Ciekawa jest historia incydentu na Przełęczy Diatłowa. Byłem w tamtych okolicach (100 km od Wiżaju), niestety (bądź stety) w rejony Góry Śmierci (Cholat Sjakl) się nie zapędzałem. Spotkałem natomiast Mansa, który opowiedział legendę o 9 łowcach plemiennych, którzy rzekomo mieli zginąć właśnie na owej Górze Śmierci wiele setek lat temu - jednak imho opowieść ta została zmyślona (bądź była jakąś nową wersją starych legend) tuż po tragedii z 1959 r. Autochton, którego spotkałem nie za wiele zaś wiedział o samych wydarzeniach związanych z ekipą Diatłowa. Przede wszystkim dlatego, że miał może z 30 lat, dużą część życia spędził w miasteczku turystycznym, w którym większość stanowią Rosjanie i nie był stu procentowym Mansem - jego przodek był chyba Kazachem. W ogóle zdziwiło mnie, że kilku rosyjskim kolegom z wymiany musiałem przedstawiać całą tą historię, która o dziwo nie cieszy się tam dużo większą popularnością jak w Polsce.
Zakładki