boryss napisał
ps. powiedz, że tobie odpowiada to, że będziesz sobie kiedyś zapierdalał po drzewach ryzykując swoje życie przy robotach, a taki zakon w tym momencie pewnie będzie już zarabiał dwie twoje pensje, a teraz zarabia pewnie 3 twoje pensje
i nie mówię, że mu się nie należy, tylko po prostu nie podoba mi się to rozwarstwienie, gdzie średnio-zaawansowany (chyba, bez urazy zakon) człowiek-programista-kuc w wieku 20-kilku lat zarabia kilkukrotnie więcej niż kumple w jego wieku w pracach nie związanych z IT
@
Astinus ;
Trzeba bylo klikac w komputer, a nie lazic po drzewach przeciez to takie proste.
Duzo zarabiaja ludzie, ktorych praca jest potrzebna, a ktorych jest stosunkowo do podazy pracy malo. Co tu jest do podobania sie lub nie. xD
boryss napisał
Do IT nie chce przechodzić, chociaż patrząc na fora i ludzi studiujących budownictwo (tak jak i ja), sporo osób wykształconych, z uprawnieniami, porzuca budownictwo na rzecz IT mimo sporego doświadczenia w branży. Coś jest kurwa nie tak.
Hmmmmmmm coz moze temu, ze w budownictwie nadal najbardziej licza sie znajomosci, a pozniej asystentem kierownika budowy jest typ po gimnazjum albo chuj wie kto inny tego typu. xD
Poncjusz_Piłat napisał
chujaście w zyciu widzieli, ale nie mam do was o to pretensji.
uwazam ze kazdy czlowiek w zyciu powinien znalezc sie w paru stanach. powinny byc okresy kiedy ma bardzo duzo pieniedzy, kiedy ma troche pieniedzy i kiedy nie ma w ogole. dopiero wtedy mozna ogarnac, ze to wszystko to jeden chuj i pieniadze naprawde szczescia nie daja. a na forach (tych co juz nie istneija i fejsbukach) kruluje instagramowe podejscie - ile to kto nie zarabia, na pokaz, łooo zal zapierdalac za 2k, w polsce to lekkim chujem sie 7 zarabia, a w rzeczywistosci kurwa schleb ze smalcem, od swieta z gownem i guralskie skarpety. taka prawda
ty sie nic nie przejmuj bo boro tez jebal w galerii sztuki za 2k. i jeszcze problemy mial bo kazali mu sami jechac bo beksinskiego do sanoka, a ja to mialem w pizdzie i wrzucilem go do bagaznika, a kolezka na to torbe wypelniona piachem i brudnymi gaciami pierdolnal. tak bylo.. ale musisz pamietac ze to byl 1982 rok.
nie sluchaj tych co zarabiaja tutaj po 5k. tyle zarabiam tylko ja, ale nic sie nie boj bo powiem ci ze od kwoty 4k do 8k to juz jeden chuj ile to jest. juz lepszego alkoholu sie nie da pic i a atrakcyjnosc kurew w pewnym momencie juz nie wzrasta
Co prawda Boro te slowa skopiowal ode mnie niestety, ale i tak szanuje za cytowanie medrca.
Astinus napisał
I co jest złego w zbieraniu na łódź podwodną? Kurwa, gdybym uważał to realny cel możliwy dla mnie do zrealizowania, to zbierałbym hajs na lot w kosmos, bo chciałbym ten cały, przytłaczający ogrom zobaczyć na własne oczy. I co, to źle? Jasne, poleciałbym, kilka minut rozpierającego szczęścia, a potem smutny powrót do szarej rzeczywistości i dalej ból istnienia. Tylko czy istnieje cokolwiek, co daje Ci stałe szczęście, co sprawia, że jesteś szczęśliwy cały czas? Jak Ci ukochana dziewczyna zasypia w ramionach po zajebistym seksie to omg, nic mi więcej w życiu nie potrzeba, >najszczęśliwszy człowiek na świecie here tutaj< a rano znowu się o coś pożrecie, znowu się na siebie powkurwiacie i na tydzień szlag wszystko trafił. Tak działa świat, niestety. W życiu piękne są tylko chwile i to jest pierdolona, najsmutniejsza prawda. Ale na szczęście w dużej mierze od nas zależy, ile tych chwil będzie.
Tego, co daje największe szczęście nie da się kupić - owszem. Ale nie da też się tego stworzyć, zrobić, nie wiem, wypracować - dopóki nie pojawią się jakieś podstawy, dlaczego więc w międzyczasie nie pracować na rzeczy, które też uszczęśliwiają - i nieważne, że mniej i na krócej - a które kupić można?
Pomińmy już nawet tę jebaną miłość, spójrzmy np. na przyjaźń - nie znajdziesz przyjaciela na siłę, nie stworzysz go sobie, żadne pieniądze, ani żaden wysiłek tu nie pomogą. To musi przyjść samo. I jak już przyjdzie, to nawet głupie piwo wypite z przyjacielem przy ognisku rozpalonym na zajebanych z magazynu paletach będzie dla nas czymś fajnym. Ale 8 piw będzie fajniejsze, na to potrzeba kasy.
