Jedziemy!
Pamietam od kad zaczelem, grac na Secura. Zalozylem sobie postac, ktora dalem slowo, ze bede gral do konca. I taki mialem zamiar, przechodzac rookgard, akurat expilem na trolach gdy zlapalem kicka, bylo wiele troli i zaczelo mnie tluc, zanim wbilem na tibie mialem juz red hp i bylem zabloczony, nagle przybiegl jakis 8 lv i wybijawszy jednego utorowal mi droge ucieczki. Potem podziekowalem mu i zaczelismy gadac, rozmowa sie nawiazala, mielismy wiele wspolnych tematow. Poczekal na mnie, az dobije 8 lv i przejdziemy razem RookGard. Potem razem na Mainlandzie, expilismy, pomagal mi a ja mu i tak sie ciaglo. Qesty i wszystko robilismy razem, bylismy najlepszemi przyjaciolmi. Nie kiedy on dzwonil mi na komorke, zebym wbil to po huncimy. Wszystko bylo swietnie. 50 lvl wbilismy w tym samym czasie, razem expiac. Caly czas jechalismy rowno z lvlem. Bardzo go szanowalem, a on mnie. 80 lvl, nadszedl ja wbilem pierwszy, gdyz on byl w senatorium i oposcil sie z wbijaniem. On wrociwszy zastal na swoim koncie hacka, nie mial nic. 64 lv, wiec, ze to byl moj najlepszy przyjaciel pomoglem mu dalem mu wiele kasy i item. Pomagalem mu expic. Gdy on juz wbil 71 lv, ja mialem 83 i nadszedl czas POI Qest, wiec wybralem sie na niego. Caly POI Qest gadalem z nim przez telefon. Opowiadalem mu co sie dzieje i w ogole. Udalo mi sie wykonac mialem Avangera i Soft Boots, oraz inne nagrody. Zapomnialem dodac, iz ja mialem pacca a on nie. Wiec kupilem domek, zaraz po poi qescie, on mnie spytal, czy moze zemna dzielic. Zgodzilem sie.
Wszystko bylo normalnie, on juz czesc eq odzyskal, mielismy domek na spolke z itemami. I tu sie zaczyna dramatyczny final. Pewnego dnia stojac w domku, on do mnie powiedzial:
-Choc wylozymy swoje rzeczy i zrobimy zdjecie na pamiatke naszej wielkiej przyjazni.
Ja bez obaw wylozylem cale eq: Soft Boots, Mpa, Golden Legs, Avenger, Demon Helmet, Aol, Ring Of The Sky. I on w pewnym momencie zaczal mi na gg cos pisac. Otworzywszy rozmowe zobaczylem napis 'HAHA' nie wiedzialem oco kaman, wylaczylem okienko, patrze a on zabral caly moj ekwipunek. Nie wiedzialem co sie dzieje, pytam co ty robisz. On odpowiedzial:
-Nic, przymiezam moj nowy ekwipunek.
-Jak to twoj nowy? -Odpowiedzialem
-Wlasnie go skonfiskowalem
Poczym sie wylogowal, juz wiecej go nie widzialem, dal mi perm. ignore i moje pisanie zdalo sie na nic.
To byl dla mnie koniec, bardzo lubialem ta gre i wiele w nia staran wlozylem i nagle stracilem wszystko przez kogos kogo znalem ponad 7 miesiecy. Najlepszego przyjaciela, ktorego bardziej szanowalem niz kolegow z reala. Od tego czasu mam swoje przyslowie.
NIE UFAC NIKOMU TO PODSTAWA BY NIE STRACIC WSZYSTKIEGO.
Pamietajcie, przyjaciele nie wolno ufac nikomu, bo wlasny przyjaciel z real nawet moze Cie oszukac. Teraz rozumiec, ze ufac mozna tylko sobie. Mam nadzieje, ze zrozumieliscie mniej wiecej moja przygode, troche chaotycznie napisala, z bledami. Bez polskich znakow poniewaz jestem za granica. Pozdrawiam.
Zakładki