Ok, przedstawię całą historię od początku:
Siedziałem sobie w pracy, dzień jak co dzień, używając laptopa - przeglądałem internet, oglądałem jakieś pierdoły na YT. W pewnym momencie, chcąc udać się do toalety, zamknąłem klapę, laptop zaczął wchodzić w stan trzymania, a ja chciałem go przenieść na krzesło żeby nie leżał na widoku. Oczywiście nie mogło to pójść dobrze więc zaczepiłem laptopem o metalowy, ciężki wzmacniacz - tylko, to ważne - nie uderzyłem, nie przyjebałem, nie drasnąłem, przenosiłem go powoli i po prostu otarłem. Po próbie wybudzenia go i wpisaniu pinu dostałem na mordę błąd 0x80070032, wybrałem więc opcję na hasło i jakoś wlazłem do systemu.
I teraz tak: po odpaleniu gry - blue screen, chrome po jakimś czasie używania wywala błędy "kurza twarz", próba ogarnięcia tego przez cmd (sfc /scannow lub DISM.exe) - blue screen. Wszystkie wskazywały na kernel lub ntfs.sys.
Myślałem, że dysk twardy, w końcu jedyny ruchomy element, który może się zepsuć przy przenoszeniu ale system i cała reszta stoi na SSD więc no ciężko, po powrocie do domu przeleciałem MemTestem i bingo - pamięć RAM. W tym momencie pomyślałem, że płyta główna ale testowałem kości osobno, w różnych slotach i padła kość RAM.
Chcę tylko wiedzieć jakim cudem mogła mi paść sama kość, wydaje mi się to nielogiczne w opór patrząc na to, jak mój pecet często oberwał od krzesła czy zabłąkanej pięści, a tu kość padła po czymś takim? Czy to możliwe, że system przy przechodzeniu w stan wstrzymania mógł coś odwalić? Jakieś racjonalne wytłumaczenie? Te 3 stówki za nową kość to nie jest jakiś duży kłopot, szczególnie, że nie gram jakoś dużo i nie otwieram 100 kart w Chrome więc działające 8GB na razie wystarczy ale muszę wiedzieć jak do tego doszło.
Zakładki