Jakiś czas temu naszło mnie, by wyprodukować szklankę z butelki po piwie - mamy wiele ozdobnych na rynku, ale w sumie nawet posiadanie markowej szklanki Calsberga czy Okocima to fajna sprawa.
Udało mi się osiągnąć sukces, wykonałem szklankę mojego ulubionego piwa (litewskie, pszeniczne piwo z browaru Švyturys):
(z góry wybaczcie jakość zdjęć, mam bardzo słaby aparat! "kasza", brak balansu bieli, rozmycie to norma)
Parę osób w tmspiw (temat w Hyde Parku) poprosiło mnie, abym zrobił artykulik, jak takie się robi. Zatem przygotowałem dziś butelkę (całkiem dobra zawartość, smakowało mi ;P ) i zabrałem się do roboty.
Co należy przygotować:
-butelkę
-ostrze, którym natniemy butelkę, może być to nóż do szkła, diamencik, ale w zasadzie cokolwiek, czym da się wykonać równe i płytkie nacięcie w szkle
-sposób, dzięki któremu nacięcie będzie równe
-papier ścierny
Zaczynamy od wzięcia butelki: (od razu wybaczcie też brudną klawiaturę, jest wręcz wiekowa)
Tu ostrze, którego używam - rysik ma twardość 6, czyli do szkła w zupełności wystarcza
Kiedy myślałem, jak spowodować, by nacięcie było równe pomyślałem o zrobieniu rynienki, w której umieściłbym butelkę. okazało się, że metal, w którym rysik jest umieszczony jest kompatybilny z klockami LEGO (tzn tylko szerokość, ale to wystarczało). LEGO jest dobrym materiałem, bo nie trzeba sprzątać po mocowaniu ani używać narzędzi, do tego nie powoduje dużo hałasu - a to był silny argument, bo robiłem tę rynnę koło północy (mieszkam na blokowisku, gdzie sąsiedzi się prują o hałasy). Oto rynienka z regulowaną wysokością:
Jak widać, butelka prawie dotyka ścianki przy ostrzu, jednak leży w malutkim odstępie od niej - opiera się na rysiku:
Teraz bardzo ważny moment - robimy płytką, równą rysę na całym obwodzie. Ważne jest, żeby naciąć tylko tyle, żeby było widoczne lekkie zarysowanie, ledwie wyczuwalne palcem! Głębsze nacięcie W OGÓLE nie sprzyja pękaniu butelki w tym właśnie miejscu. Czemu? Głębiej nacinając powodujemy, że krawędzie zgięcia będą się kruszyć, a miejsca ukruszenia są świetnymi punktami do "odbicia" naszego cięcia butelki. Do tego, nawet jeśli się uda, to potem trzeba więcej maskować takie odpryśnięte miejsca.
Tak to wygląda po nacięciu:
Teraz przenosimy się nad zlew, gdzie metodą gwałtownych zmian temperatur będziemy powodować podzielenie butelki na dwie części. Należy zagotować troszkę wody i puścić mały strumień lodowatej wody z kranu.
Zaczynamy od ogrzania naszego nacięcia - powoli kapiemy wrzątkiem na butelkę, obracając ją, żeby nabrała temperatury...
...po czym gwałtownie schładzamy w lodowatej wodzie, także obracając ją wokół własnej osi i lejąc po nacięciu.
Większość nacięcia pęknie po pierwszym "skoku temperatury", na poniższym zdjęciu widać już, że po drugiej stronie butelki na pęknięciu załamuje się światło:
Powtarzamy nagrzewanie i schładzanie do skutku, aż butelka pęknie.
Teraz dwie rady, które mnie pozwoliły znacznie podwyższyć skuteczność (pękanie po nacięciu, bo jak łatwo się domyślić mimo naszego zaznaczenia szkło może pękać też gdzie indziej):
-lejemy jak najbardziej po nacięciu, wtedy największe zmiany temperatur będą w tych właśnie okolicach
-lepiej jest powoli nagrzewać, zaczynając od pojedynczych kropel wrzątku i lejąc potem wąską strużką, a potem gwałtownie schładzać.
Zanim zacząłem się do tego stosować, to często butelki mi pękały do połowy po nacięciu, a potem np. wzdłuż. Teraz wychodzi prawie każda, części prawie idealnie pasują do siebie, a krawędź jest dosyć gładka (zwróćmy uwagę na to, że od strony zewnętrznej jest więcej nierówności - o tym pisałem zwracając uwagę na to, żeby nacięcie było płytkie, bo krawędzie będą nierówne):
No dobrze, butelka przycięta. Co dalej?
Należy wziąć papier ścierny i wyrównać całą krawędź, żeby cała była matowa, jak to w szklankach z reguły bywa:
Potem ścieramy krawędzie, żeby były zaokrąglone (i by ukryć odpryski):
Ważna rada w tym momencie, przyciskając papier zbyt mocno powodujemy łatwo nowe odpryski, na tej szklance będzie to widoczne.
Można też zetrzeć dół butelki, chyba wszystkie od dołu mają okrąg z takich wypustek - jeśli ich nie chcecie, to po prostu je zetrzyjcie. Mnie aż tak nie przeszkadzają, więc tego nie robię.
Potem pozostaje tylko zdjąć ewentualne etykiety - puszczamy z kranu ciepłą wodę i odchodzi sama, resztki kleju przecieramy ścierką:
I szklanka gotowa :) niestety nie porobiłem wielu zdjęć gotowej, a także mojej szklanicy Okocima i ulubionej Švyturysa, gdyż padła mi bateria w aparacie - a nie mam żadnej na wymianę. Daję więc tylko te zdjęcia, na prośbę mogę zrobić jakieś jeszcze :)
Mam nadzieję, ze ten artykulik był ciekawy, wyczerpujący i spowoduje, że zrobicie sobie własne szklanki ulubionych piw.
Tą samą metodą można też zrobić np. wazon z butelki po winie czy wódce.
edit: do galeryjki dodaję Calsberga :)
Zakładki