Reklama
Strona 91 z 109 PierwszaPierwsza ... 41818990919293101 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 1,351 do 1,365 z 1626

Temat: Creepypasta - straszne rzeczy tutaj pokazujom

  1. #1351

    Data rejestracji
    2012
    Posty
    10
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Staram sie ;p


    Fundacja Martwych Dzieci

    Mieliście (nie)szczęście spotkać się z dziwnymi ludźmi wypisującymi wkoło "333-333-333", którzy podają się za przedstawicieli "Fundacji Martwych Dzieci"? Nie?
    Ja niestety miałem, postaram wam się wszystko opowiedzieć.

    Wszystko zaczęło się od wiadomości prywatnej na YouTube. Kumpel wiedząc, że interesuję się wszelakiej maści "schizowymi" rzeczami, polecił mi wyszukać sobie filmy o treści "333-333-333". Treści w tym filmach ponoć miały wywoływać dziwne uczucie, osobiście po obejrzeniu jednego chciało mi się wymiotować. Na filmiku widać było krwawiącego gościa, owiniętego bandażami. W tle były dziwne jęki i zakłócenia. Co jakiś czas pojawiała się informacja o trójkach, a pod koniec filmu autorzy pozdrowili mnie w imieniu "Dead Kids Fundation". Byłem lekko zdziwiony, większość filmów o tym tytule miała podobnie niezrozumiała zawartość.

    http://img193.imageshack.us/img193/9751/wiadomosco.png

    moją obsesją - cała ta sprawa oraz filmiki. Oglądałem je na okrągło szukając jakichś podpowiedzi, ukrytego przekazu.

    Po pewnym czasie znalazłem w internecie informacje o sekcie parającej się okultyzmami, którzy wstawiali również swoje filmiki na YouTube namawiając do dołączenia do ich "Fundacji". Po przeanalizowaniu ich haseł, zauważyłem pewną numerologię.
    333-333-333
    3+3+3
    9-9-9
    Odwrócone dziewiątki co dają? No właśnie.
    Ponoć było zgłoszenie o kolesiu, co trafił do psychiatryka. Odgryzł sobie palec, a krwią z niego napisał trójki na ścianie. To może brzmieć nieprawdopodobnie, ale fakt faktem, że niektóre z tych filmów faktycznie dziwnie na człowieka działają.


    Wkrótce znaleźliśmy parę polskich kanałów z tej "niby-sekty".
    http://www.youtube.com/shemmhazai
    http://www.youtube.com/user/incsatanus
    Po dacie założenia konta, można stwierdzić, że te osoby zarejestrowały się całkiem niedawno. Ten drugi nie wstawił żadnego filmiku, za to Shemmhazai miał ich pokaźną gamę. Niektóre to były plagiaty, inne nie. W każdym razie, postanowiłem się z nim skontaktować.
    W odpowiedzi na PW otrzymałem tylko:
    http://imageshack.us/photo/my-images/43/wiadomos2.png/

    Biblia? Dołącz do nas? Wstaw ten film dalej?
    Rozchodziło się o ten film:
    http://www.youtube.com/watch?v=k2uft...layer_embedded

    wiedzieli o co chodzi, ale oni mnie nie obchodzili. Liczyło się tylko zaproszenie, które dostałem do tego człowieka.
    W sumie samego w sobie filmu też nie rozumiałem, budził we mnie lęk. Ale skoro miał być kluczem do dialogu z "nimi" nie mogłem się zawahać.


    2 dni milczenia. Myślałem, ze jednak się nie udało. A tu nagle wiadomość, zachowam ją dla siebie, ze względu na moje i wasze bezpieczeństwo.
    Jej treść.... Do tej pory jestem przerażony. Dotyczyła ona rytuału, dzięki któremu pozna się prawdę, którą znają oni.
    Ten rytuał.... Wymiękłem, nie jestem w stanie dokonać takich rzeczy. Nazwiecie mnie tchórzem? Być może.
    Uprzejmie odmówiłem im i poprosiłem, żeby mi po prostu wszystko wytłumaczyli.
    Dzień milczenia.

    Wróciłem po weselu do domu, trochę spity, ale jednak na tyle trzeźwy, aby siąść na laptopa i przejrzeć mój kanał.
    Dostałem 33 wiadomości prywatne o treści "333-333-333" ; "Twoja matka umrze, nienawidzisz jej" ; "inc Satanus Ee-k Trois" "dlaczego nienawidzisz, obejrzyj sie" ; "przekazemy modlitwe, pros w nocy o wyjscie z ciala" "twoja dusza jest inna".
    Może bym się tak nie wystraszył, jakby nie to, że te wiadomości były.... Od moich znajomych.
    Głupi dowcip? O tej sprawie widział tylko mój przyjaciel i ja. Nikt więcej. Więc jakim do cholery cudem, moi znajomi mieli mnie wkręcić.
    Może wam się to wydać dziwne, ale skasowałem konto, sprawdziłem czy drzwi wejściowe są zamknięte na wszystkie zamki i położyłem się czekając na sen.

    Ze snu wyrwał mnie telefon. O trzeciej w nocy, po prostu zaczął dzwonić.
    Kto to do cholery mógłby dzwonić o tej porze?
    Numer nieznany.

    Odebrałem, w tyle słychać było niewyraźny płacz. To był płacz dziecka, który po chwili przerodził się w nieludzkie ryczenie oraz jęki. Odrzuciłem telefon jak najdalej od siebie.
    Zadzwoniłem do kumpla, pozwolił mi u siebie przenocować.

    Dziś mam zmienione konto oraz numer telefonu. Tych dziwnych użytkowników staram się omijać z daleka.
    To jest przestroga dla was, nie bawcie się w to. Bo będzie tak jak ze mną.

    Screeny się zachowały dzięki mojemu przyjacielowi, który również się tym zainteresował, więc postanowiłem wysłać mu wiadomośc od Shemmhazaia.
    Znajomi do tej pory wypierają się, jakoby oni cokolwiek wysyłali, ich skrzynka odbiorcza w zakładce "wysłane też na to nie wskazuje".
    Do tej pory nie wiem, kto do mnie dzwonił.

    A teraz wybaczcie.

    333-333-333

  2. #1352
    Avatar Aureos
    Data rejestracji
    2009
    Wiek
    31
    Posty
    6,620
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    @up było wiele razy (jedna z popularniejszych past), ale keep trying ;)

    coś ode mnie
    Cytuj paranormalne.pl napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Infekcja


    Cześć, mam na imię Mike i mam 15 lat. Opiszę wam wydarzenia które przydarzyły mi się naprawdę, nie wiem ile mam jeszcze czasu , ale postaram się napisać wszystko w miarę szybko.
    Wszystko zaczęło się 6 dni temu, był spokojny dzień , wstałem rano , umyłem się , zjadłem , a że były wakacje to od razu wskoczyłem na komputer przeglądając różne pierdoły, grając itd. gdy w pewnym momencie mi się to znudziło postanowiłem pojść pooglądać telewizje, pokazywali wiadomości, na końcu nadano specjalną wiadomość, mówiono o epidemii, chorobie która rozprzestrzenia poprzez bliski kontakt np. poprzez ranę w którą wdała się infekcja. Nie zwracałem na to szczególnej uwagi, gdy skończyłem oglądać mama wróciła z pracy, mój tata pracuje jako mechanik , a mama jako pielęgniarka. t
    Zauważyłem rane na jej ręce była niewielka, zapytałem co się stało, odpowiedziała że chcieli ją napaść a ona próbując się bronić uderzyła napastnika , trafiła w zęby tym samym rozcinając kawałek skóry. Powiedziałem jej żeby poszła na policje , ale odpowiedziała że nie trzeba , jest zmęczona i chce odpocząć, więc poszedła na górę, a ja i tata (został w domu, ponieważ ma urlop) poszedliśmy coś zjeść i pójść spać.


