Beciio napisał
Z mojej perspektywy - nie zamierzam umniejszać osiągnięcia jakim było odrobienie 0-4 po pierwszym meczu, ale niesmak pozostaje w chuj, bo jeden karny to cyrk, bo neymar nie wyleciał, bo nie wiadomo czy Mascherano nie faulował AdM.
PSG zagrało dramatycznie, ale jakoś Emery w przerwie ich nastawił że byli mniej obsrani i wcisnęli te bramkę, a mogli i kolejne trzy, a jednak trzy wsadziła druga drużynka.
Brawa dla barcy, bo wyczyn historyczny, ale nie oszukujmy się, że Aytekin miał w tym swój udział, eot.
W zasadzie mam bardzo podobne odczucia i komentarz.
Postawa PSG i sposób tracenia przez nich bramek naganna i juniorska. Barca zagrała duuużo lepiej w środku pola niż w poprzednim meczu i zrobiła w zasadzie to, co PSG w Paryżu. Mocny pressing od pierwszego kontaktu Verattiego i Matuidiego powodował, że ci w zasadzie cały czas się mylili i piłka praktycznie nie przechodziła do przodu w tych rzadkich momentach, w których udało się PSG wyrwać spod własnego pola karnego.
Co do ataków Barcy to nieźle sobie radzili i bez ich nacisku nie byłoby tych bramek, ale nie oszukujmy się - to juniorskie błędy Trappa (bardzo zły mecz, moim zdaniem) i obrońców (Marquinhos przy drugim, Mounier przy karnym na Neymarze), a nie błyskotliwa klepka Barcy spowodowała, że w ogóle mieliśmy w koncówce jakieś emocje. Tym większa bura dla PSG, bo na takim poziomie taka gra (jeszcze biorąc po uwagę ich świetny występ w pierwszym meczu) to wyglądało jak ustawka. Dwie inne drużyny. W zasadzie tylko gol Neymara z wolnego to był prawdziwy pokaz możliwości graczy Barcy.
No i na koniec negatywny akcent tego meczu, czyli sędzia, który pokazał jak wiele zależy od wyboru arbitra. Pierwszy mecz świetnie mi się oglądało - nie dlatego, że Barca przegrywała, ale Marciniak sędziował bardzo dynamicznie, nie reagował na symulki i pretensje graczy obu zespołów, więc ci szybko zorientowali się, że nie opłaca się kłaść, tylko twardo grać. Tutaj sędzia to była jakaś miękka pipa, gwizdał dosłownie wszystko z obu stron i gra była bardzo rwana. Pewnie PSG też mogłoby zarobić karnego, gdyby byli w stanie zbliżyć się do pola karnego (chociaż niewyjaśniona pozostaje ta akcja Di Marii). Neymar i Suarez szybko to wyczuli i kładli się w każdym możliwym kontakcie prawie bezkarnie, co koniec końców i tak im się opłaciło, bo dostali karnego z kapelusza. I mimo fantastycznego powrotu i nie powiem wielu emocji pozostaje niesmak, że zaważył element pozasportowy.
Zakładki