witam w mojej audi a4 b5 pierwszy mroz przywial klopoty. To znaczy, wczoraj wszystko pieknie, jezdzilem i zalatwialem sprawy a dzisiaj rano bylo -5 i po zjechaniu ze spowalniacza myslalem ze usiade na ziemii. Po polsku: myslalem ze mi walnal amortyzator/zawieszenie/sprezyna/(?), po prostu lewe tylne zawieszenie nie pracuje, wjade w studzienke,w mala dziure to nieziemsko czuc uderzenie o ziemie, autem buja jak na statku. Stwierdzilem ze troche niemozliwe tak z dnia na dzien zeby walnelo zawieszenie bo wczoraj bylo wszystko pieknie ladnie i nic nie stukalo. Pomyslalem ze mogl zamarznac amortyzator. Przejechalem dzisiaj z 50 km i zadnej poprawy, ale jakby nie patrzac to temperatura caly czas na minusie i na + sie nie zapowiada. Garaz odpada. Czytalem tez ze mogl byc jakis wyciek i on zamarzl, a co do tego nie jestem pewny, wiem tyle ze przez ostatnie kilka miesiecy cos po tej stronie wlasnie trzeszczalo po obrocie koła, ale nic strasznego, ledwo co bylo to w ogole slychac az sie do tego przyzwyczailem.
Mial ktos takie cos kiedys, albo podpowie mi o co chodzi i co mam zrobic?
Zakładki