszystko na siebie.
Wszystko by było naprawdę świetnie gdyby nie to, że 10 minut później zaatakował mnie Palladyn i niestety padłem. Z mojego ekwipunku wypadł Tower Shield ale mimo wszystko i tak zarobiłem jak dla mnie w tamtych czasach naprawdę dużą sumkę tylko dlatego, że zostało mi 3HP życia. Przyzwyczaiłem się do tego Crown seta i postanowiłem go nigdy nie sprzedać. Spoczywa spokojnie w moim mieszkanku na pierwszym planie i tak już pozostanie na wieki...
Zakładki