Cześć,
tak mnie naszła pewna myśl, jakoś tydzień temu czy dwa rozmawiałem na ten temat z rodzicami. Ja osobiście lubię mieć książki w domu, nie tyle co pochwalić się, że czytam i akurat dany tytuł znam, co raczej jest to forma trofeum, przypomnienia, że tę historię znam. Przechodząc koło gabloty, biblioteczki(albo szafki, tak jak u mnie) i spoglądając do środka i czując to, że zna się te historię, te sceny lecące przed oczami.. to jest coś pięknego. Ale jest to moje subiektywne zdanie;)
Wydaje mi się, że powyższa sytuacja nie jest możliwa, gdy książki wypożyczamy. Ale ma to też swoje plusy, bo nie płacimy, nie ma szans, że trafimy na jakiś trefny egzemplarz i musimy za niego zapłacić. A Wy, jak macie? Kupujecie, wypożyczacie?:)
jest 23, sorry za te "znam, znam, zna"...
Zakładki