Reklama
Strona 84 z 109 PierwszaPierwsza ... 3474828384858694 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 1,246 do 1,260 z 1626

Temat: Creepypasta - straszne rzeczy tutaj pokazujom

  1. #1246
    Avatar Pyroflames
    Data rejestracji
    2009
    Posty
    2,023
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Cytuj Ander Twenty napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Skoro creepypasty nie wywoluja w tobie odczuc jakie wywolywac powinny to wyjdz,bo to nie temat dla ciebie
    aha.. czyli nie mogę sobie czytać i komentować?

  2. #1247

    Data rejestracji
    2009
    Posty
    764
    Siła reputacji
    15

    Domyślny

    Cytuj Pyroflames napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    aha.. czyli nie mogę sobie czytać i komentować?
    Jak taki kozak jesteś to czytaj sobie je w nocy będąc samemu w domu. Tylko nie pisz że się nie boisz bo na 99% po niektórych zaczynasz rozglądać się po domu.

  3. Reklama
  4. #1248
    Avatar WlochatyOdkurzacz
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    896
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    Cytuj Pyroflames napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    aha.. czyli nie mogę sobie czytać i komentować?
    Nie psuj zabawy (?) innym.

  5. #1249
    Avatar Pyroflames
    Data rejestracji
    2009
    Posty
    2,023
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Cytuj Pavel321 napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Jak taki kozak jesteś to czytaj sobie je w nocy będąc samemu w domu. Tylko nie pisz że się nie boisz bo na 99% po niektórych zaczynasz rozglądać się po domu.
    wczoraj czytałem o 23:40 + oglądałem te filmiki tej fundacji.. nawet napisałem wiadomość do właściciela konta : p
    nie wiem co tu dziwnego/strasznego/whateva

    #up
    nie psuje
    wg. mnie to jest fajne i potrafi wciągnąć :)
    Ostatnio zmieniony przez Pyroflames : 27-06-2012, 11:26

  6. #1250
    Avatar Adziorroo
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    3,253
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    OBRAZKI W LINKACH kurrr

    @down
    Jest czy nie jest miało być w linkach
    Ostatnio zmieniony przez Adziorroo : 27-06-2012, 12:31

  7. #1251
    Avatar Berry
    Data rejestracji
    2005
    Położenie
    Białystok
    Wiek
    32
    Posty
    10,854
    Siła reputacji
    26

    Domyślny

    Przecież te creepy są w linkach, a jakiś koleś z wydłużonymi kończynami stojący za dziećmi ani straszny, ani obrzydliwy nie jest.

  8. #1252
    Avatar Close Eye
    Data rejestracji
    2009
    Posty
    998
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    dobra, ale jesli cie to nie jara i masz tu pisac tylko ze sie nie boisz to daruj sobie.

  9. #1253
    Avatar Pyroflames
    Data rejestracji
    2009
    Posty
    2,023
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Cytuj Close Eye napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    dobra, ale jesli cie to nie jara i masz tu pisac tylko ze sie nie boisz to daruj sobie.
    ale mnie to jara - przecież napisałem -.-
    tylko, że czekam w końcu na coś mocnego ;s

    #down
    tak.. od poniedziałku do piątku jestem sam w domu - serio chata pełna jak widać
    23:40 to dzień? chyba nie w Polsce ; D
    Ostatnio zmieniony przez Pyroflames : 27-06-2012, 13:30

  10. #1254

    Data rejestracji
    2012
    Posty
    16
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Cytuj Pyroflames napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    wczoraj czytałem o 23:40 + oglądałem te filmiki tej fundacji.. nawet napisałem wiadomość do właściciela konta : p
    nie wiem co tu dziwnego/strasznego/whateva

    #up
    nie psuje
    wg. mnie to jest fajne i potrafi wciągnąć :)
    dobra, mieszkasz z rodzicami, czytasz opowiadania w dzień i zgrywasz chojraka na forum xD
    klimat popsułeś poprzednim postem, pan z niebieskim nickiem powiedział Ci żebys wyszedl, bo nie potrzeba tutaj takich ludzi
    rozumiesz? :D

    moja opinia o pastach jest taka, ze potrafia sie ich bac tylko ludzie z wyobraznia, zostawia sie jakis tajemniczy watek i schizuje cie myslenie o nim
    czyz nie XD

    up@
    bylo pare mocnych past, mi sie podoba ta o psycholu ktory robil zywe marionetki. niestety po polsku nie znalazlem, a angielska wersja przewijala sie pare stron temu
    Ostatnio zmieniony przez Morderca : 27-06-2012, 13:23