    Następnego dnia wstałem ok. 9:30 zrobiłem co robię zazwyczaj, ale po wyjściu z łazienki , moją uwagę przykuł pewien pan, chodził cały powyginany, ledwo się poruszał mamrocząc coś pod nosem, wyglądał na 70-80 latka więc pomyślałem że nie jest już młody i nie łatwo mu jest się poruszać jak starych lat. Tata wyszedł na zakupy a mama została w domu , skarżąc się na bóle głowy wzięła dzisiaj wolne. Oglądając telewizje pojawił się specjalny komunikat , proszono aby zostać w domach i zabarykadować się , ponieważ epidemia się rozprzestrzeniła , objawy zachorowania to początkowe bóle głowy , wymioty , a następnie bóle kości, każdy kto był zakażony miał jechać do szpitala, pomyślałem wtedy o mamie, ale ona przecież jest zdrowa i nic jej nie bylo , jedynie małe bóle głowy. Tata wrócił z zakupów , ale cały wystraszony , zamknął z hukiem drzwi mówiąc żebym nie otwierał nikomu, nie wiedziałem o co chodzi ale on pobiegł na górę do pokoju mamy, nie wiem o co chodzi ale zamknąłem jakimś cudem oczy i poszedłem spać, nie pamiętam co było dalej.


    Wstałem rano , wystraszony nie wiem o co chodzi słyszę krzyki , i jęki , biegnę do taty i mamy , zobaczyłem tate , powiedział że wczoraj ludzie dziwnie sie zachowywali, zaczęli na siebie napadać i gryźć się nawzajem. Zapytałem co z mamą , powiedział ze w porządku ale zabrał ją na strych żebyśmy się nie zarazili, uspokoiłem sie , chciałem zobaczyć mamę ale ojciec powiedział ze mam sie na razie nie zbliżać do strychu. Poszedłem na komputer , wszedłem na YouTube , zobaczyłem kilka filmików , miały dziwne tytuły typu "HELP ME" itd. kliknąłem na jeden, pojawił się młody chłopak mówiący coś po niemiecku, potem zaczął rozmawiać po angielsku ze łzami w oczach, nie znam eis na angielskim zbyt dobrze ale powiedział ze potrzebuje pomocy i ze chcą go ... zjeść ludzie, w tym samym momencie zauważyłem cień, cień czegoś co rozwaliło okno , to nie było COŚ to było zielone, pokryte czymś śluzowatym, miało białe oczy, zaczęło jeść tego mężczyznę , całego , odgryzł mu ucho a potem zaczął jeść rękę jak jakieś zwykłe jedzenie, a ja nie moglem nic zrobić ... potem filmik został zablokowany z powodu naruszenia zasad. Wystraszyłem się , pobiegłem do taty, usłyszałem trzask okna , zobaczyłem ich, cali we krwi , ojciec został ugryziony , próbowałem zatamować krwawienie ale nie ustało ... oni go wciągnęli przez okno i zjedli, krzyczałem, płakałem ale nie moglem nic zrobić bo wiedziałem ze skończył bym tak samo. Pobiegłem do piwnicy, z zamiarem przeczekania tego wszystkiego, plącząc i krzycząc, widząc twarz mojego taty, który został rozszarpany... idę spać, jestem zmęczony.


    Obudziły mnie krzyki, nie wiem co robić, siedzę i myślę , pomyślałem o tym jak mogłem zapomnieć o mamie, samej na strychu , pewnie sie bardzo bała , wyszedłem z piwnicy z młotkiem , kuchnia - czysta , poszedłem dalej, przechodze obok toalety - nikogo nie ma, idę dalej, wchodzę po schodach , każdy hałas jaki narobiłem był jak uderzenie błyskawicy, czułem ze wszyscy mnie słyszą, ale poszedłem dalej , zobaczyłem drzwi na strych, weszłem, nie mogłem uwierzyć, to byla moja mama jedząca mojego chomika , ŻYWCEM , zacząłem płakać a ona po prostu się na mnie rzuciła jak by mnie chciała zabić, ale nie zrobiła by tego, przecież była głodna, chciała mnie tylko zjeść, nie zabić, była głodna ... nie mogłem już, nie miałem sił żeby ją odpychać więc uderzyłem ja młotkiem który wziąłem z piwnicy, uderzyłem i uciekłem z powrotem do piwnicy, biorąc telefon , próbowałem sie dodzwonić na policje ale nie było nawet sygnału, na karetkę i straż pożarną tak samo. zostałem sam.


    W piwnicy był telewizor , włączyłem go , był mały i stary ale zawsze coś , mówiono o setkach tysięcy zarażonych i zabarykadowania się w domu, i nie wpuszczania nikogo, bałem się, zauważyłem że zostałem ugryziony , zaczęły mnie boleć kości i głowa, wymiotowałem krwią , wiedziałem ze się przemienię w jedno z tych stworzeń, nie wiem co się stało, jak się to zaczęło, co wywołało tą epidemię, nigdy się nie dowiem, mam mało czasu, pamiętam tylko że rząd przeprowadzał badania nad jakimś meteorytem, ale to było 3 miesiące temu ... pamiętam strajki i to ze mówiono iż przeprowadzane są tam testy na prawdziwych ludziach, odkryto nową broń, ale nikt tego nie udowodnił... może to meteoryt, może to Bóg chce nas ukarać za nasze grzechy i zesłał na nas plagę , jedyne co chciałem to trochę mięsa, mięsa ludzkiego , takiego jakie ma ten mężczyzna , który właśnie siedzi w samochodzie wołając o pomoc, przepraszam was, muszę iść coś zjeść, jestem głodny , pragnę ludzkich organów...

