Dzisiaj budząc się rano, w głowie miałem tylko jedną myśl - zemsta. Osoby, które nie śledziły moich ostatnich poczynań, mogą znaleźć ich streszczenie tutaj -
NBA. Sprytnie uknuta intryga dała efekty, w postaci zadania mi potężnego ciosu, który omal nie okazał się ciosem śmiertelnym. Podczas gdy bukmacherzy byli przekonani, że raz na zawsze zostałem wyeliminowany z gry, w tym miejscu informuję ich, że nic takiego nie ma miejsca. Przez wszystkie dni od czasu bolesnej prowokacji ze strony szczwanego i podstępnego szczura w osobie Marka Cubana, zajmowałem się spieniężaniem wszystkich moich dóbr luksusowych, tak, aby dać sobie jeszcze jedną możliwość zaatakowania azjatycko-amerykańsko-meksykańskiego złodziejskiego konsorcjum. Dziś wreszcie nadszedł dzień na który czekałem bardzo długo - dzień zemsty. Na chwilę obecną jestem człowiekiem, który nie ma dosłownie nic. Oprócz luksusowych obrań które odziewają moje ciało i ulubionej lecz skromnej posiadłości w zacisznym kącie Europy, nie pozostało mi już nic. Aby zebrać pieniądze na moją ostateczną broń jaką będzie dzisiejszy zakład, zdecydowałem się pozbyć wszystkich dóbr luksusowych jakie posiadałem. Podziemne skarbce rozsiane po tajnych poradzieckich bunkrach zostały wyczyszczone do zera. Pozbyłem się również samolotów, ekskluzywnych samochodów i kilku posiadłości na całym świecie. Wszystko to po to, aby po przegraniu bitwy, mimo wszystko wygrać wojnę i odzyskać honor z którego ograbili mnie przestępcy z wyżej wspomnianej szajki. Wszystkie pieniądze które śmiało można uznać za sporą część krajowego PKB stawiam dziś na ekipę Golden State Warriors. Wielu z tego miejsca może uznać mnie za szaleńca, ale świąteczne mecze NBA rządza się swoimi prawami. Dla drużyny Warriors, nie wystąpienie w play-offach byłoby wielką tragedią i muszą oni zacząć wreszcie zdobywać punkty, tak aby na czas powrotu gwiazdy zespołu Curry'ego w lutym i powrotu Klaya Thompsona, sytuacja nie była beznadziejna. Liczę, że drużyna gospodarzy sprawi swoim kibicom świąteczny prezent i po dwóch ostatnio wygranych meczach zadziała prawo serii. Dodatkowo, dostałem przed chwilą informację smsem, pochodzącą prosto z szatni gospodarzy, od mojego serdecznego przyjaciela Geralda Earl Gilluma, bardziej znanego pod scenicznym pseudonimem G-Eazy, który często bywa na spotkaniach Warriors, której nie mogę tu ujawnić, ale która skłania mnie do zagrania all in.
Golden State Warriors 10/10 @ 6,00
zakład zamknięty przy prowadzeniu Warriors 88-83
chociaż całkowicie ufam mojemu przyjacielowi Geraldowi, to doceniam Rockets i postanawiam wycofać się, unikając w ten świąteczny czas dodatkowych nerwów, z 60% wygranej, jaką otrzymałbym, trzymając zakład w grze do samego końca i już teraz wybieram się na zasłużony noworoczny odpoczynek do rezydencji w szwajcarskich alpach, należącej do mojego przyjaciela
kolejna bitwa z bukmacherami wygrana, ale wojna trwa cały czas
miałem jeszcze taki jeden o którym zapomniałem XD
Zakładki