w8w8w8 napisał
Nie idę, nie będę robił frekwencji.
Drugie pytanie - Czy jesteś za utrzymaniem aktualnego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu Państwa.
Zmiana - może oznaczać likwidację finansowania, może oznaczać zwiększenie budżetu dla partii, pytanie jest beznadziejnie sformułowane. Głosowałbym za likwidacją finansowania, ale za zmianą? Jeszcze sobie podniosą budżet
Trzecie pytanie to kuriozum. Niezależnie od tego, czy to sprawa karna o pobicie czy podatkowa, to oskarżający powinien udowodnić winę oskarżonemu, zanim wymierzona zostania kara.
Tak powinno być, więc to pytanie to ewidentny przykład próby udobruchania społeczeństwa, tak jak całe to referndum
Co do pierwszego pytania - są różne rodzaje JOWów, osobiście mi się jowy nie podobają, wolałbym coś w stylu pojedynczego głosu przechodniego, bądź prawdziwej ordynacji proporcjonalnej bez progu wyborczego (próg wyborczy ustalałby się sam, ale akurat ta opcja jest niemożliwa).
JOWy są w Senacie i jak ty wygląda - każdy widzi. Cały opanowany przez PiS/PO + najwyżej jakaś znana jednostka jak Kukiz czy jakiś bogaty człowiek mają szansę na pojedyncze mandaty.
Myślę, że należy oddzielić kategorię Nie idę od Oddam nieważny głos - oddanie nieważnego głosu ma wpływ na frekwencję. Referendum jest wiążące jeżeli frekwencja wyniesie ponad 50% jeśli się nie mylę.
Drugie i trzecie pytanie to oczywista bzdura. Drugie jest nieprecyzyjne, bo nie uwzględnia, co ma być zamiast obecnego systemu, więc będzie można je zinterpretować potem w dowolny sposób. A trzecie to wg mnie jest tylko po to, żeby podbić frekwencję (zresztą drugie pewnie też). No bo wiadomo, każdy jest podatnikiem, więc praktycznie każdy stwierdzi, że pójdzie zagłosować za. A gdyby tego pytania nie było, to by wielu nie poszło, bo nie mają zdania na temat JOW.
A referendum jest tak debilne, że frekwencja jest liczona zbiorczo, więc jak pójdziesz zagłosować nad jedną kwestią, a inne olejesz, to i tak zostaniesz policzony. Przecież to są 3 osobne pytania, więc frekwencja powinna być liczona osobno dla każdego. Nie mówiąc już o tym, że jeśli większość jest za, a ty przeciw, to idąc głosować przyczyniasz się do tego, czego chcesz uniknąć. Absurd. Powinno być, że referendum będzie wiążące, jeśli co najmniej 25% uprawnionych do głosowania wyborców odda głos na którąś opcję i tyle (jeśli na obie, to oczywiście wygrywa ta, na którą głosowało więcej), lub coś w tym stylu. Nie może być tak, żeby bardziej się opłacało nie głosować, niż głosować, bo to powoduje, że łatwo manipulować i sterować tym, kto pójdzie głosować, poprzez sondaże.
Poza tym, zgadzam się, że samo głosowanie nad tym (trzecie pytanie) to są kpiny. To powinna być oczywista oczywistość, nad czym tu głosować w ogóle.
Jeśli chodzi o JOW, to jestem przeciw i raczej nie pójdę głosować.
Nie mówię, że obecny system wyborczy jest dobry, bo zdecydowanie nie, ale JOWy to jest krok w tył. To jest zaprzeczenie demokracji, system najbardziej podatny na głosowanie taktyczne i niezliczone możliwości manipulacji (ustalanie granic okręgów, wystawianie kandydatów-słupów o poglądach zbliżonych do głównego kontrkandydata, sondaże - z racji tego, że opłaca się głosować tylko na tych, co mają szanse wygrać, i tak dalej). Oczywiście mówię o JOWach z głosowaniem większościowym, jakie proponuje Kukiz.
Powinniśmy raczej iść w kierunku systemu prawdziwie proporcjonalnego/mieszanego z możliwie jak najmniejszą liczbą okręgów, z głosowaniem preferencyjnym, spełniającym kryterium Condorceta (więc nie żaden głos przechodni, ale np. metoda Schultzego, lub inna). JOWy w proponowanym kształcie, to jest takie gówno, że szkoda gadać.
Zakładki