No siema. Wlasnie mialem najwiekszy WTF tego roku.
Otoz ponad rok temu zlozylem sobie pc, chodzil swietnie i w ogole nie mialem zadnych problemow z nim.
Ostatnio zaczal bardzo glosno chodzic, az dziwnie glosno mimo tego ze czyscilem.
Moze z godzine temu odpalilem znow kompa, i zaczal chodzic tak koszmarnie glosno ze az sie wystraszylem, doslownie jak by wentylatory cos pilowaly. Wylaczylem, obejrzalem wszystko dokladnie. Kabelki cale, wentylatory w miare czyste i wszystko wyglada okej.
Sciagnalem obudowe z 2 strony, a tutaj zonk. Wylecialy 4 srubki ktore trzymaly plyte glowna. Nigdy w zyciu sie z czyms takim nie spotkalem, plyta glowna wisiala na 2 srubkach (reszta wypadla) i doslownie latala na wszystkie strony jak wentylator procesora zaczynal mocniej chodzic.
Wszystki dokrecilem porzadnie i pc smiga swietnie. Jednak tu sie nasuwa pytanie, jak to sie moglo stac? Czy takie cos jest normalne? Studiuje informatyke ale nigdy w zyciu sie z takim czyms nie spotkalem. Blad przy skladaniu kompa raczej wykluczam, bo zbieralem na niego cale wakacje i szczerze watpie ze przeoczylbym przykrecic plyte glowna, lol.
Moze wibracje z wentylatorow?
Zakładki