Naprawdę, byłem przeszczęśliwy mogąc po prostu usiąść ze swoją paczką na działce, pośmiać się, powygłupiać, pogadać i to jest wystarczające. Ale szczęśliwszy byłem, kiedy zapakowaliśmy się z tymi ludźmi w busa i pojechaliśmy na Hel uczyć się surfingu na Bałtyku (tak, da się). Tam też najfajniejsze było to wspólne siedzenie przy piwie, ale ognisko na plaży smakuje lepiej niż ognisko na działce. A przy tym więcej kosztuje.
I ja niestety bardzo dobrze wiem, o czym mówię, bo sam jestem teraz w sytuacji, w której zamiast pieniędzy wolałbym zdecydowanie coś innego - bo wszystkich tych ludzi, o których napisałem, praktycznie już nie ma i są dni, że po pracy nie mam nawet do kogo ryja otworzyć i chuj z tym, że kupiłem sobie komputer, jak nie ma z kim pograć i chuj z tym, że mam super auto, jak nie mam z kim pojeździć. Ale zawsze mogę wsiąść sam, włączyć sobie muzykę i pojeździć dla frajdy - to nie to samo, co wypad z przyjaciółmi, ale jest. A nie byłoby tego, gdyby nie - wow - pieniądze, których szczęśliwie mam nieco więcej niż kiedyś, kiedy nie mógłbym sobie na to pozwolić.
Jak jesteś głodny, to i hot dog jest dobry. Ba, potrafi być zajebisty. Najesz się tylko na pół godziny, ale co się nawpierdalałeś bułki z parówką, to Twoje.
No zlego nie ma nic. Poza tym, ze jest to kurwa bezsensu. xD Bo bedziesz ja miec, pocieszysz sie chwilke i siemaszko znudzi Ci sie i szczescia zadnego nie da. W ogole rzeczy materialne nie daja szczescia, one daja co najwyzej chwile uniesienia, ekstazy, fajnie jest sobie kupic nowe auto za 40, pozniej 80, pozniej 160 tysiecy. Swietnie sie nim pobawic, ale po 3 dniach jest to juz porzadek dzienny, ktory nie ma wiekszego znaczenia. Czy sa rzeczy, ktore daja takie dlugotrwale szczescie? Oczywiscie, ze sa tylko trzeba nauczyc sie je doceniac. Trzeba sie cieszyc, ze masz rodzicow, ktorzy Cie kochaja, ze masz konskie zdrowie dzieki, ktoremu mozesz napierdalac po drzewach na linie (albo i bez), szczescie daja znajomi czy rodzenstwo, ktorzy tez sa zdrowi. Szczescie to dzieciaki, szczescie to natura. Wszystkie rzeczy materialne to tylko ulotne i tymczasowe pierdoly, raz sa, a raz ich nie ma. Kiedy sa to szybko sie przyzwyczajamy, do tego ciagle biegamy za nimi w sumie nie wiadomo po chuj. Tylko te rzeczy rozumie sie chyba raz jak sie juz jest starszym z pewnymi doswiadczeniami, a dwa kiedy serio zarobi sie juz jakis godny pieniadz i ma sie zapewniony normalny, codzienny byt.
W zyciu nie sa piekne tylko chwile, samo zycie i fakt istenienia i codziennosc sa najlepsza i najszczesliwsza rzecza pod sloncem tylko trzeba potrafic to docenic. Widzisz Ty jestes tak przyzwyczajony do swoich niebywalych luksusow, ze masz je po prostu w dupie. I to jest najsmutniejsza prawda.
Ale co wiecej kosztuje? Przeciez wziecie namiotu, pojechanie na plaze, zrobienie ogniska i wypicie paru piwek to zaden koszt, nikt z nas nie zyje w skrajnym ubostwie, nie przesadzaj. Liczylo sie grono osob, z ktorymi to robiles.
Co do ostatniego akapitu - boru mowil, ze nie pisze o skrajnym ubostwie. Fakt zycie w totalnej biedzie jest chujowe i dobijajace z tym kazdy sie zgodzi. Ale przeskok 6.000, a 11.000 / miesiac to jest zaden przeskok, to jest nic. Zeby wykonac jakis kolejny przeskok, ktory zastapi (chociaz na chwile) te wymienione rzeczy wyzej - przyjaciol, rodzine, zdrowie, dzieciaki, pasje itd. to juz musi byc skok do nie wiem 25.000 tak zebys sobie mogl np. co 3-4 miesiace kupowac nowy dojebany samochod. Ale to nadal tylko takie chujowe zagluszacze bolu istnienia.
GM Gorn napisał
pracuje ktoś w branży TSL?
Tak ja, od wielu lat.
@
GM Gorn ;
Zakładki