Zawsze z matulą robimy se wspólną rozsadę z własnych nasion, czasem się jeden rodzaj dokupi, ale to też nasiona.
Tu coś wrzucałem na początku marca
Weekendowiec100 napisał
2 tyg po świętach było już tak (niestety nie mam fotki największej tacy – sadzonkami tam były prawie tak wysokie jak w zielonym, ale miały cieńsze łodyżki przez co się gibały, płożyły, plątały jak pojebane i jeszcze jakiś przypadkowy ogór się tam pojawił
).
Hartowałem je na balkonie, a później już w miejscu docelowym. Raz niespodziewanie nad ranem temperatura niebezpiecznie blisko zera to trochę osłabły, ale je ewakuowałem, postawiłem koło fermentora z piwem żeby se lepiej pojadły i po przymrozkach znów wyjazd na zewnątrz i spokój.
Trzeba było już je zasadzić, bo zaczęło im brakować wartości (szczególnie tym co miały małe krateczki) i zaczęły marnieć. Ciężko też już było je równomiernie podlewać to poszły w ziemię
Zakładki