  11. #1255
    Avatar Adziorroo
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    3,253
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    @Pyroflames
    Skoro tamte pasty które się tu przewinęły nie są dla ciebie mocne to naprawdę nic tu nie znajdziesz, trzeba dać się ponieść fantazji - wtedy przejdą cie ciarki. Dla mnie najmocniejsze to Nowy Telefon, smiledog i ta odemnie z jeziorem.

    Jeśli oczekujecie czegoś strasznego, potwornego i makabrycznego, to to nie jest dobry temat. Po prostu chcę się podzielić z wami przeżyciami. Czuję, ze musze się z kimś tym podzielić bo nie wytrzymam. Historia jest tylko trochę… dziwna.
    Mój ojciec miał samochód. Od jakichś piętnastu lat. Szczerze mówiąc, ile razy nie próbowałbym go opisać, nie wychodzi mi, jestem dosyć słaby w pisaniu. Ale spróbuję choć trochę przybliżyć jego kształt.
    Pierwsze skojarzenie mam takie, że samochód był kanciasty i czarny. Nie przypominał żaden znany mi model, a uwierzcie mi, nie raz sprawdzałem to. Ah, i miał krwisto czerwone tapicerki. Maszyna musiała być stara już wtedy, gdy dostał ją mój ojciec, ale takie auta się nie starzeją. One z każdym rokiem wyglądają jeszcze lepiej, jeśli rozumiecie o co mi chodzi. A napisanie, że był po prostu czarny to jednak za mało. On emanował czernią. Czasami wydawało mi się, że karoseria nie odbija światła. Ale tylko czasami.
    To nie był po prostu „samochód”. To było żywe, uwierzcie mi. Miało swoje humory i nie każdego się słuchało, ale mój ojciec poznał go dokładnie i zawsze potrafił panować nad nim. Pamiętam, gdy byłem o wiele młodszy, ojciec wiózł mnie nim do szkoły. Nagle z lewej strony wyjechało auto. Jestem pewien, że ojciec nic nie zrobił, a nasz samochód sam odbił w drugą stronę być może ratując nam życie. Jednak wielu znajomych ojca, gdy wsiadało do auta czyli się nieswojo. Mówili, że maszyna ma swoją jakby aurę. Kiedyś matka wydarła się na swojego męża. Krzyczała głośno „To Cię zabije, zobaczysz, gdy mu się znudzisz, zabije! Powinieneś sprzedać ten samochód jak najszybciej!” Ojciec zawsze się tłumaczył, ze nie może, bo nie należy do niego.
    To już brzmi jak bajka. A to dopiero początek.
    Gdy ludzie pytają się, skąd ojciec ma tak piękne auto, odpowiadał zawsze, że kupił je zrujnowane i odnowił. To kłamstwo i tylko ja i matka znaliśmy prawdę. Po prostu kiedyś przyjechał nim do domu. Jakby nigdy nic. I powiedział, że dostał je w prezencie. Od przyjaciela.
    Nie, nie ukradł. Miał nawet wszystkie papiery. Wszystko. Ale nie wydał na nie ani grosza.
    Dopiero po wielu latach opowiedział mi historia, która jednak jest tak niezwykła…
    Pamiętam ten dzień piętnaście lat temu. Rodzice pokłócili się. Strasznie się pokłócili. Nie bili się, ale słyszałem słowa, które nie powinny być wypowiedziane. Potem ojciec wyszedł z domu trzaskając drzwiami a matka się rozpłakała. Ja siedziałem w swoim pokoju. I udawałem, ze nic się nie stało.
    Ojciec nie wiedział co ze sobą zrobić, więc po prostu szedł przed siebie. Chciał się przejść, odetchnąć i ochłonąć zanim wróci do domu. Zawsze taki był, zanim cokolwiek zrobił, musiał to przemyśleć. Bardzo go za to cenie.
