Ja wróciłem ze swojego pierwszego Woodstocku dzisiaj o 7 rano, pojechałem rano w poniedziałek 28 więc kurde nie widziałem info o torgowym spotkaniu a potem sobie przypomniałem to już pewnie było za późno.
Zabrałem 200zł ze sobą (bilety juz miałem) i tak się rozkręciłem, że po 2 dniach mi stówa została :D
Przez pierwsze 3 dni bomba non stop (potem trochę zwolniłem z racji konczoncego się hajsu), browarki i wiadro leżały przed namiotem i po pobudce od razu picie/palenie. Trochę żałuję, że więcej czasu spędziłem pijąc przed namiotem niż tripując po polu, przez co poznałem może tylko kilkunastu ludzi xD
Ale cieszę się, że zebrałem jakieś doświadczenie woodstockowe i w przyszłym roku bardziej go wykorzystam :D
Na 6 dni z 300zł wezmę, swoje palenie + 100zł na bungee (od dołu robiło zajebiste wrażenie, aż żałowałem że nie mam kasy).
Co do przeżyć to najlepiej zapamiętam bieg boso od wioski piwnej (tej obok lidla) w deszczu do namiotu w lesie. Wystawiłem ręcę i każdy zbijał piątki :D
Zakładki