  3. Reklama
  4. #1353
    Avatar Elor Tulot
    Data rejestracji
    2009
    Położenie
    Polska
    Wiek
    31
    Posty
    839
    Siła reputacji
    15

    Domyślny

    Slender gra.


    http://www.mediafire.com/?0pm8d16u9b1bb0q

    Controls (default):

    * Mouse -- Look around
    * W,A,S & D -- Move
    * Left Shift -- Sprint
    * Left Mouse Click -- Pick up pages
    * Right Mouse Click -- Flashlight
    * Q & E -- Zoom in/out




    Tips:



    * Do not look at the enemy for too long, or you will lose.
    * Your flashlight has a limited battery; turn it off from time to time to save it.
    * The more you sprint, the lower your maximum stamina becomes, so sprint only when you need to.


    nic tylko dodać "stay alive" :P


    Czekałem z graniem i dodaniem gry aż będzie ciemno niestety komp mi się tnie :/


    przed graniem można przeczytać :P

    "Slender Man" to pseudonim nadany tajemniczej postaci widzianej w tle kilku zdjęć w jednym z tematów forum SomethingAwful. Zdjęcia pokazywały dzieci i pewnego człowieka o smukłej sylwetce, czasem pojawiającego się w długich, poskręcanych włosach przypominających macki. Szczupły mężczyzna został odkryty na forum SomethingAwful w wątku skupionym wokół pożaru w którym zginęło wiele dzieci w latach 80-tych. Opisuje się go jako osobę noszącą czarny garnitur i czarny kapelusz, a jak sama nazwa wskazuje, wydaje się on być bardzo chudy i zdolny do rozciągnięcia swoich kończyn oraz tułowia w długości niemożliwej dla normalnego człowieka. Gdy wyciąga swoje ramiona, jego ofiary są wprowadzane w stan przypominający hipnozę, podczas której podchodzą do tej istoty nie z własnej woli.

    Nie wiadomo czy pochłania, zabija lub porywa swoje ofiary do nieznanych miejsc lub innych wymiarów, gdyż nie ma żadnych dowodów lub śladów do wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków. Jak dotąd niewiele wiadomo, ale jego cele i siedliska są dość wyraźnie uzgodnione. Ma potrzebę porywania dzieci i często pojawia się tuż przed zniknięciem dziecka lub nawet kilku na raz. Wydaje się pojawiać w miejscach ukrytych we mgle, parkach lub lasach, co jest najprawdopodobniej jego sposobem na kamuflaż. Należy również zauważyć, że dzieci były w stanie go czasem zobaczyć, gdy w pobliżu nie było żadnych dorosłych, chociaż mówi się, że niektóre dorosłe osoby też go widziały. Dzieci również mają sny lub koszmary o szczupłym mężczyźnie, tuż przed ich zniknięciem. Powstaje mnóstwo dyskusji dotyczących możliwości zobaczenia Slender Mana przez inne osoby niż jego ofiary. Wielu ludzi jednak wierzy, że jeśli widzisz Slender Mana to jesteś jego ofiarą lub celem, chociaż nie ma na to żadnych dowodów.





    Dwa odzyskane zdjęcia z pożaru biblioteki w Stirling City. Zostały one zrobione w dzień zniknięcia czternastu dzieci. Istoty uznaje się jako skazy na filmie dokonane przez urzędników. Pożar w bibliotece wybuchł dokładnie tydzień później. Oryginalne zdjęcia skonfiskowano jako dowody.
    1986, fotograf: Mary Thomas, zaginął 13 czerwca 1986 roku.
    Ostatnio zmieniony przez Elor Tulot : 20-08-2012, 21:34

  5. #1354
    Avatar Aureos
    Data rejestracji
    2009
    Wiek
    31
    Posty
    6,620
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Świetna klimatyczna gierka. Pełne gacie miałem jak się "postać" pojawiła ;d Tylko obowiązkowym warunkiem jest brak źródeł światła w pokoju i członków rodziny w pobliżu

  6. #1355

    Data rejestracji
    2012
    Posty
    10
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Długa ale ciekawa.

