Tibiarz napisał
Jak wyjdzie, że coś było kłamstwem, to hehe nieistotna anegdotka (z drugiej strony analogiczne kłamstwo mass mediów nie będzie pomyłką, tylko spiskiem iluminati)
Owszem, bo to co dzieci czytały w przedszkolu to mniej więcej tak samo istotne dla sprawy jak to co orkiestra grała podczas tonięcia statku, co tam Hitler powiedział w bunkrze w maju 45'r. albo co tam Einstein powiedział do Marilyn Monroe na jakimś tam bankiecie.
Są pasjonaci, którzy rzeczywiście tworzą albo powielają takie urban legendy. Ale żeby na ich podstawie analizować katastrofę Titanica, II WŚ czy teorię względności?
Ty się przyczepiłeś tych dzieci i myślisz se, że zaorane. W sumie beka, ja to wręcz traktuję jako zwycięstwo, bo nawet autorka nie próbowała tego przedstawić w taki sposób, że przedszkolanka była zamieszana w spisek, nikt tego nie traktuje tak śmiertelnie poważnie, ja do tego nie podszedłem krytycznie, bo przeczytałem to z przymrożeniem oka.
Zresztą podobnie jest z tymi paletkami - autorka po prostu przedstawiła, że tak wygląda logo i nawet nie wyciągała z tego jakichś ostatecznych wniosków, wręcz zostawiła to do interpretacji czytelnika i zaznaczyła, że w tym przypadku mogą być równe możliwości.
Gdyby to logo było logiem dowolnej innej, losowej firmy, to ja bym powiedział, że przedstawia ono dwie paletki. Ale biorąc pod uwagę cały kontekst tej sprawy, oraz niemożliwe wręcz ciągi dziwnych zbiegów okoliczności, uważam, że tutaj limit zbiegów okoliczności wyczerpał się już dawno. Ekspert od symboliki pedofilskiej nie mógł nie zauważyć podobieństwa. Zrobił to celowo.
Ale rozumiem.
Najsłabsze punkty obu teorii to dzieci w przedszkolu i paletki na logo.
W ogóle te "analizy", że takich logotypów są dziesiątki, że dziwnych nazwisk są tysiące, że przecież każdy pisze na massengerze o pizzy i hot dogach...
niestety to poważny argument, więc będę musiał znowu tłumaczyć coś, co mi wydaje się tak oczywiste, że aż głupio to pisać, i rozkładać to na czynniki pierwsze, no ale widać, że niektórym trzeba tłumaczyć elementarz, więc...
Q: Czy możliwe jest by firma miała logo, które przypomina symbolikę pedofilską?
- Oczywiście. Takich firm, zespołów, stowarzyszeń, stron internetowych, klubów itd. jest setki tysięcy, natomiast liczba prostych kształtów jest ograniczona, więc oczywiście, że wiele z nich się powiela. Nie wszyscy muszą sobie zdawać z ukrytej symboliki każdej społeczności jaka istnieje na świecie.
Q: Czy możliwe jest by firma miała nazwę, która nawiązuje do pedofilskiego slangu?
- Oczywiście. Takich firm, zespołów, stowarzyszeń, stron internetowych, klubów itd. jest setki tysięcy, natomiast liczba prostych, łatwych do zapamiętania nazw i ciągów znaków jest ograniczona, więc pewnie wiele z nich się powiela z jakimś tam slangiem, których też jest niemało.
Q: Czy możliwe jest by ktoś nosił imię i nazwisko, które łudząco przypomina zwrot "kocham dzieci" w jakimś tam języku?
- Oczywiście. Liczbę języków można liczyć w tysiącach, więc pewnie musi być masa nazwisk, które znaczą akurat "dzieci" w jakimś tam języku, jak i masa imion, które akurat znaczą "kocham" w jakimś tam języku. Ale, że oba te słowa znaczą akurat to w jednym, tym samym języku? Już trochę mniej prawdopodobne, ale przecież nie niemożliwe.
Q: Czy możliwe jest by ktoś prowadził profil na instragmie do wrzucania zdjęć dzieci w różnych dziwnych pozach (wliczając w to metkę z ceną zawieszoną na dziecku) oraz z pedofilską symboliką (dziecko jedzące pizzę) i przy tym nie był pedofilem?
- Oczywiście. Pewnie liczba takich profili na insagramie nie jest jakoś duża, ale przecież symbolika pedofilska mogła tam się znaleźć nieświadomie. Nawet obrazki typu "Dziecko chcę miecz. Dajcie dziecku ten zakrwawiony miecz byśmy wszyscy mogli odnaleźć spokój!" to może być tylko nieśmieszny żart.
(...)
Nie będę tego dalej ciągnął, bo mi się nie chcę, a to dopiero początek.
Więc tak, każda z tych rzeczy z osobna to jak najbardziej mógłby być i na 99% byłby przypadkiem / zbiegiem okoliczności.
Ale nie rozpatrujemy każdej z tych rzeczy z osobna, tak jak pisanie na messengerze o pizzy, tylko rozpatrujemy je razem i w kontekście.
Więc pytanie brzmi:
Q: Czy to możliwe, że ta sama osoba, równocześnie ma firmę, której nazwa nawiązuje do pedofilskiego slangu, której logo nawiązuje do pedofilskiej symboliki, nosi imię i nazwisko, które przypomina w popularnym języku "kocham dzieci", prowadzi profil na instagramie seksualizujący małe dzieci, gdzie jej znajomi niesmacznie komentują umieszczane wpisy w seksualnym tonie ("każdy ma swoje preferencje"), posiada pizzerię z pedofilską symboliką, gdzie występy dają "artyści", których twórczość nawiązuje do pedofilskiej symboliki i pedofilskiego slangu, gdzie posiada tajne pokoje, w których używanie telefonów jest surowo zabronione, prowadzi grupową korespondencję używając pedofilskiego slangu, pisze wiadomości, które nie mają żadnego sensu bez stosowania pedo tłumacza ("niestety będę miał tylko jeden kawałek pizzy, jak się nim podzielimy, jak cienko chcecie go pokroić?"), wysyła w niej zdjęcia znanych dziennikarek zajmujących się tematyką handlu dziećmi, prowadzi ją m. in. z osobami, które posiadają bogatą twórczość nawiązującą do pedofilii, i autorów tworzących pedofilską "sztukę", m. in. ze znaną satanistką, okultystką i promotorką pedofilii, m. in. z osobami, które prowadzą działalność charytatywną, która polega na pomocy osieroconym dzieciom, oraz z osobami, którą taką działalność charytatywną fundują, a do tego m. in. z osobami, których wygląd odpowiada kropkę w kropkę rysopisowi podejrzanych w sprawie o uprowadzenie dziecka?
JAJA TY SE ROBISZ?!
tl;dr
Internetowym śmieszkom umknął tak mało istotny "szczegół" jak kontekst, rozpatrują rachunek prawdopodobieństwa do każdego tych wydarzeń z osobna, zamiast obliczyć rachunek prawdopodobieństwa wystąpienia wszystkich tych wydarzeń jednocześnie.
Zakładki