Około 1.70m wzrostu, szczupły. Bujna fryzura z grzywką, ułożoną na "beach boya", opadającą na oczy. Koszula w czerwono-czarną kratę z HM, założona na t-shirta, przydługie i obcisłe czarne spodnie oraz trampki Stomila. Wiral w lewym uchu. Przez ramię przewieszona torba na laptopa, choć wcale nie ma w niej laptopa, gdyż, jako prawdziwy indywidualista i nonkonformista, nie daje się wepchnąć w formę przez złe korporacje produkujące torby na laptopy.
Rano chowa współlokatorowi papier toaletowy, za to, że ten nie umył poprzedniego dnia naczyń. Na śniadanie je czarny chleb z kminkiem i awokado. W drodze do pracy siedzi w autobusie, trzymając do góry nogami "Fizykę cząstek elementarnych", bo akurat po lewej stronie ma okno, a okładka z tytułem musi być widoczna dla współpasażerów. Rozgląda się po autobusie z nieukrywaną pogardą, jednak nikomu nie patrzy w oczy dłużej niż 4.37 sekundy.
Obok siada młoda licealistka. Wpatruje się w nią przez dokładnie przez 44 sekundy, jednak ta nie zwraca uwagi. W końcu zagaja do niej i zaczyna opowiadać o potędze podświadomości na przykładzie efektu Mandeli i analizy krótkiego żywota mrówki robotnicy. Pręży się i wpatruje w jej zdziwioną twarz, oczekując znaków. Gdy dziewczyna drapie się po głowie, odbiera to jako podświadomy sygnał kręcenia loka. "Niech ci będzie, zgadzam się, chodźmy" - wypala. Ona robi jeszcze bardziej zdziwioną minę. "Mam gumki o smaku owoców leśnych" - kontunuuje. Dziewczyna w pośpiechu wysiada. Nasz bohater dalszą drogę pokonuje w samotności, kontemplując nad przyczynami i skutkami presji społecznej, która tej biednej i nieświadomej dziewczynie kazała porzucić skryte w podświadomości marzenie otwarcia przed nim szlabanu do swojej dupki. Wpatruje się w okno, by nie ustąpić miejsca staruszce.
Mijając kościół, po wyjściu z autobusu, spluwa na chodnik, mamrocząc coś pod nosem o moherowych beretach i ciemnogrodzie. Pracuje jako "high consultant telephone manager customer service" w call center. Po przyjściu do pracy, z pokorą przyjmuje opierdol od szefa za źle odłożoną słuchawkę. W przerwie zajada się bezglutenową bułką i krzepi lekturą życiorysu Nietzschego. Słyszy podśmiechujki kolegów z pracy. Obserwuje ich kątem oka, ale z nikim nie rozmawia, oni są tacy prymitywni. Po powrocie do domu, na obiad zjada suszi z mikrofalówki. Wieczorem siedzi przed komputerem i popijając cydr, gdyż jego ulubionego Desperadosa akurat nie było, z wypiekami na twarzy czyta forum PUA. W tle na telewizorze leci "Na Wspólnej". Nie wychodzi już z pokoju, by przypadkiem nie natknąć się na wkurwionego współlokatora. Po forum PUA, przegląda torga. Postanawia następnego dnia udać się do biblioteki i wypożyczyć "Erystykę" Schopenhauera. Do poduszki, po raz czterdziesty trzeci, czyta przedmowę "Potęgi świadomości" Josepha Murphy'ego. Przed snem oddaje się medytacji i z pamięci wizualizuje sobie śliczną licealistkę z autobusu. Intensywnym myśleniem stara się sprawić, by jutro znów się spotkali. "Świat jest mój" - uśmiecha się.
Zakładki