Przy okazji tematu o bezdomnych śmieciach opowiem swoją historię
2018r, zima, pizgawica z -10~ na polu, droga sliska jak pojebion
idzie poboczem jakis typ z siatka i lapie stopia
przejezdzajac obok zorientowalem sie, ze to menel, ale odezwalo sie we mnie dobre serduszko i sie zatrzymuje
koles mi opowiada, ze dlatego idzie ta droga i tak daleko ma do domu, bo u nas jezdza autobusy PKS i nie wejdzie bez biletu, bo na wejsciu musi pokazywac, wiec koles chodzi jakis 6-7 km piechota, zeby wejsc do autobusu MZK bez biletu i za te pieniadze kupic sobie piwo w miescie
wracam do domu, wkurwiony, bo od typa jebalo fest i opowiadal te swoje historie z dumą
mysle sobie niech takie robactwo wyzdycha w koncu, chuj mu na imie i krzyz na plecy
po tygodniu typ zamarzl u siebie w domu
Moze tez pomysl, zeby zdechl i jego trud skonczon?
Zakładki