    Jeśli oczekujecie czegoś strasznego, potwornego i makabrycznego, to to nie jest dobry temat. Po prostu chcę się podzielić z wami przeżyciami. Czuję, ze musze się z kimś tym podzielić bo nie wytrzymam. Historia jest tylko trochę… dziwna.
    Mój ojciec miał samochód. Od jakichś piętnastu lat. Szczerze mówiąc, ile razy nie próbowałbym go opisać, nie wychodzi mi, jestem dosyć słaby w pisaniu. Ale spróbuję choć trochę przybliżyć jego kształt.
    Pierwsze skojarzenie mam takie, że samochód był kanciasty i czarny. Nie przypominał żaden znany mi model, a uwierzcie mi, nie raz sprawdzałem to. Ah, i miał krwisto czerwone tapicerki. Maszyna musiała być stara już wtedy, gdy dostał ją mój ojciec, ale takie auta się nie starzeją. One z każdym rokiem wyglądają jeszcze lepiej, jeśli rozumiecie o co mi chodzi. A napisanie, że był po prostu czarny to jednak za mało. On emanował czernią. Czasami wydawało mi się, że karoseria nie odbija światła. Ale tylko czasami.
    To nie był po prostu „samochód”. To było żywe, uwierzcie mi. Miało swoje humory i nie każdego się słuchało, ale mój ojciec poznał go dokładnie i zawsze potrafił panować nad nim. Pamiętam, gdy byłem o wiele młodszy, ojciec wiózł mnie nim do szkoły. Nagle z lewej strony wyjechało auto. Jestem pewien, że ojciec nic nie zrobił, a nasz samochód sam odbił w drugą stronę być może ratując nam życie. Jednak wielu znajomych ojca, gdy wsiadało do auta czyli się nieswojo. Mówili, że maszyna ma swoją jakby aurę. Kiedyś matka wydarła się na swojego męża. Krzyczała głośno „To Cię zabije, zobaczysz, gdy mu się znudzisz, zabije! Powinieneś sprzedać ten samochód jak najszybciej!” Ojciec zawsze się tłumaczył, ze nie może, bo nie należy do niego.
    To już brzmi jak bajka. A to dopiero początek.
    Gdy ludzie pytają się, skąd ojciec ma tak piękne auto, odpowiadał zawsze, że kupił je zrujnowane i odnowił. To kłamstwo i tylko ja i matka znaliśmy prawdę. Po prostu kiedyś przyjechał nim do domu. Jakby nigdy nic. I powiedział, że dostał je w prezencie. Od przyjaciela.
    Nie, nie ukradł. Miał nawet wszystkie papiery. Wszystko. Ale nie wydał na nie ani grosza.
    Dopiero po wielu latach opowiedział mi historia, która jednak jest tak niezwykła…
    Pamiętam ten dzień piętnaście lat temu. Rodzice pokłócili się. Strasznie się pokłócili. Nie bili się, ale słyszałem słowa, które nie powinny być wypowiedziane. Potem ojciec wyszedł z domu trzaskając drzwiami a matka się rozpłakała. Ja siedziałem w swoim pokoju. I udawałem, ze nic się nie stało.
    Ojciec nie wiedział co ze sobą zrobić, więc po prostu szedł przed siebie. Chciał się przejść, odetchnąć i ochłonąć zanim wróci do domu. Zawsze taki był, zanim cokolwiek zrobił, musiał to przemyśleć. Bardzo go za to cenie.
    Droga, którą szedł, szybko przerodziła się z asfaltu w leśną dróżkę, a na dodatek zaczął padać deszcz. Jednak nie zawrócił i dalej szedł w głąb lasu. Las, jak wspominał, wydawał mu się wtedy jakiś niezwykły. Nie potrafił wytłumaczyć tego dokładniej, ale wystarczy mi to, że potem nie mógł odnaleźć tej drogi.
    W końcu musiał się przedzierać przez gałęzie i krzaki. I nagle wyszedł na drogę.
    Drogę w środku czystego lasu.
    Deszcz nadal padał, niebo zasłaniały ciemne chmury, wokół drzewa poruszały się dzięki wietrzykowi jakby w tańcu, a on zastanawiał się skąd wzięła się ta droga. Nie pamiętał jej, nie wiedział dokąd prowadzi, ale jednak postanowił, że ruszy nią. Ciekawość zwyciężyła.
    Wtedy nadjechał samochód. Nasz samochód.
    Ojciec już nieźle zmókł więc spróbował go zatrzymać, a pojazd przystanął tuż przed nim. Szybko podbiegł do niego, otworzył przednie drzwi.
    - Dziękuję – powiedział zanim jeszcze spojrzał na kierowcę.
    - Deszcz jest piękny, ale tylko gdy ogląda się go przez szybę – odpowiedział mu cichy, zachrypły głos.
    Ojciec wzdrygnął się i spojrzał w lewo.
    Kierowca. Przy tym ojciec zawsze zaczynał się zastanawiać. I za każdym razem opisywał go troszkę inaczej. Wyglądało, jakby sam nie był pewien tego, co widział. Wspominał, ze może to przez ciemności panujące w samochodzie.
    W jego stronę patrzyły czarne oczy. Czysto czarne. Kierowca był niezdrowo blady, albo jego skóra miała nawet odcień szarości. Długie, czarne włosy opadały na ramiona. Cienkie, czarne usta wygięte były w uśmiechu i odsłaniały białe zęby. Był ubrany w czerń. Ale jednak ojca najbardziej przeraziły oczy.
    Zawsze mawiał, ze oczy są odbiciem duszy. A kiedyś wspomniał, że w takim razie kierowca nie powinien mieć duszy…
    - Tak – wyszeptał cicho i odwrócił wzrok.
    - Nadchodzi noc, to zła pora na spacery. W lesie czają się niebezpieczeństwa – kontynuował spokojnie kierowca, ruszając – A ja o tym wiem najlepiej – zachichotał cicho.
    - Nie wątpię – odpowiedział tylko ojciec.
    Nie pamiętał jak długo jechali, gdy kierowca znowu spytał.
    - Dlaczego?
    - Co dlaczego?
    - Dlaczego się z nią pokłóciłeś? – rzucił mu przelotne spojrzenie, przez co ojciec znowu się wzdrygnął.
    - Z kim?
    - Oh – westchnął – Nie udawaj, nie jestem idiota. Ktoś na moim stanowisku a przede wszystkim z moim doświadczeniem nie mógłby być idiotą.
    Dopiero wtedy ojciec zrozumiał, że nieznajomy mówi o matce.
    - Nie pamiętam – odpowiedział szczerze – Wiesz, takie kłótnie wybuchają, a potem po prostu się kłócisz, nie zastanawiając się…
    - Tak. Tak, możliwe że tak jest. Ale uważam, ze powinniście sobie wybaczyć.
    - Tez tak uważam.
    W tym momencie ojciec marzył jedynie, by wysiąść z samochodu. Nawet na deszcz.
    Jechali może jeszcze przez piętnaście minut, dalej w deszczu i ta nieznaną droga. W końcu samochód zatrzymał się.
    - Mam tutaj sprawy do załatwienia – powiedział kierowca – Podasz mi to? – wskazał na wysoki, czarny cylinder przewiązany czerwoną wstęgą. Ojciec posłusznie mu go podał.
    - To ja dojdę do domu na nogach
    - Nie! – przerwał mu – Nie pozwolę na to! Nie w tak koszmarną pogodę! Proszę!
    Wręczył mu kluczyki samochodu i po prostu wyszedł, a po chwili zniknął w ciemności.
    Potem okazało się, ze zatrzymali się przy starym szpitalu.
    Ojciec siedział przez chwilę oszołomiony, ale po chwili zdecydował. Zasiadł na miejscu kierowcy i po prostu wrócił do domu.
    I od tego czasu samochód jest nasz.
    Może właśnie to miałem na myśli, mówiąc „dziwna”. Trudno nazwać ją straszną. No może…
    Bo w końcu tej nocy szpital spłonął.
    Zawsze traktowałem tą historię jak bajkę. Takie żartobliwe wytłumaczenie. Ale to nie było żartobliwe. A ojciec opowiadał ja z taka powagą…
    Ale jednak nie wierzyłem w nią.
    Do wczoraj.
    Padał deszcz, jak piętnaście lat temu. Siedziałem w salonie domu moich rodziców. Ojciec był chory, a ja chciałem każdą wolną chwilę spędzać z nim, dlatego zawsze przyjeżdżałem na weekendy. Zawsze. Matka myła naczynia. Dlatego to ja otworzyłem drzwi, gdy usłyszałem pukanie.
    Tak, stał tam. Poznałem. Po oczach.
    Byłem trochę zaskoczona a trochę przerażony. Nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia pięć lat, a musiał być starszy. Ale jednak byłem pewien, ze to on.
    - Ojciec śpi – odpowiedziałem jakby automatycznie, ale on tylko odepchnął mnie i wszedł do środka.
    - Wiem – odpowiedział. Miał jakby zdarty głos, ale jednak niezwykłe… Przekonujący? Byłem pewny, ze gdyby kazał mi coś zrobić, zrobiłbym to.
    Rozejrzał się i westchnął
    - Dziwię się, że wtedy nie chciał wrócić do tak pięknego domu. Tak, gdybym miał czas, chciałbym mieć takie piękne, zaciszne miejsce. Ale nie mam. Z każdym dniem coraz więcej roboty - zachichotał. Nie spodobało mi się to.
    - Mogę pana zaprowadzić do pokoju ojca, bo chyba dlatego pan przyszedł – powiedziałem chociaż nie chciałem tego zrobić. Nie chciałem.
    - I tak i nie.
    Poprowadziłem go schodami na górę i wskazałem pokój. Wszedł do niego. Ojciec nie spał i powitał go uśmiechem. Po prostu uśmiechem.
    - Przyszedłem się pożegnać – powiedział cicho nieznajomy – I po samochód.
    - Wiedziałem, ze przyjdziesz – powiedział ojciec i podał mu kluczyki. Spał z nimi, spał z kluczykami do auta pod poduszką…
    - Mam dla ciebie tez inny prezent. Polubiłem cię, a to rzadko się zdarza.
    A potem mnie wyprosił. Jakby nigdy nic…
    Rozmawiali chyba przez godzinę. W końcu nieznajomy wyszedł z pokoju i pożegnał ojca. Ojciec coś za nim zawołał, ale on tylko się uśmiechnął.
    - Ojcu mówię żegnaj, ale tobie – wskazał na mnie i uśmiechnął się – My się jeszcze zobaczymy.
    Zanucił coś i machając kluczykami wyszedł z domu. Chyba marsz.
    Przez okno widziałem jeszcze jak odpala samochód i szybko wyjeżdża z podwórka. Dobrze prowadził.
    I zniknął w ciemności. Jak piętnaście lat temu.
    Usiadłem w fotelu i próbowałem wszystko to przemyśleć. Ale dopiero rano byłem przerażony.
    W nocy ojciec umarł.

