Szantymen napisał
Perry mógł spokojnie obalić bakufu i zrobić z Japonii kolonię USA. Nie zrobili tego, zależało im jedynie na kontaktach gospodarczych - nowy rynek zbytu, baza postojowa dla kupców amerykańskich dla handlu z Chinami, respektowanie przez Japonię praw rozbitków z amerykańskich statków wielorybniczych...
Wątpię, żeby ktokolwiek mógł wcześniej przewidzieć gwałtowny wzrost potęgi Japonii po restauracji Meiji. Gdyby Amerykanie to wszystko przewidzieli, to czemu pozwolili Japonii tak wzrosnąć w siłę, że realnie zagroziła ich pozycji na Pacyfiku?
Perry mógł spokojnie zniszczyć flotę japońską, problemem wciąż pozostawałaby kwestia walki lądowej. Perry tylko tym mógł zagrozić, poza tym wielu historyków mówi, że tak naprawdę, nawet gdyby Perry'emu odmówiono jakichkolwiek kontraktów polityczno-gospodarczych, to nie doszłoby do żadnego większego konfliktu, bo administrację USA po prostu nie było na nią stać - mieli ważniejsze priorytety w tamtych czasach. Poza tym, myślę, że Amerykanie dobrze wiedzieli, jak efektywni są Japończycy w adaptacji do otaczającej ich rzeczywistości i brali pod uwagę to, że niedługo Japończykom zajmie dojście do satysfakcjonującego poziomu militarnego i gospodarczego. Zresztą, widać to potem i - moim zdaniem - to było najlepsze, co oba kraje mogły wypracować. Stany zapewniły sobie sojusznika w strategicznym punkcie i jedyne co robiły, to wspierały Japonię od czasu do czasu. Nie musiały opiekować się kolonią, łożąc na nią ogromne nakłady finansowe i zasoby ludzkie, ale wspomagały kraj, który był zafascynowany zachodnimi zdobyczami technologii. Jedyne, czego administracja USA nie przewidziała to to, że cesarz Showa będzie na tyle odważny, że stanie przeciwko Stanom, będąc już i tak zaangażowanym w Chinach, Korei i częściowo w Rosji.
Zakładki