zakius napisał
Nie mówię żebyś cokolwiek robił na silę, ale jak znacie się trochę i możesz ją nazwać przyjaciółką to na pewno będzie cię czasem potrzebować jako jednej z najbliższych osób, ale pewnie tez nie będzie chciała cię obciążać czy coś, wiadomo jak jest
No i może jestem wredny ale ciekawy jestem ile tamten wytrzyma w tej sytuacji...
Widzisz to nie zawsze jest tak jak sie wiekszosci wydaje. Choroba nie zawsze trwa dlugo, czasem przychodzi nagle, atakuje nagle... i nagle tracimy kogos bliskiego. Niektorzy nawet nie lecza nowotworu. Z wlasnej woli, tez bym tak zrobil. Juz to raz przezylem i chory zmarl w ciagu moze miesiaca od momentu jak sie dowiedzielismy, ze w ogole jest chory (choc sam wiedzial juz duzo wczesniej). Moj wujek nigdy sie nie leczyl, w polowie pazdziernika poinformowal o chorobie, poczatkiem listopada byl pogrzeb. Kuzyn mojego szwagra zmarl praktycznie z dnia na dzien, nikogo nie informujac... prawie wszyscy dowiedzieli sie po smierci. Tutaj jest podobnie i na ta chwile lezy nieprzytomna w szpitalu.
Nie moglbym z nia byc, bo ma chlopaka zgadza sie. Nawet mi to tak bardzo nie przeszkadzalo w ostatnim czasie, przyzwyczailem sie. Jednak zawsze wiedzialem, ze zawsze gdzies tam blisko mnie jest, kiedy bede chcial pogadac to wybieram numer, umawiam sie i voila! Spotykamy sie i rozmawiamy. Pewnie gdzies tam glebiej w sercu zostala jeszcze jakas czastka nadzei na cos wiecej. A teraz? A teraz ona jest w szpitalu i prawdopodobnie zostalo nam moze co najwyzej kilka minut, byc moze nigdy juz nie porozmawiamy. Kurwa to przyszlo tak nagle, tak niespodziewanie.
@edit
ja pierdole jej chlopak se dodaje jakies hehe posty na fb ja kurwa nie rozumiem jak to jest mozliwe kiedy ja nawet nie jestem w polowie tak blisko z nia, a od kilku godzin siedze zabeczany i nie wiem co ze soba zrobic
Zakładki