Witam. Od października tamtego roku grałem regularnie w piłeczkę na orliku. Wszystko było świetnie aż do 30 czerwca tego roku, gdy ktoś po prostu wjchał mi w nogi i sam już nie wiem jak ta noga mi się wywinęła.
Efekt staw skokowy uszkodzony. Wróciłem samochodem do domu z bólem. Do fizjo. Fizjo na USG sprawdził i stwierdził, że jest pęknieta torebka stawowa oraz NADERWANE więzadła. Mineły 2 miesiące. Oszczędzałem tą noge itp i brałem z 2-3 wizyty u tego fizjo na którym była prądy/krio i coś tam jeszcze. Mija 2 miesiące od tego uszkodzenia stawu skokowego, które jest fachowo okreslane jako uszkodzenie 1 stopnia, ponieważ nie było ani uszkodzenia kości lub zerwania więzadeł. Nie mogę wrócić do gry w piłkę, ponieważ ból nadal występuje przy konkretnych ruchach. Z chodzeniem jest normalnie, z jazdą na rowerze również, ale jeśli chodzi piłkę to raczej nie ma mowy.
Czy ja trafiłem na słabego fizjo? Czy powinienem zacząć sam sobie pykać piłką pomimo bólu i jakoś zmusić tą nogę do gry ?
Czy jeśli ktoś jest z Warszawy to mógłby polecić "sprawdzonego i świetnego" fizjo ?
Pozdrawiam
Zakładki