    Droga, którą szedł, szybko przerodziła się z asfaltu w leśną dróżkę, a na dodatek zaczął padać deszcz. Jednak nie zawrócił i dalej szedł w głąb lasu. Las, jak wspominał, wydawał mu się wtedy jakiś niezwykły. Nie potrafił wytłumaczyć tego dokładniej, ale wystarczy mi to, że potem nie mógł odnaleźć tej drogi.
    W końcu musiał się przedzierać przez gałęzie i krzaki. I nagle wyszedł na drogę.
    Drogę w środku czystego lasu.
    Deszcz nadal padał, niebo zasłaniały ciemne chmury, wokół drzewa poruszały się dzięki wietrzykowi jakby w tańcu, a on zastanawiał się skąd wzięła się ta droga. Nie pamiętał jej, nie wiedział dokąd prowadzi, ale jednak postanowił, że ruszy nią. Ciekawość zwyciężyła.
    Wtedy nadjechał samochód. Nasz samochód.
    Ojciec już nieźle zmókł więc spróbował go zatrzymać, a pojazd przystanął tuż przed nim. Szybko podbiegł do niego, otworzył przednie drzwi.
    - Dziękuję – powiedział zanim jeszcze spojrzał na kierowcę.
    - Deszcz jest piękny, ale tylko gdy ogląda się go przez szybę – odpowiedział mu cichy, zachrypły głos.
    Ojciec wzdrygnął się i spojrzał w lewo.
    Kierowca. Przy tym ojciec zawsze zaczynał się zastanawiać. I za każdym razem opisywał go troszkę inaczej. Wyglądało, jakby sam nie był pewien tego, co widział. Wspominał, ze może to przez ciemności panujące w samochodzie.
    W jego stronę patrzyły czarne oczy. Czysto czarne. Kierowca był niezdrowo blady, albo jego skóra miała nawet odcień szarości. Długie, czarne włosy opadały na ramiona. Cienkie, czarne usta wygięte były w uśmiechu i odsłaniały białe zęby. Był ubrany w czerń. Ale jednak ojca najbardziej przeraziły oczy.
    Zawsze mawiał, ze oczy są odbiciem duszy. A kiedyś wspomniał, że w takim razie kierowca nie powinien mieć duszy…
    - Tak – wyszeptał cicho i odwrócił wzrok.
    - Nadchodzi noc, to zła pora na spacery. W lesie czają się niebezpieczeństwa – kontynuował spokojnie kierowca, ruszając – A ja o tym wiem najlepiej – zachichotał cicho.
    - Nie wątpię – odpowiedział tylko ojciec.
    Nie pamiętał jak długo jechali, gdy kierowca znowu spytał.
    - Dlaczego?
    - Co dlaczego?
    - Dlaczego się z nią pokłóciłeś? – rzucił mu przelotne spojrzenie, przez co ojciec znowu się wzdrygnął.
    - Z kim?
    - Oh – westchnął – Nie udawaj, nie jestem idiota. Ktoś na moim stanowisku a przede wszystkim z moim doświadczeniem nie mógłby być idiotą.
    Dopiero wtedy ojciec zrozumiał, że nieznajomy mówi o matce.
    - Nie pamiętam – odpowiedział szczerze – Wiesz, takie kłótnie wybuchają, a potem po prostu się kłócisz, nie zastanawiając się…
    - Tak. Tak, możliwe że tak jest. Ale uważam, ze powinniście sobie wybaczyć.
    - Tez tak uważam.
    W tym momencie ojciec marzył jedynie, by wysiąść z samochodu. Nawet na deszcz.
    Jechali może jeszcze przez piętnaście minut, dalej w deszczu i ta nieznaną droga. W końcu samochód zatrzymał się.
