Szanowni Państwo, ktoś jeszcze bardziej popierdolony niż ja stwierdził, że w sumie to w pytę będzie jak przyasystuje podczas jego zaślublin z lochą. Z tego tytułu rodzi się szereg pytań, na które odpowiedzi naturalnie nie znam, bo po weselach nie zapierdalam (byłem chyba na dwóch) i nie znam się na zwyczajach / wsiowych zwyczajach.
1. Czy świadek musi wsadzić w kopertę więcej niż zwyczajny gość? Ile się tera daje żeby nie było wstydu i żeby przypadkiem nie dać o dychę za dużo.
2. Za co jestem odpowiedzialny. Czy muszę coś pajacować czy jak
3. Czy mam se przykurwić jakąś przemowę? Bedom na to czekać?
4. Czy w kościele to szaman pierdolony ma prawo na mnie krzywo patrzeć, że opłatka nie chce czy coś i czy on w ogóle coś do tego ma, może mi kazać iść do jakiejś spowiedzi czy inne cuda?
5. Co ogólnie muszę robić. Jakie działania od rana do końca wesela. Wiem że wiele zależy od wesela i nie jednemu psu burek, ale piszcie z własnych doświadczeń jak to wygląda.
Zakładki