Mam problem z prockiem, nie jakiś duży, ale dość irytujący i mam wrażenie, że to wina biosu. Otóż, dawniej zegar mojego procka działał dość dynamicznie i gdy sidziałem na pulpicie to miał jedynie 800~ mhz, gdy używałem neta to podnosiło się do 1200~ mhz, a gdy grałem w gry to skakało na 3600 i na turbo booście 4000, 4300 mhz zależnie od tego jaka wymagająca była gra. Pomyślałem, żeby podkręcić chłodzenie procka dla tych kilku dodatkowych stopni i dałem je na stałę na maxa (bo też chłodzenie podobnie jak procek dobierało intensywność do konkretnej sytuacji), ale zauważyłem, że razem z podkręceniem mój procek prawie cały czas działał na 4300 mhz niezależnie od tego czy miałem akurat uruchomiony pulpit czy cokolwiek. Szybko ustawiłem zegary na prędkości fabryczne, ale to nie pomogło, więc przywróciłem biosa do ustawień fabrycznych (zwyczajnie opcją w biosie, bez wyciągania baterii) i teraz sytuacja trochę się poprawiła, ale dalej mam problem, bo gdy uruchamiam kompa to przez dobre 2-3 minuty procek leci na 4300 mhz, po czym zmniejsza się do 800~ mhz i gdy temperatura procka spadnie do 28 stopni to znowu zegar podbija do 4300 mhz, po czym spada i tak w kółko, mimo że w danej chwili gapię się tylko na pulpit. Jest taka możliwość, że podkręcając to chłodzenie wyłączyła się w biosie jakaś opcja zrównoważonego użytkowania energii i dlatego tak procek co pewien czas skacze jeśli chodzi o zegary? Sprawdzałem opcje procka i opcja E.M.P/A.M.P jest wyłączona (z pamięci było to chyba Energy Management cośtam) - po uruchomieniu tego wszystko wróci do normy?
Zakładki