    - Mam tutaj sprawy do załatwienia – powiedział kierowca – Podasz mi to? – wskazał na wysoki, czarny cylinder przewiązany czerwoną wstęgą. Ojciec posłusznie mu go podał.
    - To ja dojdę do domu na nogach
    - Nie! – przerwał mu – Nie pozwolę na to! Nie w tak koszmarną pogodę! Proszę!
    Wręczył mu kluczyki samochodu i po prostu wyszedł, a po chwili zniknął w ciemności.
    Potem okazało się, ze zatrzymali się przy starym szpitalu.
    Ojciec siedział przez chwilę oszołomiony, ale po chwili zdecydował. Zasiadł na miejscu kierowcy i po prostu wrócił do domu.
    I od tego czasu samochód jest nasz.
    Może właśnie to miałem na myśli, mówiąc „dziwna”. Trudno nazwać ją straszną. No może…
    Bo w końcu tej nocy szpital spłonął.
    Zawsze traktowałem tą historię jak bajkę. Takie żartobliwe wytłumaczenie. Ale to nie było żartobliwe. A ojciec opowiadał ja z taka powagą…
    Ale jednak nie wierzyłem w nią.
    Do wczoraj.
    Padał deszcz, jak piętnaście lat temu. Siedziałem w salonie domu moich rodziców. Ojciec był chory, a ja chciałem każdą wolną chwilę spędzać z nim, dlatego zawsze przyjeżdżałem na weekendy. Zawsze. Matka myła naczynia. Dlatego to ja otworzyłem drzwi, gdy usłyszałem pukanie.
    Tak, stał tam. Poznałem. Po oczach.
    Byłem trochę zaskoczona a trochę przerażony. Nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia pięć lat, a musiał być starszy. Ale jednak byłem pewien, ze to on.
    - Ojciec śpi – odpowiedziałem jakby automatycznie, ale on tylko odepchnął mnie i wszedł do środka.
    - Wiem – odpowiedział. Miał jakby zdarty głos, ale jednak niezwykłe… Przekonujący? Byłem pewny, ze gdyby kazał mi coś zrobić, zrobiłbym to.
    Rozejrzał się i westchnął
    - Dziwię się, że wtedy nie chciał wrócić do tak pięknego domu. Tak, gdybym miał czas, chciałbym mieć takie piękne, zaciszne miejsce. Ale nie mam. Z każdym dniem coraz więcej roboty - zachichotał. Nie spodobało mi się to.
    - Mogę pana zaprowadzić do pokoju ojca, bo chyba dlatego pan przyszedł – powiedziałem chociaż nie chciałem tego zrobić. Nie chciałem.
    - I tak i nie.
    Poprowadziłem go schodami na górę i wskazałem pokój. Wszedł do niego. Ojciec nie spał i powitał go uśmiechem. Po prostu uśmiechem.
    - Przyszedłem się pożegnać – powiedział cicho nieznajomy – I po samochód.
    - Wiedziałem, ze przyjdziesz – powiedział ojciec i podał mu kluczyki. Spał z nimi, spał z kluczykami do auta pod poduszką…
    - Mam dla ciebie tez inny prezent. Polubiłem cię, a to rzadko się zdarza.
    A potem mnie wyprosił. Jakby nigdy nic…
    Rozmawiali chyba przez godzinę. W końcu nieznajomy wyszedł z pokoju i pożegnał ojca. Ojciec coś za nim zawołał, ale on tylko się uśmiechnął.
    - Ojcu mówię żegnaj, ale tobie – wskazał na mnie i uśmiechnął się – My się jeszcze zobaczymy.
    Zanucił coś i machając kluczykami wyszedł z domu. Chyba marsz.
    Przez okno widziałem jeszcze jak odpala samochód i szybko wyjeżdża z podwórka. Dobrze prowadził.
    I zniknął w ciemności. Jak piętnaście lat temu.
    Usiadłem w fotelu i próbowałem wszystko to przemyśleć. Ale dopiero rano byłem przerażony.
    W nocy ojciec umarł.

