Czemu tutaj wszyscy obierając jakas strone popadają ze skrajnosci z skrajnosc?:d
Ja Wam powiem tak - wynajmuje pokoj w Krakowie od 4lat, od dluzszego czasu mysle o wlasnym mieszkaniu. Jezeli chodzi o prace to mam sytuacje bardzo stabilną, ale tez jakiegos szału nie ma. Obecnie zdecydowany jestem w 95% na wziecie kredytu.
Co miesiac place 700-800zl za pokoj, z czego 600 na czysto idzie do wlasciciela. Czyli co miesiac trace "bezsensownie" 600zl. Zamierzam kupic mieszkanie okolo 45m2, dwupokojowe za mniej wiecej 250k. W krakowie na rynku mieszkan sytuacja wyglada tak, ze jedynke spokojnie mozna wynajac za 800+zl - w byle jakim standardzie, byle by nie za Krakowem.. a przynajmniej nie az tak. Wynajmujac drugi pokoj nawet za okolo 15% mniej niz bylby on wart, to i tak "placilbym" za swoj pokoj znacznie mniej niz obecnie płace. Ale z jedna roznica - teraz place KOMUS - a takto placilbym po to zeby dokladac za kazdym razem cegielke do tego, aby uzyskac wlasnosc tego mieszkania i nie miec zobowiazan. Nie mam szans stracic pracy, ale nawet jesli by sie cos takiego stalo to moglbym wrocic do rodzinnego miasta i wynajmowac te dwa pokoje - wychodzilbym conajmniej na zero.
Dobra, jednak ani ja teraz ani nikt z was wyzej nie uwzglednil jednej bardzo waznej rzeczy. Rzeczy, przez ktora ja nawet nie mam zamiaru wynajmowac drugiego pokoju (a nawet mysle, zeby wziac sypialnie+salon z kuchnią, co nie nadawaloby na ekonomiczny wynajem komus jednego pokoju) - a mianowicie mam tutaj na mysli komfort :) Mieszkalem z bardzo duza iloscia osob, ale nigdy z taka ktora w 100% by mi pasowala. Nawet moi rodzice i zreszta cala rodzina. Dla tej rzeczy bylbym w stanie placic z 500zl wiecej niz teraz place. To i tak bedzie jakies 30-40% taniej niz znośna kawalerka w Krakowie, a tutaj mialbym cos swojego - cos w co moge inwestowac z pelna satysfakcja. Cos z czego bede dumny i gdzie bede czul sie zajebiscie dobrze, bede czul dobrze na mysl o powrocie, pobyt to bedzie swietny relaks itp itd.
I tak wiem, jest ryzyko. Krakow moze upasc tak jak wiele miast upadalo w przelosci. To ryzyko wydaje mi sie jednak bardzo male. Stopy procentowe pojda w koncu w gore i ceny mieszkan moga poleciec w dół bo branie kredytow nie bedzie juz tak oplacalne. No ale biorac pod uwage sam fakt inflacji to gdyby mieszkanie pozostalo na tym samym poziomie jezeli chodzi o jego realna wartosc -to ze wzgledu na inflacje i tak nominalnie bedzie wiecej warte niz w momencie kupna. Tak jak Tygrysek wspomnial o cenie mieszkan 25lat temu - nie do konca sie z tym zgadzam, ale ze wzgledu na inflacje to wiekszosc (oczywiscie nie wszystkie) podrozala w cenie. Niektore bardziej, a niektore mniej.
Inna sprawa tez gdybym nie musial tyle placic za wynajem - w moim rodzinnym miasteczku (10k ludzi) mieszkanie 55metrow kosztuje 150k. Wynajem CALEGO takiego meiszkania to 400zl dla wlasciciela. Wtedy moja decyzja bylaby pewnie zdecydowanie inna niz jest obecnie:p
Zakładki