Pierwszy raz, grę pokazał mi mój kolega za co mu dziękuję...
U mnie zaczęło się od rooka, który przechodziłem tydzień i mając 9 level ktoś odparł czy nie jestem rookslayerem, nie wiedziałem co to, to go zbeształem i pożegnałem... Potem chciałem być fajny i stałem jak debil przy innych graczach na "placu", na środku miasta w roku i uczyłem się:
- kręcenia w miejscu
- chodzenia na ukos
- metody fasthand w podziemiach/tam gdzie jest teraz bank
- metody handlu na trade
Przy okazji, słuchałem co ogólnie mówią o tibii, co by się trochę nauczyć...
Na 9 levelu, po dwóch godzinach starań przed oracle, przedostałem się do carlin, jako druid, bo mi się nazwa spodobała, jedna i druga.
Potem wbiłem 13 level, biegając z two handed swordem, którego oczywiście ukradłem...
Na 13 levelu dowiedziałem się co to rody i wandy. Pewien miły pan którego nicku nie pamiętam, wprowadził mnie w cały świat druidów.
Wesołe momenty które teraz sobie przypominam:
- Na druidzie skillowałem shield i sword...
- Podziwianie kolegi który zabijał wolfa na jednego hita a jego skill szedł 10 razy szybciej...
- Kupowanie meata za całą zebraną kasę a potem szybkie jedzenie/chowanie... bo pod tobą leżało 100 meata które kupiłeś a na które nie miałeś capa... ofc ludzie podchodzili jedli a mi tylko zostało przeklinać i pisać hunted...
- Zbieranie syfu do depo, nie wiadomo po jaką cholerę a do tego nieznajomość wykorzystania tych rzeczy w grze...
Gdybym wtedy wybrał knighta, moja przygoda z tibią potoczyłaby się znacznie inaczej i zapewne lepiej... Widok, rośnięcia w siłę mojej postaci (większe hity, więcej hp, więcej capa, większe looty, dłuższe hunty na trudniejsze potwory) zapewne wciągnąłby mnie i do tej pory sporadycznie wchodziłbym na swojego kine... Lecz 2 miesiące wbijania 13 levela (bardzo dużo głupich jak dla mnie na dzisiaj dedów) ostatecznie mnie zniechęciły do gry i wszelkie powroty...
- Na 25 levelu sorkiem
- Na 30 levelu druidem
- Na 65 levelu palkiem
- Granie 70-100 levelami na rl serwerach
Kończyły się kompletnym nie powodzeniem... Gdyby jeszcze na początku sierpnia powstał nowy serwer na tibii zapewne kupiłbym pacca i posharował z kolegą konto ale nowych serwerów brak a chęci robienia postaci od nowa, która nie mogłaby się równać levelem z średnim graczem z serwera skutecznie odstrasza... a do tego te fale banów za bota...
Tylko zostają wspomnienia i smutki, że gdyby wpisałoby się inną nazwę to WSZYSTKO by się potoczyło inaczej.
Moja przygoda z tibią się skończyła... czy na zawsze? Nigdy nie wiadomo, chociaż teraz nachodzi liceum, coraz mniej wolnego czasu... a nowych zainteresowań/pasji przybywa to i czasu jest coraz mniej i mniej i trzeba rezygnować z niektórych rzeczy.
Ale czas spędzony przy tibii, nie był czasem straconym, mnóstwo poznanych osób, nawet pod szlifowanie angielskiego... ~ 100-200 słówek (miałem 11 lat jak zacząłem grać)... Łezka w oku się kręci jak wspomina się każdą chwilę spędzoną przy tibii...
Zakładki