Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
Zapytałem czy tylko ja mam takie podejście, że nie traktuję partnerki jak jakiś sarkofag na którego nikt inny nie może nawet spojrzeć? Powiedz mi napinaczu co się stanie jak kobieta będąca ze mną porozmawia sobie z innym gościem, ładnie się do niego uśmiechnie, okazjonalnie go dotknie czy się podroczy skoro ja wiem, że nic więcej nie będzie i kropka? Raz patrzałem z boku na to jak sobie dziewczyna flirtowała, gość się ślinił jak pies na kości, dwoił się i troił żeby coś ugrać ale musiał się zadowolić tylko miłą rozmową. Powiem Ci tylko, że właśnie takie pieski jak Ty nie znające swojej wartości zachowują się w taki sposób :) Ja znam poczucie własnej wartości, moja kobieta wie, że mam zasady których ona nawet nie próbuje przekroczyć w zamian dostaje to, na czym prawdziwy związek powinien się opierać - wierność i bezgraniczną miłość..
Teraz mi odpowiedz, czy kobieta woli być traktowana jak muzułmańska żona czy czuć wolność w związku z jasno określonymi zasadami? Bo ja przerabiałem twój problem gdzieś na przełomie szkoły podstawowej a gimnazjum, gdzie jak się zakochałem (zauroczyłem) to koniec ona jest moja, jak ktoś z nią rozmawiał to od razu byłem zazdrosny, ale rok później to minęło bo to się zmienia wraz z doświadczeniem =)
Zakładki