Bongo_Wongo napisał
Mozna se wbic do klubu powyrywac jakies dobre dupy na pieniadze i nie dostac przy tym wpierdolu od Siergiejów ?
@
Szybki Zbigniew ;
byłem we Lwowie dwa razy, z tym, że ostatni raz to jakoś w wakacje 3 lata temu przed tym całym majdanem. Pojechaliśmy na dziko, na ryneczku pytając o jakieś kwatery znaleźliśmy gościa, cena była coś koło 20-25 hrywien za noc od osoby, przy czym wtedy hrywna to było jakieś 40-45 groszy. Okazało się, że mieszkanie (2 pokoje+salon+kuchnia+lazienka) było naprawdę spoko, tylko jakieś różowe zasłonki, złoto na ścianach i chińskie ozdoby w drzwiach sugerowały, że w ciągu roku to mógł być pokój jakiś kurew eksluzywnych.
Z tego co pamiętam, to wóda była śmiesznie tania, głównie piliśmy nemiroffa, raz jakieś poznane ukrainki przyniosły swoją putinkę, ceny naprawdę niskie. może coś koło 25-30 hrywien za 0.7, nie pamiętam.
Co do klubów, to z albo źle szukaliśmy, albo po prostu tam tak jest, że albo były jakieś dyskoteki discopolo/elektro, gdzie bansowali ludzie w laczkach do szpica i bluzie ortalionowej, a wjazd kosztował koło 50 hrywien, albo np. eksluzywny klub, gdzie przed wejściem stały merole,porsche i bety, a przed wejściem same koksy w garniturach, złote sikory + eksluzywne call girl (bądź po prostu dziewczyny tam tak chodzą ubrane). Wjazd coś koło 200 hrywien od osoby.
Natomiast co do ciekawych miejsc, to o ile jeszcze istnieją to polecam - knajpę Kumpel, serwują tam metrową kiełbasę, dobre piwo, i leci polska muzyka a'la Mietek Fog. Ponadto fajnym miejscem jest karczma bodajże 7 piętrowa, gdzie na każdym piętrze jest co innego, np. na tym na którym my siedzieliśmy cała obsługa to były karły. Z historycznych miejsc to warto odwiedzić cmentarz Orląt Lwowskich, Więzienie, pooglądać sobie widoki z ratusza (o ile to był ratusz, na środku rynku, można tam znaleźć informacje turystyczne też).
Rzeczywiście jak ktoś wspomniał Polaków jest dużo, zresztą idzie bez problemu się porozumieć jeżeli mówisz po polsku, a ktoś odpowiada po ukraińsku/rosyjsku. W sumie tylko jednej nieciekawej sytuacji doświadczyliśmy, wchodzimy do jakiegoś miejsca art-cafe czy coś takiego, jakiś ulotkarz polecał, a tu nagle na ścianach portrety atamanów kozackich, wszyscy w środku włącznie z barmanem wyglądali jak bohaterowie ogniem i mieczem, łyse pały z zawiązanym kucem, a jeden koleś ostrzył sobie coś podobnego do sierpu. W momencie naszego wejśćia gwara ustała, a wszystkie oczy w środku były zwrócone na nas, więc szybko się ewakuowaliśmy. Poza tym żadnych innych nieprzyjemności nie było, ale jak jest teraz to nie wiem.
Zakładki