udarr napisał
Można by książkę napisać, za dużo tam osobistych spraw nawet jak na torga, pomimo tych paru miesięcy i tak jeszcze wszystko jest dla mnie dosyć świeże. Ale wyobraź sobie, że nie widzicie się 2msc przez różne tam historie, u mnie to było związane z pisaniem pracy i obroną inżyniera, spotykacie się i dostajesz "wstępną decyzję" o rozstaniu, którą tak naprawdę sam musiałeś z niej wyciągnąć jakoś naokoło po paru godzinach, ale jeszcze umawiacie się, że pogadacie chociaż wiesz, że jest lipa ale nie chcesz tak odpuścić, parę dni później zjawiasz się bez zapowiedzi pod jej mieszkaniem, jej nie ma, w mieszkaniu ciemno, dzwonisz na komórkę a ona mówi, że dopiero wraca z pracy i w ogóle wkurwiona, że tak bez zapowiedzi ale przyjeżdża, gadacie pod blokiem godzinę czasu i mówisz, że chyba nie jest aż tak źle więc ona mówi dobra to chodźmy na górę coś ci pokażę, jedziesz z nią w windzie w całkowitej ciszy i myślisz o milionach rzeczy, nie wiesz o co chodzi, wchodzicie do mieszkania a ono niemal puste, okazuje się, że nie mieszka tam od dwóch miesięcy i się przeprowadziła i tak naprawdę już wtedy podjęła decyzję o rozstaniu, chciała sobie sprawdzić jak jej się żyje beze mnie. Przypomnę, że chodzi o 28letnią panią stomatolog po 3 latach związku. To tylko taka próbka.
Czaje, ja tez min. temu nie chce opowiadac, tym bardziej, ze laczyly nas tez inne sprawy niz takie stricte relacje damsko meskie. Chociaz nie czaje tego, ze sie wyprowadzilaz z tego mieszkania. I tak byliscie "osobno" wiec chyba wiedziala jak to jest samemu? No niestety, takie zycie, ze nigdy nie wiesz kto Ci wjebie kose pod zebro. Po za tym to chyba trwalo troche dluzej jak rozumiem bo zazwyczaj ludzie nie robia sobie 2 miesiecznej przerwy tak o, z powodu pisania pracy.
To moj zwiazek byl krotszy, kobieta starsza, ale zakonczyl sie rownie gwaltownie. Chociaz z drugiej strony... najgorsze to, ze u mnie nie bylo jakis tam sygnalow, ze jest jakos mega chujowo, zle itp. W sensie nie bylo przesadnie duzo klotni, nerwow i tym podobnych krzywych akcji. Po prostu - z dnia na dzien sie jeblo, ona powiedziala, ze to chyba nie ma sensu bo (tutaj jakies glupoty nie zwiazane z rzeczywistoscia i codziennoscia), ja stwierdzilem, ze skoro w to watpi to nie ma sensu tego kontynuowac i koniec. Najgorsze, ze zarzucila mi to, ze ja ograniczam i tego typu bzdety kiedy naprawde uwazam, ze bylem w chuj wyrozumialy w wielu sprawach i gdybym tutaj przytoczyl kilka historii to spokojnie 99% torgow powiedzialoby, ze jestem pierdolniety pozwalajac na takie rzeczy (choc skadindad ja ogolnie nie jestem za jakims wzajemnym sie ograniczaniu wiec mi to pasowalo, ale jednak moje podejscie w takim stopniu nie jest az tak powszechne). Musze przyznac, ze to chyba najbardziej zabolalo. No dluga historia w sumie, bo sa jeszcze pewne rzeczy, o ktorych wspominac na torgu raczej nie bede, a sam do konca nie rozumiem o co dokladnie poszlo i dlaczego sie rozstalismy.
To niejako laczy sie z tym podejrzeniem stalkingu bo przy rozstaniu wytknela mi cos w stylu "myslisz, ze ja nie wiem co ty opowiadasz swoim kolegom na moj temat, o nas (...)". Jako, ze jestem pewny na 100%, ze nic durnego swoim znajomym nie mowilem to albo ktos jej jakichs glupot naopowiadal (co niestety jest mozliwe w naszym przypadku), w ktore pod wplywem emocji uwierzyla, albo przeczytala wiecej moich postow (wiecej niz mi sie wydawalo jak wtedy kiedy sie do mojego konta dorwala), zle je zrozumiala badz dotyczyly moich wczesniejszych doswiadczen bo czesto tutaj opowiadam o jakichs zdarzeniach z bylymi, przypisala je do nas i w nie uwierzyla.
Zakładki