Cóż...
e13
Zakończenie przywalili takie, że mam ochotę coś roznieść. Czekać kolejny rok na nowy sezon? Poraża :/. Postać Douga o dziwo mnie przekonała. Nie cierpiałem typa w pierwszych dwóch sezonach, bo sprawiał wrażenie takiego chłopca na posyłki. W trzecim sezonie pokazał, że ma jaja, choć szkoda, że zabił Rachel/Cassie. Miałem nadzieję, że pozwoli jej odejść. Wątek pisarza bardzo fajny, ale mam wrażenie, że mogli zrobić z tego więcej. Coś w stylu ostatniego sezonu How I Met Your Mother i ślubu Barneya z Robin. Decyzja Claire na koniec bardzo odważna. Która kobieta zachowałaby się inaczej po tym, co usłyszała? Choć i tak myślę, że odwrócą ten wątek i Claire wróci do Franka. Dalej... Aktor grający Putina/Petrova dobrany idealnie. Bardzo fajnie dialogi. Podobały mi się wątki z gejowskimi aktywistami, ale postać tego więźnia (który swoją drogą grał w pierwszym sezonie Dextera) bardzo mnie irytowała. Ot taki męczennik, który stara się przypisać jakąś wartość do swoich działań, które i tak nie miały szans przynieść żadnych efektów. Idealna scena Francisa z pisarzem jak trzymali się za ręce. No myślałem, że skoczą razem do łóżka. Remy irytujący bardziej niż zwykle, tak samo Jackie jakby straciła "jaja". Zbyt łatwo dawała sobą manipulować.
Ostatecznie jednak poziom został zachowany i z pewnością sezon bardzo się różnił od poprzednich dwóch. Ja zawiedziony nie jestem.
Zakładki