Oto wywiadzik:
1.Jako dziewczynka marzyła Pani, by zostać pisarką?
Zanim nauczyłam się pisać, jeszcze w przedszkolu, uwielbiałam opowiadać innym dzieciom przeróżne historyjki. Podobno były całkiem ciekawe. Później, mając ze dwanaście, trzynaście lat przeczytałam pewną książkę, o dziewczynce, która marzyła by zostać pisarką. Chyba właśnie wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że chciałabym pisać. Podobnie jak bohaterka tamtej powieści zaczęłam prowadzić pamiętnik. Robiłam to zresztą przez wiele lat. Moje literackie wprawki zaowocowały w końcu powieścią.
2.Ponoć ma Pani więcej pomysłów niż silnej woli. Czy to oznacza, że nie zdarzała się Pani niemoc twórcza w czasie pisania powieści?
Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że cierpię na nieustanny brak „weny”. Faktycznie pomysłów mam masę, ale od ich narodzin do realizacji jest żmudna i wymagająca samozaparcia droga.
3.Sama Pani wymyślała tytuły czy ktoś służył radami?
Nie wszystkie tytuły są w stu procentach „moje”. Często pierwotny pomysł nie przypada wydawcy do gustu i wtedy podrzucam kolejne. To co powiem zabrzmi nieco brutalnie, ale w dzisiejszych czasach tytuł musi być „chodliwy”, bo to integralna część produktu jakim jest książka. Dla mnie, jako autora tytuł nie ma aż takiego znaczenia – przecież treść jest najważniejsza – ale czytelnik często dokonuje zakupu pod wpływem chwili, impulsywnie, dlatego okładka i tytuł są tak ważne
4.Już po przeczytaniu "Niebieskich Migdałów" byłam pod wrażeniem Pani narracji. Mistrzowsko stworzone konstrukcje zdań oraz idealna miarka humoru i powagi. To wrodzona umiejętność czy rozwinęło ją czytanie książek?
Dziękuję za komplement. A co do mojego stylu – sądzę, że jest wypadkową wielu elementów. Po pierwsze trzeba wiedzieć o czym ma być powieść. To stwierdzenie wydaje się banalne, ale w wielu współczesnych książkach brakuje mi konkretnej kompozycji i przemyślanej fabuły. Kiedy ja siadam do komputera mam już w głowie szczegółowo zaplanowany rozwój wydarzeń i wiem co chcę przekazać czytelnikowi. Każde zdanie powinno znajdować się w powieści po „coś”. To samo tyczy się bohaterów. Ich obecność nie może wytwarzać jedynie sztucznego tłumu - musi wnosić jakąś wartość.
A co do samego języka… Na pewno czytanie bardzo wzbogaca słownictwo, przybliża poprawną gramatykę. No i abstrahując od tego, jest niezwykle przyjemne.
5.Wydarzenia, kreacje bohaterów i ich imiona bierze Pani z życia? Te ostatnie są dość rzadko spotykane i niebanalne.
Może zabrzmi to dziwnie, ale moi bohaterowie sami sobie przynoszą imiona. Najpierw powstaje w mojej głowie cała historia danej postaci - teraźniejszość, przeszłość, cechy charakteru, osobowość, powierzchowność, otoczenie, a później samoistnie przychodzi imię, często już w parze z nazwiskiem.
6.Tu powieść lekka i zabawna, kolejna z dreszczykiem, jeszcze inna z idealnie odwzorowanym klimatem z czasów wojny, a ostatnia z iście nieprzewidywalną fabułą. Będzie Pani próbowała jeszcze czegoś nowego, np. krwawego horroru czy odnalazła Pani się na stałe w kobiecej literaturze?
Trudno powiedzieć, co mi za jakiś czas strzeli do głowy. Fajnie jest pisać o kobiecym świecie o emocjach, które znam je z autopsji. Jednak, jak widać tworzę książki dosyć różnorodne więc może któregoś dnia obudzę się z pomysłem na fantasy, kryminał, albo krwawy horror. Lubię się bawić formą.
7.Którą ze swoich książek uważa Pani za najlepszą?
Byłabym wyrodną matką faworyzując jedno z dzieci, ale faktycznie jedna z moich powieści jest mi bliższa niż pozostałe. Nie wiem czy jest najlepsza, ale na pewno mam do niej największy sentyment. To „Upalne lato Marianny”, które powstało ze zlepku wspomnień moich dziadków. Niezwykłe emocje towarzyszyły mi podczas pisania tej powieści.
8. Czy łatwo wydać w Polsce powieść mając tylko talent?
Nie. Wydawca zawsze najpierw postawi na znane nazwisko, na gwarantujący wysoką sprzedaż bestseller zza granicy. Dlatego wiele ciekawych książek debiutantów przepada w przepastnych skrzynkach mejlowych redaktorów. Co nie zmienia faktu, że jeśli czujemy, że bez pisania nie potrafimy żyć, że to, co stworzyliśmy jest dobre, należy swoje teksty wysyłać do skutku. Ja na przykład trafiłam w odpowiedni czas – miałam szczęście. Wydawnictwo Nasza Księgarnia wchodziło na rynek z serią współczesnej prozy kobiecej i szukała autorów. Mój mejl znalazł się w odpowiednim czasie i miejscu. Dlatego nie należy się poddawać, tylko słać, słać… Może w końcu ktoś rzuci okiem na nasz tekst.
9.Którą ze swoich powieści poleciłaby Pani na prezent pod choinkę dla kogoś bliskiego?
Dla mamy - Upalne lato Marianny. Dla przyjaciółki z depresją – Ucieczkę z nad rozlewiska. Dla wszystkich tęskniących za latem - mazurskie „Przebudzenie”, a dla sfrustrowanych młodych matek, ojców i tych wszystkich, którzy tęsknią za miłością – „Niebieskie migdały”
10.Dziękujemy za wywiad.
Ja również bardzo dziękuję.
Zakładki