Hołownia pisze ich bardzo dużo i są dość wyważone, chociaż jasne jest, którą stronę zajmuje. Z drugiego frontu masz Dawkinsa, najbardziej znany Ślepy Zegarmistrz i Bóg Urojony, natomiast Dawkins w swoich analogiach i próbach dyskredytacji religii jest czasem tak żałosny jak torgowe dyskusje w aktualnościach, więc nieraz naprawdę trzeba siły, żeby przez to brnąć. Oczywiście jeśli ktoś szuka książek, które potwierdzą jego odkrycie życia dotyczące tego że religia jest źródłem wszelkiego zła na świecie, to będzie Dawkinsem zachwycony. Poza tym mogę polecić książki Tischnera z pogranicza filozofii i religii. I warto też poczytać Hellera, jest księdzem katolickim i kosmologiem, ma naprawdę świetne podejście do religii. Czytałem Podglądanie Wszechświata, które jest o fizyce i religii, Podróże z filozofią w tle, które są zbiorem notatek z podróży, również ciekawe, i jeszcze dwie pozycje, ale to już typowo matematyczne.
Dodam też, co może oczywiste, że warto przede wszystkim przeczytać święte księgi największych religii, Biblię, Koran, Torę. Żeby nie łykać w ciemno tego, co wmawiają nam że się tam czai obie strony dyskursu (bo obie się w tym lubują).
Zakładki