  7. #1356
    Avatar Kestivo
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    Berlin
    Posty
    416
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    bylo, ale pasta dobra

  8. #1357
    Avatar Close Eye
    Data rejestracji
    2009
    Posty
    998
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Dobra pasta, slabsze zakonczenie.


    Dzień Przycisku

    Laurę obudził jej tata, choć nie robił tego, odkąd była dzieckiem. Przez chwilę myślała, że zasnęła nago i jej ojciec widział ją, jednak miała na sobie błękitną piżamę. Boże, co on tutaj robił ?

    ''Hej, wstawaj'', powiedział radośnie, odsłaniając zasłony, pozwalając słońcu wpłynąć do pokoju. Laura słyszała dźwięk kosiarki i śpiew ptaków. ''Dziś Dzień Przycisku , pamiętasz ? Ubierz się, załóż coś ładnego i zejdź na dół. Za godzinę wyruszamy.''

    Laura niepewnie spogląda na ojca, jej głos jest przepity. ''Tato, co do cholery? Nie można po prostu zapukać? Co gdybym spała nago ?''
    Nie patrzył na nią, był zbyt zajęty podziwianiem swojego ogrodu z okna. ''Och, nic nowego ci nie wyrosło. Jestem twoim ojcem, widziałem twój tyłek miliony razy.''

    ''Nieważne, tato.'' Laura usiadła, mrużąc oczy, przypominając sobie, co powiedział jej ojciec.
    ''Tato, powiedziałeś ''Dzień Przycisku'' ?''

    ''No tak. Co, zapomniałaś ?'' Śmiał się, kiedy szedł w kierunku drzwi. '' Gadałaś o tym cały wieczór''

    ''Czekaj, co...'' Laura zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc. Coś tutaj było nie tak. Zankomity sposób na rozpoczęcie dnia, naprawdę. Jeszcze nie wstała z łóżka, a już przeczuwała, że wpakuje się w jakieś gówno. ''Co ty mówisz?''

    Potrząsnął głową, i wciąż uśmiechając się, wyszedł z pokoju. ''Ubieraj się, śniadanie jest już gotowe.''

    Zostawił ją siedzącą na łóżku, przyciskając zmiętą pościel do swojej piersi. W końcu wstała z łóżka, i naciągnęła na siebie jakieś ubrania, które miała pod ręką. Znajome dźwięki dochodziły z dołu - grzechoczące patelnie i garnki, przytłumione rozmowy domowników, włączony telewizor, krótki, szorstki śmiech - jej brat. Nie ulega wątpliwości, że śmiał się z jakiegoś programu w TV.

    Zapięła rozporek i przystanęła na sekundę, pytając sama siebie ''Dzień Przycisku?''

    Na dole matka zmywała naczynia, nucąc do siebie. Słońce wypełniało pokój, jej ojciec i brat siedzieli przy stole jedząc tosty. Wzięła jeden z talerzy i dosiadłą się do nich. Jej brat miał na sobie śnieżnobiałą koszulę, choć nigdy ich nie nosił. Laura wątpiła w to, że ma jakąkolwiek. Była to jedna z koszul ojca, poznała ją.

    ''Co to za koszula?'' Spytała, gryząc tosta. Jej brat nawet nie oderwałoczu od telewizora - typowe. Był młodszy od niej o 14 lat i arogancki aż do przesady. ''Dzisiaj Dzień Przycisku, prawda?'' Wymamrotał, połykając kanapkę. Matka odwróciła się i pacnęła go w głowę.

    ''Marek, nie rozmawiaj z pełnymi ustami'' Spojrzała na Laurę. ''Laura, możesz ubierać się trochę lepiej... przynajmniej się postaraj.''

    ''Po co?'' Powiedziała Laura, po czym rozdrażniona spojrzała w sufit. ''Oh czekaj, nioech zgadnę. Dzień Przycisku. Czegoś mi brakuje ?''

    Jej matka potrząsnęła głową, wracając do mycia naczyń. ''Nie bądź dziecinna, Lauro. To do ciebie nie pasuje. Proszę, przebierz się w coś innego przed wyjściem.''

    ''Chciałam dzisiaj spotkać się z Michałem, nie mogę z wami iść, przepraszam.''

    Zapadła głucha cisza. Każdy zatrzymał się i patrzył na nią zaskoczony. Laura spytała ''Co ?''

    ''Zwariowałaś?'' Zapytał jej brat. ''Musisz iść z nami!''

    ''Laura, mam rozumieć, że to zaplanowałaś ? Akurat na dziś?'' Jej ojciec zapytał, a ona przesunęła sie na krześle czując, jak wzbiera w niej złość.

    ''Tak, zaplanowałam to ! Co wam się dzisiaj stało?''

    Nikt nie odpowiedział. Patrzyli na nią, jakby oszalała. Wstała, odsuwając swój talerz. ''Wiecie co ? Zapomnijcie, nigdzie z wami nie idę !''

    ''Laura, stój!'' Matka pękła. ''Wiedziałaś dokładnie, co dzisiaj robimy. Mieliśmy to w planach od dawna. Zadzwoń do Michała i powiedz mu, dlaczego nie możecie się spotkać.''

    ''Właśnie o to chodzi !'' Krzyknęła Laura. ''Co mam mu powiedzieć ? Nie wiem dlaczego nie mogę iść!''

    ''Dzis Dzień Przycisku.'' powiedziałjej brat. ''Dlatego.''

    ''Dzień Przycisku ?'' Płakała. ''O czym ty do cholery mówisz ? Nigdy nie słyszałam o czymś takim, jak Dzień Przycisku! To wszystko...'' Nagle zatrzymała się, wyraz zrozumienia pojawił się na jej twarzy. Jej rodzina spłatała jej figla. To wszystko było żartem. Teraz zrozumiała.

    ''Bardzo śmieszne, faceci.'' Powiedziała uspokojona. ''Myślałam, że naprawdę każecie mi tam iść.'' Odwróciła się i ruszyła do swojego pokoju. ''Laura ! Proszę być z powrotem w godzinę, nie jedziemy bez ciebie.''
    ''Tak tak, nie chciałabym przecież przegapić Dnia Przycisku.''

    Kiedy szła do domu Michała, poczuła sie winna kłótni z rodziną. Ona, jako najstarszam, powinna była się opanować. Pomyślała, że ułoży jakieś przeprosiny. Miała na to godzinę, prawda ? Tak powiedziałą jej matka.

    Zastanawiała się, gdzie chce iść jej rodzina. Laura obserwowała samoloty tworzące białe linie na niebie. Czy to na pewno był żart ? A może naprawdę mieli coś w planach, a ona o tym zapomniała ?

    Widziała już dom Michała, ogrodzony białym płotem i z zielonym trawnikiem z przodu. Zaczęła biec, chciała czym prędzej się z nim zobaczyć. Kiedy przeszła przez furtkę, Michał wyszedł z domu z wyrazem szoku na twarzy. Widział ją nadchodzącą z ulicy.

    ''Hej, co się stało?'' Spytała Laura. Michał spojrzał rozeźlony. ''Nie powinno cię tu być.''' powiedział.

    ''Ale... '' zaczęła Laura
    ''Mówiłaś, że dziś twoja rodzina obchodzi Dzień Przycisku'' powiedział.