    Niektórych jarają nowe samochody, panienki, pieniądze, muzyka. A mnie opuszczone domy.
    Nie uważam, żeby było w tym coś dziwnego. Chodzi nie tylko o dreszczyk emocji, gdy jesteś sam w budowli, która może się zawalić, gdy patrząc na pozostawione przedmioty odkrywasz historię, gdy wchodzisz do pokoi w których nikt nie był od lat, próbując odgadnąć kto tu mieszkał. Zawsze bardziej mnie fascynowało… Dlaczego się wyniósł. Gdy jesteś w domu, pośród porozrzucanych papierów i mebli, uwierz, do głowy nie przychodzi Ci, że ktoś się wyprowadził bo znalazł gdzieś indziej prace. Zawsze wyobraźnia wymyśla najstraszniejsze historie.
    Miałem grupkę przyjaciół z którymi odkrywaliśmy takie domy. Oczywiście, największe emocje sam, gdy idziesz sam, ale to po prostu niebezpieczne. Coś się zawali, albo zaatakuję Cię pijany żul. Cokolwiek.
    Byliśmy już wszędzie, od starych piwnic do opuszczonej fabryki. W tej ostatniej musieliśmy uciekać przed psami, no ale… Wszystko wokół było już pozwiedzane, wiec wyruszaliśmy w coraz dalsze wędrówki. Pewnego dnia jednak kumpel wysłał mi kilka fot na maila. Po prostu jednopiętrowy domek gdzieś w lesie. Trochę odrapany, powybijane okna, ale trzymał się całkiem nieźle. Powiedział, że dom znajduje się w lesie, całkiem niedaleko, ale nie ma żadnych innych informacji. Zdziwiłem się, byłem pewny, że zwiedziłem już wszystko (a po lasach tez łazić lubie). Postanowiliśmy, że weźmiemy grupę i najpierw zobaczymy co tam jest, czy da się wejść czy i jakiś ćpun nie będzie chciał nas zabić. I takie sytuacje się zdarzały.
    W grupie było nas jedna dziewczyna i trzech chłopaków. Nazwijmy ją N, ja to ja, a kumple to K i M. Tak będzie najlepiej.
    Był czwartek. Nie braliśmy żadnego sprzętu – nie chcieliśmy, żeby nie dość, ze jakiś ćpun nas zabił to jeszcze okradł – i poszliśmy. Droga nie była łatwa, albo lepiej, nie było drogi. Tylko krzaki i drzewa.
    Do domu weszliśmy przez drzwi Wyglądały solidnie, ale były otwarte. Szczerze mówiąc trochę się zawiedliśmy. Nic szczególnego, poobdzierane ściany, wszędzie jakieś gazety, trochę połamanych desek. Poszliśmy do kolejnego pokoju. To samo. Po zastanowieniu stwierdziliśmy, że wracam do domu i nawet nie bierzemy aparatu. Mieliśmy od groma takich zdjęć. Ale coś nas zatrzymało.
    Kolejny pokój. Mały, jakby łazienka. Jasnoniebieskie kafelki, stare, potłuczone lustro, kilka rur wystających z podłogi, pewnie po wannie czy umywalce. I żelazna klapa w podłodze. Patrzyliśmy się przez chwile na to. Wiecie, takie rzeczy się znajduje niezbyt często. Ale ciekawość zwyciężyła.
    Po otwarciu klapy naszym oczom ukazała się stara, żelazna drabinka znikająca w ciemności. K został na górze, a ja, N i M zeszliśmy na dół. Wyciągnąłem latarkę z plecaka i już po chwili zobaczyliśmy, że zeszliśmy do jakby korytarzu. Myśleliśmy, że to jakaś piwnica czy coś. Szliśmy przed siebie jednak zbyt długa i minęliśmy zbyt wiele zakrętów, by była to piwnica gdzie trzyma się ziemniaki i przetwory babuni. Na dodatek po chwili usłyszeliśmy że klapa się zamyka. Nie przejęliśmy się, K ją otworzy gdy wrócimy. Ale w tym momencie dziękowałem, ze nie mam klaustrofobii.
    W końcu natrafiliśmy na kolejne drzwi. Również dosyć masywne. Próbowaliśmy je otworzyć, ale z marnym skutkiem. Więc ja i M mieliśmy iść do K i znaleźć cos czym możnaby otworzyć te drzwi, a N miała zostać. Zostawiliśmy jej latarkę a sami wracaliśmy w ciemności. Już po pierwszym zakręcie straciliśmy nawet to nikłe oświetlenie, ale nie baliśmy się. Jeśli masz takie zainteresowania jak ja, to nie boisz się ciemności. W pewnym momencie byliśmy pewni że usłyszeliśmy jakby skrzypienie, ale zignorowaliśmy to. Doszliśmy do klapy, zapukaliśmy, K ja otworzył. Stwierdził, że jakby sama się zatrzasnęła, ale nie zastanawiał się nad tym. Zaczęliśmy szukać czegoś, co mogłoby posłużyć jako łom. Wtedy dostałem SMS od N
    „Chodźcie, otworzyłam drzwi”
    Nie miałem zielonego pojęcia jak to zrobiła, ale pobiegliśmy do tej klapy. I wtedy usłyszeliśmy wrzask. Jezu, nie wiem jak to opisać, ale nie wiedziałem, ze ktoś może tak krzyczeć. Zamarliśmy nad klapą. Pomimo, ze krzyk trwał kilka sekund, nadal brzmiał w naszych umysłach. Pierwszy raz od lat myślałem, że się popłacze ze strachu. Cokolwiek. Wszyscy wiedzieliśmy, że powinniśmy tam pójść, ale staliśmy tylko i patrzyliśmy się w ta klapą. W końcu M ją podniósł. Usłyszeliśmy kroki
    Możecie powiedzieć, ze jesteśmy tchórzami, ale uciekliśmy wtedy z tego domu. Biegliśmy na złamanie karku przez te krzaki, wywalając się co chwile. Gdy wybiegliśmy z lasu, musieliśmy wyglądać jak jakieś potwory. Dopiero wtedy zadzwoniliśmy po policje. To była pierwsza rzecz, jaka przyszła nam do głowy. Tak, policja pojechała tam. Klapa była zamknięta na starą kłódkę. Nawet nie sprawdzili, tylko zobaczyli kłódkę i stwierdzili, ze kłamiemy…
    Wróciliśmy do domu. Miałem straszne wyrzuty sumienia. Próbowałem przekonać ich, ze musimy tam iść, ale oni udawali, ze nic się nie stało. W końcu wziąłem kombinerki, łom i poszedłem tam sam. Przez cały czas myślałem, że się posikam ze strachu. Czułem się jak w jakimś słabym horrorze klasy B, tylko, ze w takim horrorach to wszystko zazwyczaj się szczęśliwie kończy. Byłem już w domu gdy dostałem SMS od… N.
    „Chodź po swoja latarkę”
    Nigdy tam nie wrócę. Nigdy.
    Ostatnio zmieniony przez Adziorroo : 27-06-2012, 13:41

