To co ja odjebalem z tym listem to samemu mi brak slow na moja glupote, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, ktory nigdy nie odjebal niczego, na mysl czego ma ochote zajebac z barana w sciane.
Wspomniany juz epilog. Zadnej pasty z tego nie bedzie, bo nie ma tu zadnego zwrotu akcji, tylko smutna rzeczywistosc.
Jak juz wspomnialem, laska, z ktora po 4 dniach poszedlem do lozka, rzekomo zostala zgwalcona. Pozniej raz sie z nia jeszcze spotkalem, w sumie 2 razy. Za drugim razem rozstalismy sie juz we wrogim nastawieniu. Dowiedzialem sie, ze po rozstaniu podejrzewala, ze jest w ciazy i ze nawet gdyby byla, to by mi chyba nie powiedziala. No coz...
Bo co tak naprawde bylo powodem rozstania? To, ze jednego poranka chcialo mi sie bzykac i sie do niej zaczalem dobierac i pomimo jej odmowy mialem nadzieje, ze ja nakrece. Zamiast tego byl wielki placz, a pozniej rozstanie, o ktorym bezposrednio dowiedzialem sie nie od niej samej, tylko od mojego znajomego, u ktorego poprzedniej nocy pila, razem z zona tego znajomego. Pozniej oczywiscie do niej od razu zadzwonilem, no ale to juz nie istotne.
Na tym spotkaniu przedstawila mi, ze fakt, pila u tego znajomego, ze to generalnie wyszlo z jego inicjatywy, bo on ja namowil. Chociaz ona byla na niego cieta, ale zaprzyjaznila sie z jego zona. Jak ja sie dowiedzialem, jak sie sprawy maja, to sie mocno wkurwilem, bo gosc mieszka kilka minut piechota ode mnie, to zamiast mi dac znac, ze ona u niego siedzi i pija, albo jej powiedziec, zeby nie odpierdalala i sie ze mna spotkala, to woleli sobie pic w najlepsze.
Przez prawie dwa miesiace sie do typa nie odzywalem i w ogole unikalem jakiegokolwiek kontaktu, obwinialem go o przyczynienie sie rozpadu mojego "zwiazku".
Jednak ostatnio sie z nim spotkalem, byla mala impreza no i w sumie wpadlem, bo on nawet nie wiedzial, ze tak to wyglada, wiec wyciagnalem jego i jego zone i sobie porozmawialismy, jak to bylo. Ta moja zmyslila, to wcale nie bylo tak, ze to on ja namowil na to picie, tylko jego zona ja faktycznie zaprosila. Ta kurewka moja, sie tylko zalila na mnie, powiedziala, ze w sumie to ona nie chce juz byc ze mna i tyle.
Co ciekawe, od tamtego momentu z wielkiej przyjazni pomiedzy zona znajomego i ta moja "dziewczyna" nastapila pustka. Kontakt sie powoli urywal, a ostatnio to odezwala sie tylko po to, zeby kase pozyczyc.
W miedzyczasie, przypominam tylko, ze laska byla ponoc zgwalcona, spotykala sie z przynajmniej kilkoma fagasami, jak to okreslil znajomy, "przez ten czas to juz pewnie z pieciu ja jebalo". Potem znowu podejrzewala, ze jest w ciazy. Po dwoch tygodniach znajomosci z jakims typem. Trafila do szpitala, bo miala jakies podejrzenie infekcji drog rodnych, czy czegos takiego. Taka byla porzadna.
Generalnie nie wiem co sie z nia dzieje. Zablokowalem na facebooku, numer wywalilem, pozbylem sie jakiejkolwiek mozliwosci kontaktu. Moglbym, ale nie ma po co.
Pod koniec ostatniego spotkania, juz wiedzac, ze nic z tego nie bedzie, zadalem jej tylko pytanie:
-Skoro zostalas zgwalcona, wiadomo, traumatyczne przezycie, to jak to jest, ze po 4 dniach znajomosci poszlas ze mna, praktycznie obcym czlowiekiem do lozka?
-A ty nie chciales?
-Chcialem, ale to ja zadalem pytanie
-Bo cie kochalam
-...
Tak czy inaczej, to bylo zalosne. Moje podejscie do tematu. Ale nie ma sie co smiac. Myslalem, ze trafilem na osobe, z ktora bede mogl cos zbudowac. Chuj w to, gdzie ja poznalem. Nie ma to znaczenia. Czasem z najwiekszego gowna mozna wyciagnac cos cennego. Mi sie nie udalo. No moze poza kolejnym doswiadczeniem i swoistym kopem w dupe, ktory jasno dal mi do zrozumienia, ze trzeba sie wziac za siebie i przestac uzalac. I tyle. W takich miejscach laski moze i sa kurwami, moze nie, ja mialem to szczescie, ze wylosowalem kurwe.
Na przyszlosc wiecej dystansu i czasu, zeby wybadac, czy osoba, z ktora sie spotykam nie jest najzwyczajniej w swiecie pospolitym kurwiszonem.
Zakładki