    Laura otwarła usta ze zdziwienia. Nieznana jej blondynka wyszła z domu i chwyciła Michała za rękę. Miała na sobie tylko koszulę nocną, a jej włosy były potargane.

    ''Idź do domu'' powiedziała. Laura cofnęła się, mrugając, aby ukryć łzy. Michał nawet nie patrzył jej w oczy, więc odwróciła się i pobiegła do domu.
    Jej matka zauważyła ją, kiedy wbiegala do sypialni.

    Usiadła blisko Laury i powiedziała '' Wiem, kochana, wiem. Ale nie myśl już o tym.'' Pogłaskała włosy Laury. '' Mężczyźni to dranie, mam rację ?''

    Laura spojrzała na matkę ''Wiesz...?''
    ''Wróciłaś do domu cała we łzach. Nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć ,co się stało.
    ''Ma blondynkę, rozumiesz ? Blondynkę ! To dlatego chciał, żebym zafarbowała włosy !''

    ''Kochanie, na pewno poczujesz się lepiej, jeśli pójdziesz z nami.''
    ''Więc wychodzisz...?''
    ''Oczywiście ! Wybrałam dla ciebie ładną bluzkę, najlepszą jaką masz. Proszę, włóż ją.''

    Laura poczuła ścisk w żołądku. Nagle przypomniała sobie, że Miachał również mówił o Dniu Przycisku. To nie był żatr. To się działo na serio. A ona nie miała pojęcia, co się dzieje.

    ''Mamo, posłuchaj mnie, coś tu jest nie tak.''

    ''Wiem. Naprawdę go lubiłam, to straszne, że zdenerwował cię w tak ważnym dniu. ''
    ''O to właśnie chodzi, mamo - nie wiem NIC o Dniu Przycisku. Nigdy o nim nie słyszałam, a od rana wszyscy oprócz mnie o nim rozmawiają ! Jestem jedyną, która nie ma o nim zielonego pojęcia.''

    ''Cóż, sama nie jestem ekspertem w tym temacie. Wiem tylko, że to pomysł rządu do zwalczania przeludnienia, ale poza tym-''
    ''Nie, nie. Mam na myśli w ogóle. Nigdy o tym nie słyszałam. ''

    Nastała niepokojąca cisza, a jej matka patrzyła na nią przez długi czas. Jej usta były ustwaione w twardej lini.

    Gdy w końcu się odezwałą, jej głos był spokojny. ''Wiem, że jesteś zdenerwowana. Przebierz się - tu jest twoja bluzka- i zobaczymy się w samochodzie za 5 minut, dobrze ? Czekamy na ciebie.''

    Jej matka odeszła, zostawiają przestraszoną Laurę z jej najlepszą bluzką w rękach.

    Po chwili siedziała w samochodzie. Czuła się coraz bardziej nieswojo. Co do diabła sie dzieje ? Dlaczego nie pamiętam nic o tym dniu, o którym wszyscy mówią?

    Widziała wszystko, nawet najbardziej absurdalne szczegóły, w zwolnionym tempie. Puch wystający z zagłówka matki, włos na brodzie ojca, który ominęła jego brzytwa, pęknięcia w chodniku, które mijali. Wszystko stało się jakby bardziej przejrzyste. Nie mogła jednak wydusić z siebie słowa, uwięziona wewnątrz własnego ciała. Zupełnie, jakby była marionetką, wiszącą na sznurkach wykonanych z jej lęku.

    Gdzieś głęboko w środku nadal myślała, że to masowy żart, jedno, wielkie oszustwo. W międzyczasie jej ojciec zatrzymał się przy dużym, białym budynku.

    ''Tu jesteśmy'' jej ojciec powiedział wesoło, a ona bała się chwycić klamki i otworzyć drzwi. Kiedy już wysiadła, zbliżała się do budynku tak, jakby miał zęby.

    Jej rodzina również wysiadła z samochodu, rozmawiając z ożywieniem. Ruszyli w kierunku głównego wejścia, Laura szła daleko w tyle. Przed budynkiem stał znak '' INSTYTUCJA RZĄDOWA - WSTĘP TYLKO DLA UPOWAŻNIONYCH'' Widziała też kilka kamer bezpieczeństwa.

    Drzwi do budynku zostały wykonane ze szkła. Kiedy weszli do środka, zobaczyła recepcjonistkę piszącą cos na komputerze. Kobieta spojrzała na nich z profesjonalnym uśmiechem i przywitała się z tatą.
    ''Dzień dobry, dziś nasz Dzień Przycisku'' powiedział tata, a kobieta się uśmiechnęła.
    ''Proszę iść cały czas prosto'' ,powiedziała

    Ojciec podziękował, a oni poszli wzdłuż długiego, jasno oświetlonego korytarza. Na ścianach wisiały mosiężne tablice, na których były wygrawerowane jakieś napisy. Zbliżyła się, aby zobaczyć, co to było.

    Nazwiska. Setki nazwisk. Tysiące nazwisk, spisane jedno po drugim. Kochanowski, Mańczyk, Nowaczyk, Dulakowski. Lista ciągnęła się niemal bez ograniczeń.

    Jej rodzina nadal rozmawiała tak, jak gdyby była na wakacjach. Korytarz dobiegał końca.

    Na końcu korytarza znajdował się duży, biały pokój. W pokoju stały cztery filary, każdy z dużym, czerwonym przyciskiem na szczycie. Oprócz niego było jeszcze biurko, przy którym siedziała trójka urzędników. Było tam cicho i sterylnie.

    Laura obserwowała, jak każdy przysuwa się do swojego słupa, zostawiając jeden dla niej. Jej własny przycisk. Kiedy drżąc podeszła do filaru, zauważyła, że podłoga wokół nich była na lekkim wzniesieniu. Jeden z urzędników rozpoczął przemówienie, jego głos rozszedł się echem.

    ''Rodzina Zielińskich ? Rząd właśnie otwiera dziś swój Dzień Przycisku. Dziękujemy państwu za poświęcenie dla kraju, dla reszty narodu. Wasze nazwiska wkrótce dołączą do tych w holu.

    ''Jesteśmy dumni'' powiedział ojciec. Matka szczerze skinęła głową, a brat wyglądał, jakby miał się rozpłakać.

    Urzędnik kontynuował. ''Proszę o podejście i naciśnięcie przycisków. Niech Bóg będzie z wami wszystkimi.''
    Ojciec zwrócił się do reszty rodziny i uśmiechnął się. ''Pójdę pierwszy, żeby pokazać wam, że to nie takie trudne.'' Nacisnął przycisk na słupku i w sali było słychać głośne kliknięcie.

    Laura widziała, jak twarz ojca zrobiła się czerwona. Przypomniała sobie, jak łatwo jej tata sie męczy i pomyślała, że po prostu za szybko podbiegł do filaru. Wtedy łza spłynęła na jego policzek i upadł na podłogę.

    Krew zaczęła wylewać się z jego uszyu, nosa, oczu i ust. Spływała mu na koszulę, spodnie, nowe buty. Nagle jego oczy pękły i zawisły na policzkach, czerwonych od krwi. Mózg wypłuwał z jego oczodołów.