  12. #1256
    Avatar Anna Maria Wesołowska
    Data rejestracji
    2011
    Położenie
    Kraków.
    Wiek
    29
    Posty
    3,868
    Siła reputacji
    15

    Domyślny

    Adziorrooo dzięki za ratowanie tak dobrego tematu :] Niestety narazie nie mogę ci dac reputa ale wkrótce go dostaniesz :D
    pozdro

  13. #1257
    Avatar Mati
    Data rejestracji
    2009
    Wiek
    30
    Posty
    968
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Ta o samochodzie to jedna z moich ulubionych past

  14. #1258
    Avatar Anna Maria Wesołowska
    Data rejestracji
    2011
    Położenie
    Kraków.
    Wiek
    29
    Posty
    3,868
    Siła reputacji
    15

    Domyślny

    Zastanawia mnie czy ona nie ma jakiejś 2 części ?

  15. #1259
    Avatar Sister Hafirizo
    Data rejestracji
    2012
    Posty
    269
    Siła reputacji
    12

    Domyślny

    o tym samochodzie taka dziwna ta końcówka, przecież ojciec był już chory, więc to było możliwe, że po prostu umrze w najbliższym czasie.
    ;p

  16. #1260
    Avatar Mati
    Data rejestracji
    2009
    Wiek
    30
    Posty
    968
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Cytuj Sister Hafirizo napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    o tym samochodzie taka dziwna ta końcówka, przecież ojciec był już chory, więc to było możliwe, że po prostu umrze w najbliższym czasie.
    ;p
    No tak ale ten kierowca nucił marsz żałobny

Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Smiechowisko - tylko tutaj linki do smiesznych rzeczy
    Przez Palladni w dziale O wszystkim i o niczym
    Odpowiedzi: 668
    Ostatni post: 24-09-2013, 18:23
  2. Najstraszniejsza CREEPYPASTA - konkurs
    Przez ProEda w dziale Artyści
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post: 20-07-2013, 17:55
  3. Straszne przyciny
    Przez bojkowY w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 24-12-2012, 18:54
  4. Straszne spowolnienie internetu. OTL
    Przez Pro Gimbus w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 24-11-2012, 12:08
  5. Straszne schody - mini gra - 30mb na zawał.
    Przez Scyther w dziale Inne gry
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post: 03-02-2012, 15:43

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •