Pan Ryba napisał
widzisz no tutaj wpadamy na to czy milosc istnieje i jezeli w ogole tak to czym jest?
ja np twierdze ze nie istnieje, a to co ludzie nazywaja miloscia to sa emocje wywolane obcowaniem z drugim czlowiekiem, to ze sie nam podoba fizycznie i w innych aspektach, ze robi to co nam sie podoba itp.
i teraz kiedy jestem tego swiadomy jestem w stanie stworzyc z inna osoba dlugotrwala relacje, bo moim zdaniem milosci nie ma, wiem ze te emocje z czasem zaczna gasnac i jestem na to przygotowany, ale jezeli wezmiemy ludzi ktorzy wierza w milosc, a te emocje zaczynaja gasnac uznaja ze cos sie wypalilo i najwyrazniej nie kochali i trzeba zmienic obiekt westchnien
to jest negatywny efekt tej calej nagonki na milosc, seriali i flimow romantycznych, gdzie milosc splywa na ciebie jak jakis dar i trwa az do smierci
No to właśnie to pogrubione, co napisałeś, to jest prędzej miłość. A reszta, czyli te emocje, "motylki" i inne pierdoły to co najwyżej zauroczenie.
No ale jak ktoś tego nie ogarnia, to potem tak jest, że "się wypaliło" (i akurat zupełnym przypadkiem zazwyczaj "wypala się" wtedy, gdy ktoś inny się pojawia na horyzoncie).
Boryna napisał
Oczywiście, że nie tylko, że do pracy idzie się aby zarabiać pieniądze i praca z reguły jest koniecznością w przeciwieństwie do związku, który jest relacją emocjonalną i nie polegającą jedynie na systemie świadczeń wzajemnych jak w przypadku pracy. I wchodzenie z związek z jakąś osobą jednocześnie uważając ją za "słabą opcję" jest jej oszukiwaniem i w mojej ocenie nie jest okej. Dyskutujemy chyba jednak na poziomie aksjologii i wydaje mi się, że nie uda nam się osiągnąć porozumienia. Przeraża mnie tylko nieco wizja, że ktoś czytając ten temat może dojść do wniosku, że skoro nigdy nikogo nie miał to powinien łapać się każdej okazji i być z byle kim bo inaczej w wieku 25 lat jakaś dziewczyna czy ktokolwiek inny może pomyśleć, że jest z nim coś nie tak(szok, poważny problem, co to będzie!!!).
No tak, a potem przez takie podejście są takie akcje, jak tu opisywana, że laska olała typa po 4 latach, "bo tak" i chuj, a on siedzi załamany, bo się zaangażował, i nie wie o co chodzi.
A to się "wypaliło", albo po prostu tylko zbierała expa, a na serio zawsze miała go w dupie.
Ludzie z podejściem, które Dimin tu przedstawił, to są ludzie, od których lepiej trzymać się z daleka. Bo to typ, którego będziesz miał za przyjaciela, a on ci w każdej chwili będzie mógł wbić nóż w plecy, bo akurat stwierdzi, że tak mu się opłaca, lub tak mu wygodnie.
Skoro może wchodzić w relację z laską, tylko po to, żeby zbierać expa i będzie jej ściemniać, to równie dobrze może się z tobą "zaprzyjaźnić", chociaż cię nie lubi, ale np. masz dzianego starego, który mu załatwi fuchę, lub z jakiegokolwiek innego powodu. I też będzie zgrywał kumpla. Do czasu. A potem z "wdzięczności" cię wydyma, bo "same plusy xD" (poza "lekkim moralniakiem").
No, chyba że od razu by uczciwie wyraźnie dawał tej lasce do zrozumienia, że to tak na trochę, dla doświadczenia, to co innego. Ale przecież tego nie zrobi, bo:
Dimin napisał
Anyway, ty zaczynałbyś prace mówiąc "jestem tu tylko po cv i za 2 lata spadam? Bo po takim czymś to tej roboty byś raczej nie otrzymał, co?
Więc lepiej walić ściemę.
Zakładki