    Gdy jego ciało zostało wgniecione w podłogę, jej matka i brat wcisnęli przyciski w tym samym czasie. Odwrócili się do Laury, chwycili ją za rękę, podczas gdy krew wypływała z ich ciała. Myśleli, że Laura też wcisnęła przycisk.

    Dziewczyna zaczęła krzyczeć, kiedy z ciał matki i brata wypadły oczy, obryzgując jej twarz. Upadli do tyłu, na siebie.

    Wszyscy milczeli.

    ''Pani Lauro?''
    Urzędnicy przyglądali jej się z bliska.
    ''Pani Lauro, przeludnienie niszczy nasze miasta. Kraj potrzebuje pani działania.''

    Patrzyła na urzędnika szeroko otwartymi oczami. Ręka jej brata drgnęła, ostatni impuls zamarł. Krew już krzepnęła w jego oczodołach.

    Urzędnik stał tuż koło niej i spostrzegła, że był wysokim mężczyzną. Wyższym niż większość, na pewno.
    ''Ludzkość pani potrzebuje'' jego głos ściszył się niemal do szeptu. Laura pogłaskała palcami przycisk, był gładki, czerwony i wypukły.
    ''Odpowiesz ?''

  9. #1358
    Avatar Dark Eagle
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Bydgoszcz
    Posty
    167
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Cytuj Close Eye napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Dobra pasta, slabsze zakonczenie.

    ...

    ''Cóż, sama nie jestem ekspertem w tym temacie. Wiem tylko, że to pomysł rządu do zwalczania przeludnienia, ale poza tym-''
    ''Nie, nie. Mam na myśli w ogóle. Nigdy o tym nie słyszałam. ''
    to słowo zupełnie nie potrzebne + zdradza zakończenie

    Cytuj Close Eye napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Krew zaczęła wylewać się z jego uszyu, nosa, oczu i ust. Spływała mu na koszulę, spodnie, nowe buty. Nagle jego oczy pękły i zawisły na policzkach, czerwonych od krwi. Mózg wypłuwał z jego oczodołów.

    Gdy jego ciało zostało wgniecione w podłogę...
    W jakim sensie wgniecione w podłogę? Wcześniej nie było żadnej wzmianki o mechaniźmie wgniatającym w podłogę.

    Pasta nawet ciekawa, chociaż "dzień przycisku" brzmi dosyć śmiesznie, groteskowo (może taki był cel)
    + zakończenie naprawdę słabe

  10. #1359
    Avatar Chivi
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    wrocław
    Wiek
    30
    Posty
    4,761
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    dajcie cos swiezego, akurat fajna pora =d

  11. #1360
    Avatar H5N1
    Data rejestracji
    2009
    Położenie
    ส็็็็็็็็็็็็็&#
    Posty
    1,729
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Może nie jest to creepypasta, ale czy grał ktoś z Was w grę Slender? Bardzo klimatyczna, straszna gra (właśnie pykałem godzinę temu), potem bałem się odwracać za siebie XD
    Gra waży mało i ma 0 wymagań sprzętowych :D

    Polecam każdemu, kto chce się bać a nie ma nowych kripast w OWIONie
    https://torg.pl/image.php?type=sigpic&userid=285171&dateline=13299  51801

  12. #1361

    Data rejestracji
    2012
    Posty
    10
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Zostałem adoptowany.Nigdy nie znałem swojej prawidzwej matki,zabrano mnie od niej gdy byłem jeszcze zbyt mały żeby ją zapamiętać. Kochałem jednak moją adopcyjną rodzinę.Byli dla mnie tacy mili.Jadałem dobrze, mieszkałem w wygodnym ,ciepłym domu i mogłem późno kłaść się spać.

    Pozwólcie,że szybko opowiem o mojej rodzinie: po pierwsze ,moja mama-nigdy nie nazywałem jej ''Mamą''ani nic w tym stylu, po prostu zwracałem się do niej po imieniu. Janice. Nie miała nic przeciwko. Zwracałem się tak do niej już tak długo, że nie sądzę ,aby to nawet zauważała.W każdym razie,była bardzo dobrą kobietą. Myślę,że to ona wyszła z inicjatywą aoptowania mnie.Czasem,gdy oglądaliśmy telewizję opierałem się o nią,a ona drapała mnie paznokciami w plecy. Była jedną z takich hollywoodzkich matek.

    Był jeszcze tata.Jego prawdziwe imię to Richard, ale on chyba niezbyt mnie lubił.Zwykłem nazywać go ''Tatą''desperacko pragnąć zyskać jego miłość.To nie działało. Myślę,że nieważne jakbym go nazywał, i tak nie kochałby mnie tak jak własnego dziecka. To zrozumiałe, więc nie naciskałem. Charakterystyczną cechą taty była jego niewzruszona srogość. Nie bał się uderzyć swoich dzieci gdy zrobiły coś złego.Zauwazyłem to, gdy na początku nie umiałem odpowiednio korzystać z toalety. Nie wahał się dać mi w tyłek. Cóz, jestem dobrze wychowany i myślę, że to dzięki jego metodom.

    Wreszcie: moja siostra. Mała Emily była bardzo młodziutka gdy mnie adoptowano, więc byliśmy mniej więcej w tym samym wieku.No może ona była troszeczkę starsza.Jednakże lubiłem myślec o niej jako o młodszej siostrze. Rozumielismy się lepiej niż nie jedno rodzeństwo .Wieczorami długo siedzieliśmy i po prostu rozmawialiśmy. Coż , właściwie to ona gadała a ja po prostu słuchałem.Robiłem to bo ją kochałem. Mieliśmy mało pokoi,a ja,jako,że nie chciałem spać sam w salonie, spałem tuż obok jej łóżka, na podłodze. Odpowiadało mi to, gdyż lubiłem z nią przebywać i czułem potrzebę opiekowania się moją małą siostrą.

    Wszystko zmieniło się w okropną środową noc.Byłem w domu i drzemałem, gdy Emily otworzyła frontowe drzwi.Dźwięk ten oprzytomnił mnie i poszedłem do salonu. Wtedy właśnie zorientowałem się , że jest środa. Nigdy nie byłem dobry w zapamiętywaniu dat i tak dalej. No dobra powiem to:moje poczucie czasu było OKROPNE! Niemniej jednak wiedziałem, że jest środa, ponieważ Emily wracała właśnie z kościelnego zgromadzenia młodzieży. Gdy weszła, przytuliła mnie, co zrobili również Tata i Janice.

    ''Jak drzemka?''spytała Janice, zawadiacko czochrając moje włosy.Potrząsnąłem głową i prychnąłem na nią, w sposób wskazujący,że też się z nią droczę.

