Czasem widzę jakichś gimbusów w jezuskach, bluzach preme czy palace itp. w galeriach. Najciekawsze jest to, że nigdy nie występują sami, serio, jak widzę kogoś w yeezy, to zawsze jest to grupka kilku wychudzonych małolatów, którzy mają na sobie przypadkowe ciuchy, ale chuj w to, drogie były. To nie jest dla mnie streetwear, z resztą nie tylko ja tak uważam. To jest pozerka i wywalanie hajsu na coś, co nawet średnio nie wygląda. Dobrze ubrana koszula z zary i jakiś prosty denim z hmu + fajne skoki potrafi wyglądać 1000x lepiej.
Ja se na ten przykład rockuję od kiedy jest zimniej czerwonego windbreakera, takiego kurwa koloru natlenionej krwi i to jest bergson jakiś, a fituje to 100x lepiej niż TNF czy Wolfskin, a przymierzam ich kurtki od kilku sezonów i nic nie ma fajnie leżącego. Do tego wierne CTki zrolowane, a nie jakieś kurwa pindolle, przecież to jest XD że ciągle to ludzie noszą, kurwa, pinroll w 2017? Jeszcze jakby to dobrze zwinęli, ale wiadomo co i jak. Przecież to jest kpina jakaś. Przestałem już nawet zmieniać buty i nosić happy socksy, bo jak widzę tych ludzi, to mi się ubierać odechciewa.
Zakładki