Nosikamyk napisał
Wcale mnie taki argument nie przekonuje, przeciez tutaj nikt nie zawiera zadnej umowy, a jesli juz, to ta "umowa" jest jednostronnie "narzucana" przez rzad. To, czy ktos zaczal pracowac przed czy po zmianie, w zasadzie jest czystym przypadkiem, bo wszedlby w system mimo wszystko i jako jednostka nie ma nic do gadania (oprocz glosowania - demokracja przedstawicielska sie klania). A dodatkowo zostalo to rozwiazane tak, ze zmiana jest stopniowa.
Ale jak mieli powiedziane, że będą przechodzić na emeryturę w danym wieku, to tak powinno być i koniec. Nawet jeśli "umowa" jest narzucana (jak wiele innych rzeczy). Państwo musi być wiarygodne. Poza tym, ci ludzie mogli mieć już jakieś plany. Przy okazji: powiedz mi, co sądzisz o sprawie OFE?
A co do demografii i faktu, że ludzie żyją coraz dłużej - to nie jest coś, co zmienia się z dnia na dzień. Jest to zawsze dłuższy proces i można to przewidywać z odpowiednim wyprzedzeniem.
Zresztą, to podniesienie wieku emerytalnego to jest sztuczne utrzymywanie tego systemu przy życiu i jeśli nadal będzie się to robić i udawać, że jest ok (a pewnie tak, bo kto zdecyduje się na ryzyko robienia czegokolwiek, jeśli już za 4 lata może się znowu zmienić władza, i tak za każdym razem), to w pewnym momencie pierdolnie to z takim hukiem, że się nie pozbieramy. Przecież to jest jedna wielka piramida finansowa postawiona do góry nogami.
Nosikamyk napisał
kiepska analogia
facetom czas sie wydluzyl o 3%, a kobietom o 11,5% (ale dopiero od 2040)
czyli studiowalbys 1-2 miesiace dluzej
poza tym nikt cie nie zmusza do pracy, rownie dobrze mozesz sobie zrobic przerwe w pracowaniu, trzeba miec tylko udokumentowane bodajze 25 lat stazu pracy
3% czego? Podzieliłeś te dodatkowe 2 lata przez 67 lat życia (kto pracuje od urodzenia?) i wyszło 3%, czyli wszystko spoko? Ciekawy tok rozumowania. A od ilu % już nie byłoby spoko?
Zakładki