    ''Nie rób tak''-powiedział ojciec szorstko i z powagą. Zamknął za sobą drzwi i odwiesił płaszcz.
    ''Po prostu żartowałem''- odwarknąłem pod nosem. Musiał mnie nie usłyszeć bo nie poczułem, żeby mnie pacnął. Następnie Emily poszła do naszego pokoju a ja zaraz za nią. Zaczęła opowiadać mi o swoim dniu. Wiecie...typowa ''gadka'' nastoletniej dziewczyny. Ale słuchałem jej, aby poczuła się lepiej.Po opowieści, Emily zasugerowała oglądanie telewizji. Przystałem na jej propozycję i wskoczyłem na kanapę gdy tylko poszła po pilota. Przewróciła oczami na moje dziecinne zachowanie i usiadła obok. Oglądaliśmy telewizję dopóki nie zaszło słońce. Emily była typem dziewczyny, która zamiast oglądać kreskówki i telenowele woli takie kanały jak National Geograpic czy Animal Planet. Ja tez je lubię, właściwie są jedynymi kanałami, które potrafią przyciągnąć moją uwagę.

    Zrobiło się późno i Janice stanęła obok kanapy: ''Emily już pora spać, wyłącz telewizor i idź do swojego pokoju. Ty też''- powiedziała, wskazując na mnie. Emily wyłączyła niechętnie program, który oglądalismy i wstała. Gdy szliśmy korytarzem do pokoju, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak.
    Dotarliśmy do pokoju i Emily zgasiła światło. Tak jak i ona, dostrzegłem kątem oka jakiś ruch.Dochodził zza okna,jednak zanim zdążyłem tam spojrzeć, coś co sądziłem, że tam było, zniknęło. Pozostałem jednak czujny. Ze względu na moją siostrę.

    Leżałem tak w ciemności, jedynie cienka strużka światła z ulicznej latarni oświetlała lekko pokój.Mógłbym przysiąc, że od czasu do czasu słyszałem jakieś subtelne dźwięki zza okna...łamanie gałązek,chrzęst liści...I cały czas czułem mdlący smród krwi i potu. Przez większość nocy nie zmrużyłem oka.

    Odgłosy za oknem zaczęły cichnąć a fetor opuścił mój nos.Poczułem ulgę. Moje powieki się zamknęły.

    Niedługo potem usłyszałem głośny trzask po drugiej stronie domu. Natychmiast oprzytomniałem.''KTOŚ JEST W DOMU!''Adrenalina ogarnęła całe moje ciało.''Obudź się'' błagałem Emily.Obudziła się i jak tylko zobaczyłem ,że wstaje pobiegłem do pokoju rodziców.

    Tata nie żył. Krew z jego rozerwanej szyi spływała na łóżko i podłogę. Zobaczyłem, że drzwi od łazienki są zamnknięte a zaraz przed nimi stoi człowiek.

    Człowiek...nie czuję się komfortowo tak go nazywając....

    Był wysoki i potężny. Odwrócił się i mnie zobaczył. W tym momencie przyjrzałem się mu dokładnie. Nie zapomnę tego.Jego oczy były wielkie, świdrujące i opętane żądzą.Nosił niechlujną brodę, która teraz ociekała krwią. Miał brudne ubranie i kamienną ,zimną twarz. Wtedy poczułem ten sam, wstrętny zapach potu i krwi co wcześniej, lecz teraz był wręcz przytłaczający.

    Widział mnie. Widział i szczerzył krzywe żółte zęby w szerokim uśmiechu. Ten uśmiech mnie odrzucał.Już myślałem, że zginę, jednak on nagle odwrócił się w stronę drzwi łazienki kompletnie nie poruszony moja obecnością. Byłem przerażony i nie wiedziałem co robić. Po prostu wyłem i płakałem. Widziałem jak wyważa drzwi łazienki, która była jedynym schronieniem mamy. Widziałem jak podnosi wielką brzytwę,przecina ją i rozrywa na strzępy...

    Następnie coś usłyszałem; ostatnią rzecz jaką chciałbym usłyszeć...Był to krzyk Emily dochodzący z tyłu. Morderca oderwał wzrok od zarżniętej matki i gapił się na moja małą siostrę. Wstał i szybko podążył w naszą stronę. Emily odwróciła się i zaczęła uciekać,a ja byłem zdziwiony, że minął mnie i poszedł prosto za nią. Dlaczego wciąż była w domu? Dlaczego nie oceniła sytuacji i od razu nie uciekła? Teraz jej los jest przesądzony a ja zostanę sam...

    Pobiegłem za nimi, spodziewałem się, że mężczyzna od razu zabije ją tak jak zrobił to z resztą rodziny, ale myliłem się. Złapał Emily za ramię i szarpnął na znak, że ma nad nią kontrolę. Ciągnął ją po domu...Robiłem największy hałas jaki mogłem,mając nadzieję i modląc się by ktoś usłyszał moje wołanie o pomoc. Nie mógł jej zabrać. Nie ją.

    Gdy mnie mijał oparłem się o ścianę i łkałem przerażony, ''Dlaczego?''.Nie odpowiedział, tylko pogłaskał mnie wolną ręką, podczas gdy Emily krzyczała w drugiej.''Dobry chłopiec''-znów wyszczerzył do mnie zęby i zaśmiał się potwornie. Podążyłem za nim do drzwi, gdzie zawlókł moją bezbronna siostrzyczkę. Otworzył je, wypchnął Emily na zewnątrz i zatrzasnął za sobą.

    Siedzę teraz w moim domu, z okaleczonymi rodzicami, drżąc i łkając z bezsilności.On tam jest.Z Emily.Kto wie, co się z nią teraz dzieje.A ja nie mogę nic zrobić. Zrobiłbym , gdybym mógł, ale nie mogę. Goniłbym za nimi bez wytchnienia. Ale nie mogę. Spojrzałem w dół na moje łapy. Gdybym tylko mógł otworzyć drzwi...

  13. #1362
    Avatar Fifek
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    Suwałki
    Posty
    744
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    Dobra pasta, ale chyba była, bo wydaje mi się, że ją tu czytałem ;d.
    W sumie ciekawe dlaczego nie zabił chłopaka XD

  14. #1363
    Avatar Mr AFK
    Data rejestracji
    2012
    Położenie
    Mazury
    Wiek
    31
    Posty
    45
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    dobre, mam pytanie długo wam idzie pisanie tego? ;d

  15. #1364
    Avatar smietek
    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    31
    Posty
    207
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Cytuj Fifek napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    W sumie ciekawe dlaczego nie zabił chłopaka XD
    Może dlatego, że to nie chłopak...
    Przeczytaj jeszcze raz ostatni akapit.

  16. #1365
    Avatar Ander Twenty
    Data rejestracji
    2007
    Wiek
    28
    Posty
    4,414
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Wątpie żeby tu były jakieś autorskie pasty, chociaż pare(naście) stron temu ktoś swoje dziełą publikował ;D

Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Smiechowisko - tylko tutaj linki do smiesznych rzeczy
    Przez Palladni w dziale O wszystkim i o niczym
    Odpowiedzi: 668
    Ostatni post: 24-09-2013, 18:23
  2. Najstraszniejsza CREEPYPASTA - konkurs
    Przez ProEda w dziale Artyści
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post: 20-07-2013, 17:55
  3. Straszne przyciny
    Przez bojkowY w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 24-12-2012, 18:54
  4. Straszne spowolnienie internetu. OTL
    Przez Pro Gimbus w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 24-11-2012, 12:08
  5. Straszne schody - mini gra - 30mb na zawał.
    Przez Scyther w dziale Inne gry
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post: 03-02-2012, 15:43

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •