Byłem świadkiem i starostą jednocześnie na ślubie najlepszego kumpla.
Wiozłem młoda parę do kościoła i na imprezę. Zaczęło się od dekorowania pojazdu:
Potem w mieszkaniu pomagałem ubrać się Młodemu. Dalej przejazd do kosciola, opiekowalem sie obraczkami, dalem je do zakrysti, potem trzymalem tacke jak sobie nakladali.
Pozniej w skrocie to odbieranie prezentow juz w dworku na imprezie, dalej to pilnowalem trunkow zeby na stole kazdy mial, i jakies tam duperela ktore trzeba bylo ogarnac. Reszta to juz zabawa, picie, pilnowanie wody.
Ogólnie nic strasznego, dla mnie wielki zaszczyt że miałem takie zacne stanowisko.
Jak coś to pytaj, tylko poważne rzeczy.
Zakładki