Od razu zaznaczam, że to pierwsza historyjka i że nie będę tu pisał "dobrze wyszkolony rycerz" albo "uderzył smoka przebijając mu skórę" itp, tak więc jak ktoś na to liczył to może nie czytać dalej.; P
*za wszystkie przekleństwa, których nie jest dużo - przepraszam :p
----
Dzień zaczął się jak każdy inny. Moja postać (46ms) stała przygotowana w depo i czekała tylko aż ruszę się na jakiegoś hunta. Tak też się stało. Sprawdzałem pingi z nadzieją, że dziś będę mógł spokojnie poexpić. Wszystko było w miarę ok, więc ruszyłem.
Dziś postanowiłem wbijać lvl na scarabach, nieopodal Ank. Zadowolony ruszyłem z depo i w takim też nastroju miałem do niego powrócić. Niestety nie było mi to dane. Podczas gdy dystans do kolejnego lvla się zmniejszał, a ja ubijałem 126 scraba, na resp wjechał mi 48ed i 70rp.
Zanim napisałem gościom "leave" zauważyłem, że mam red hp. Uhnąłem się, po czym krzyknąłem "kurwa", na co siostra w pokoju obok, gwałtownie zareagowała: "co znów się stało w ludzikach, że się tak denerwujesz".. Nawet nie odpowiedziałem. Bez wahania podjąłem decyzję o ucieczce i natychmiast wrzuciłem haste.
Trzęsącymi się rękoma wcisałem hoty. To utamo vita, to exura gran, to uh, to mf... Na szczęście wszystkie hoty znałem już na pamięć (:P). Kilka razy byłem bliski deda, ale power bolty palka i sdki druida, nie były w stanie mnie powstrzymać. Z sercem w gardle, przemierzałem kolejne poziomy respawnu. Gdy znalazłem się na poziomie z larvami, w wąskim korytarzu zostałem zablokowany przez m walla.. Napastnicy zdawali się tylko na to czekać. Na domiar złego druid wzmocnił swą siłę rażenia, summonując fe, a palek uderzał ciągle z power boltów i exori con.
Ciągle trzymałem strzałkę, by zaraz po zniknięciu m walla móc się poruszyć. Bezradnie patrzyłem też jak liczba uhów i manasów w moim bp, drastycznie spadała. Fe kilka razy w połączeniu z sd, mało nie sprowadził mnie na glebę.. Jednak w pewnym momencie dostałem olśnienia. Przypominając sobie o istnieniu vip listy. Na nic nie czekając, ciągle wciskając hoty, pisałem do mojego pro. (120ms). Powiedział, że postara się mi pomóc i weźmie swojego kolegę (92ek), z którym siedział w ank na dragach. Ręce telepały mi się niemiłosiernie, ale jak automat wciskałem (albo raczej napierdalałem) hoty.
Tak jak oczekiwałem w pewnym momencie m wall zniknął, a ja miałem wolną drogę. Szybko poruszyłem się, a drogę napastnikom zablokował zsummonowany fe.. Wykorzystałem to i uciekłem rywalom na powierzchnię. Jednak to była zbyt słaba przeszkoda, bo zapewne dostał 2 razy z exori vis i się wyłożył. Jednak dla mnie było niesamowicie ważne. Ponownie wrzuciłem haste i uciekałem w stronę miasta.
Gdy powoli moje serce biło w nieco wolniejszym tempie, a ręce przestały samoczynnie wciskać hotkeye, na mojej twarzy zaczął malować się uśmiech (xD), a myślami byłem już przy tym jak zemścić się na pkerach. Patrzyłem też na to, czy zniknie mi pz, jednakże albo hiena albo nomad, ciągle mi go wydłużały.. Nagle znów poczułem na sobie oddech prześladowców i mało co nie spadłem z krzesła, bo mój puls skoczył znów w górę. Gdy przed bramą miasta widziałem już swoich wybawicieli, czułem że nooby dadzą sobie na luz. Jednak ku mojemu zdziwieniu nadal atakowali, pozbawiając mnie niemal wszystkich uhów i manasów. Pro napisał, że nagle wpadnie i walnie ue, a kolega najwyżej dobije z exori gran. Stanąłem więc i czekaliśmy z pro na odpowiedni moment. Uhy kończyły się.. 6.. 5.. 4.. - napisałem, żeby walił jak wrzucę utamkę. Gdy manasowałem się na full, ciągle musiałem też zużywać uhy, by nie paść. Tak też zauważyłem, że nie mam już uh. Napisałem "now" i teraz pro miał czekać, aż dam utamkę....
Ek (czyt. znajomy kolegi) ciągle starał się im zmniejszać liczbę hp, tak by padli.. Rywale ciągle mnie przyciskali, a ja w pewnej chwili miałem red hp i na nic nie czekając rzuciłem czar exura vita.. I ku mojemu zdziwieniu pro jebnął ue (chyba myślał,że dałem utamo vita), pkerzy padli, a ja stałem jak wryty z 25hp.. Minęła sekunda i huj wie dlaczego (lag?), dostałem exori gran od ziomka, po czym wyłożyłem się..
Wkurwiłem się i z jakże wymownym "kurwa mać" na ustach, szurnąłem klawiaturą, przy czym widziałem jak od klawiatury odlatują "nóżki".. Potem nakładając kolejne kropelki super glue, myślałem nad sensem tej gry i doszedłem do wniosku, że najzwyczajniej w świecie go nie ma. Trochę wahając się wszedłem na serwis aukcyjny znany skądinąd i... tak oto po kilku dniach stałem się właścicielem 80zł i jakże cennego czasu, który zaoszczędziłem - nie siedząc przy pikselach.
Do teraz śmieję się, jak ja się mogłem tak wkurwiać przy tej grze. Nie chcę mieć już z nią zbyt wiele wspólnego, ale wspomnienia zostały i zostaną, bo to przecież też kawałek mojego życia..
Pozdrawiam.
-mile widziane komenty
-jakieś literówki.. jak widzicie to pisać też
-a i nie udupiać mnie, bo to pierwsza historyjka! ;p
Zakładki