Celesta Slayer napisał
@
Astinus ;
Ja już nawet jak się nie spieszę, to nie potrafię się wlec za resztą. Za bardzo denerwuje mnie takie mulenie w sznurku i ciągłe patrzenie na zamulaczy :D
Muszę się gdzieś wcisnąć, jakoś kogoś wyprzedzić. Czasem na mnie trąbią też, ale leje na nich.
Swoją drogą zauważyłem pewien fenomen na Wielkopolskich drogach... Osoby kierujące Clio w dużej większości nie potrafią jeździć :D przypadek? :D
Ja sobie włączam muzykę i relaks w aucie, szkoda mi nerwów, więc jeśli nie trzeba, staram się unikać stresujących sytuacji ;p
Justakas napisał
Ja nie jeżdżę w sznurku. Po prostu jeżdżę, stosuje się do przepisów, znaków poziomych i pionowych, sygnalizacji świetlnej. Jeśli widzę zagubioną duszę to mrugnę światłami i machnę ręką. Nie trąbie nie klnę na ludzi jak coś odpierdolą bo to mi nic nie da. 6 lat za kółkiem i nie spotkałem się z nienawiścią ani zazdrością na drogach w moim mieście.
Ja czasem zatrąbię i zbluzgam, no ale to nie tych, którzy popełnią jakiś tam błąd z serii tych, które zdarzają się każdemu. Objeżdżam tych, którzy robią coś na chama, ryzykując przy tym swoje i moje zdrowie. Nie zauważyć czy się przeliczyć - ok, rozumiem, ale jak ktoś patrzy na mnie, widzi mnie i mimo tego wjeżdża mi na pas, bo (najczęściej) jedzie jakąś drogą furą, to najchętniej bym w niego wjechał.
A jakie mieliście najgorsze doświadczenie na drodze? Ja, całkiem niedawno, pożyczyłem od ojca jego Audi A6 c5 w automacie i przeliczyłem się trochę z ilością benzyny w baku... Samochód zatrzymał mi się na środku skrzyżowania Piłsudskiego i Śmigłego Rydza (jedno z największych w Łodzi), wrzuciłem parking, żeby na nowo odpalić, ale się nie udało. Do tego momentalnie padł zdychający od dawna akumulator, włączyła się blokada skrzyni, wynikiem czego nie mogłem nawet zepchnąć tego auta nigdzie dalej... Szczęśliwie zatrzymałem się tak, że przyblokowałem jedynie jeden pas dla skręcających w lewo (chociaż mieli objazd). No i mega fart, że nie jeżdżą tam teraz tramwaje przez budowę trasy W-Z, bo zablokowałbym ich ruch na dobre półtorej godziny xD Godzinę ponad czekałem na kolegę, który podjechał swoją Pandą, z której wyciągnęliśmy aku i z niego odpaliliśmy Audi. Starczyło akurat na tyle, żebym wrzucił neutral i zepchnęliśmy tego klocka na buspas za skrzyżowaniem ;d
Co ciekawe, przez cały ten czas, jak tam stałem, tylko jeden koleś - też młody - zatrzymał się i zapytał mnie czy mi nie pomóc. Straszne... Chociaż straszniejsi są idioci, którzy widzą, że stoję na awaryjnych na ich pasie, mają łatwy i bezpieczny objazd, a i tak walą prosto na mnie z kurwami na ustach, żeby zaraz wjebać się ludziom na drugi pas skręcający w lewo. Nie czaję tego.
Zakładki